Chaber

109 19 13
                                    

W Królestwie Lasu Deszczowego nie działo się dobrze, trawiła go jakby zaraza, jakby zło w czystej postaci. Większość owoców, ni stąd ni zowąd stała się zatruta, niezdatna do jedzenia. Drzewa, jedno po drugim obumierały tracąc kolory. A co najgorsze, nawet słońce, główne źródło sił witalnych Deszczoskrzydłych nie świeciło tak często i jasno, jak zwykle. Nie było to rzeczą normalną, biorąc pod uwagę, że słoneczne światło jest w Lasach Deszczowych nieodłączną częścią życia. Królowa Anakonda sprawiała wrażenie nie przejmującej się tym faktem, będącej obojętną na to, co działo się na jej ziemiach. Jakby miała gdzieś swoich poddanych i ich dobro. Jednakże nikt nie zwracał na to uwagi i nikomu nie wydało się to dziwne. Nikomu, oprócz Chabra.

Młody smok, który ledwo cztery lata temu przekroczył próg dorosłości leżał zachmurzony, próbując wyłapać resztki słonecznego światła, którego większość przysłaniały smoki "wyżej postawione".

Może to i dobrze - myślał. Może to właśnie mniejsza ilość słońca sprawia, że nie jestem ślepy na to, co się dzieje dookoła.

Miał dosyć innych smoków, które niezauważały problemu i ginęły jeden po drugim.

Wtem zamknięte oczy Chabra prześwietlił jaskrawy blask tysiąca kolorów. Smok uchylił leniwie oczy i spojrzał w górę. Ujrzał prześliczną smoczycę, której łuski mieniły się w słońcu tysiącami rozmaitych barw. Chaber westchnął ciężko. Właśnie w niej był zakochany. Zakochany w księżniczce Hortensji. Oczywiście, nie miał szans na cokolwiek więcej niż tylko błagania o litość, czy coś tego typu. No cóż, była ona z królewskiego rodu, a ten tytuł do czegoś zobowiązuje. Niestety, miłość nie wybiera. Chaber całym sercem pragnął chociaż jej dotyku, zwrócenia uwagi, mimo iż wszystkimi siłami wspierał się tych myśli, dobrze zdając sobie sprawę jak bardzo odległy jest jego cel. Rozmyślania nie obyły się jednak bez śladu, bo gdy tylko padło w jego obecności jej imię grzbiet smoka zalewał intensywny odcień purpury.

Wtem jego oczy, zwykle w kolorze indygo, teraz zabłysły dziwnie na złoto. W uszach Chabra zabrzmiał jakby zgrzyt metalu, a w jego myślach mignął pomysł. Był on co prawda szalony i bardzo ryzykowny, ale na pewno nie niewykonalny...

Przecież już kiedyś zabiłeś...

Wings Of Fire RP (Skrzydła Ognia RP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz