Wydawało nam się, że te wakacje będą najlepsze, że wszystko wydarzy się tak, jak to sobie zaplanowałyśmy jednak los ułożył dla nas inny scenariusz...
Po wejściu do hotelowej recepcji chciałysmy się zameldowac. Gdy powiedziałysmy nasze imiona i nazwiska okazało się że nie ma nas na liście, a to oznaczało, że nie mamy pokoju co wiązało sie z tym że nie miałyśmy gdzie mieszkać.
- "Noo cudownie jak to sie stalo??" Krzyknęłam
Okazało się że gdy rezerwowalysmy pokój oni w tym czasie mieli remont i zadne rezerwacje do nich nie dochodziły. Wryte i wpatrzone z niedowierzaniem w recepcjoniste nie miałyśmy pojecia co robić. Właśnie tak w jednej sekundzie można zrujnować wszystkie plany. A mówiłam że planowanie nie ma sensu bo i tak wyjdzie jak wyjdzie. Po około 10 minutach przyszedl cały szef hotelu widać że dobrze go karmia bo ledwo mieści się w drzwiach. No cóż trzeba było teraz obmyślać nowy plan. Po długich przemyśleniach musiałyśmy w końcu znaleźć jakis inny hotel, ale dlatego że akurat zaczynał się sezon wiele wspaniałych hoteli było zajętych. Wtedy zaproponowano nam coś zupełnie innego. W odległości około 30km od naszego hotelu mieści się dość specyficzny hostel który zostal pobudowany...w lesie?! Na dodatek tropikalnym. Na samą myśl o tym jakie robactwa tam są już przechodziły mnie ciarki po plecach. No cóż, ale lepsze to niż spanie na plaży. Niezbyt zadowolone z tego rozwiązania wzięłyśmy walizki i zawieziono nas na miejsce. Jechałysmy dosyc dziwną, krętą drogą przez którą przyjeżdżał tylko jeden samochód i to z napędem 4×4. No w sumie inny by tędy nie przejechał. Jechaliśmy około godzinę aż w końcu naszym oczom ukazało się nasze nowe miejsce zamieszkania. No cóż widok był co najmniej dziwny a my byłyśmy nawet podekscytowane bo jeszcze nigdy nie widzialysmy czegoś tak nieprawdopodobnego i zarazem dziwnego...
CZYTASZ
W objęciach oceanu
RomanceNazywam się Emily za niecały miesiąc wylatuje na wakacje moich marzeń. Lecę do Malibu. Zabieram ze soba przyjaciółkę Anabel. Nie mam szczęścia w miłości, kto wie może akurat teraz mi się uda.