Rozdział 4

328 21 2
                                    

On chyba zwariował! BOŻE BRAD MI SIĘ OŚWIADCZYŁ! Historia z tekstem
"I żyli długo i szczęśliwie."? Muszę zadzwonić do taty. Powiedzieć mu. Jestem taka szczęśliwa!

-Cześć tato

-Cześć Mad. Coś się stało, że dzwonisz?

-Wiesz... Muszę Ci powiedzieć, że Brad mi się oświadczył, a jutro jadę do lekarza, bo możliwe, że jestem w ciąży. A co u Was? Jak Marysia?

-...

-Tato? Jesteś tam?

-W CIĄŻY?! OŚWIADCZYŁ?! Wolniej Mad. Wolniej.

- No co? Tak ciężko zrozumieć? Bradley mi się oświadczył. I możliwe, że jestem w ciąży.

- CZY TY MI WŁAŚNIE POWIEDZIAŁAŚ, ŻE JESTEŚ W CIĄŻY? BĘDĘ DZIADKIEM? O Boże, będę dziadkiem! Ale ja jestem za młody na bycie dziadkiem!

-No znowu nie przesadzaj, że za młody. Zresztą jeszcze nie mam stuprocentowej pewności.

-Kiedy będziesz miała stuprocentową pewność?

-Jutro.

-Masz mi zadzwonić zaraz jak będziesz wiedziała. Rozumiesz?

-Będziesz drugą osobą, która będzie wiedzieć o tym czy jestem w ciąży czy nie.

-Dlaczego drugą?!

-Ymmm.. No nie wiem..  Może dlatego, że pierwszy będzie Bradley.

-Przecież on tam będzie z Tobą.

-Nie. Jutro ma dzień z zespołem.

-Zostawi Cię w takim dniu?! Już ja sobie z nim porozmawiam!

-Chciał być ze mną, ale nie pozwolę mu zrezygnować z zespołu.

-Madeline! On powinien być z Tobą!

-Tato! Jestem dużą dziewczynką, poradzę sobie.

-Nie jestem do tego przekonany...

-Zadzwonię do Ciebie jutro.

-Trzymam Cię za słowo gwiazdko. Pamiętaj, że Cię kocham córeczko.

-Pamiętam tato. Ja Ciebie też kocham.

***

A więc już dzisiaj przekonam się czy będę mamą. Lekki stresik jest. Trochę się boję, że jednak nie będę w ciąży... Już zdążyłam się przyzwyczaić do tej myśli. Nawet myślałam nad imionami...

-Madeline, na pewno mogę jechać z chłopakami? Może pojadę z Tobą. Joe zrozumie.

-Bradley! Już dość przeze mnie opuściłeś prób i wywiadów... A co z koncertami? Ile wasze fanki muszą czekać, aż do nich pojedziecie? Jesteś muzykiem. Masz fanów. Musisz być dla mnie i dla nich. Poradzę sobie. Jedź już.

-Kocham Cię Madeline!

-Też Cię kocham Bradley.

***

-Madeline Vol?

-Tak jestem.

- Zapraszam do gabinetu.
  Proszę usiąść. Doktor Tal zaraz do Pani przyjdzie.

-Dziękuję.

***

-Witam. Nazywam się Violet Tal. Jest Pani gotowa na badanie?

-Tak. Jestem gotowa.

-To proszę się położyć

-Yhym

Stres jak mało kiedy. Jejku. Jedno badanie, a może mieć wpływ na całe moje życie. Moje i Brada.

-Co my tu mamy? Ooo...

-Coś się stało Pani doktor?

-Widzi Pani tą kropeczkę? To jest Pani dziecko. Gratulacje! Będzie Pani mamą.

Wpatrywałam się w monitor jakieś 3 minuty bez oderwania wzroku. Nadal nie mogę uwierzyć, że jestem w ciąży. A więc jednak... BĘDZIEMY MIELI DZIECKO! Tylko jak my sobie poradzimy?

-Tutaj proszę pierwsze zdjęcie dziecka. Jeszcze raz gratuluję. Do widzenia.

-Dziękuję. Do widzenia.

***

-Bradley. Kochanie muszę Ci coś powiedzieć. Bo ja...

-Maduś, skarbie, zadzwonię za chwilę, bo jeszcze mamy nagranie. Nie gniewaj się słońce.

-Dobrze. Nie gniewam się. To do później...

No wiem. Sama chciałam, żeby poświęcił czas zespołowi, ale chciałam mu tylko powiedzieć dobrą nowinę. Ehhh... Trudno... Powiem mu w domu...

*ZMIANA*TERAZ MÓWI NARRATOR**

Od kiedy Mad wyjechała ze szpitalnego parkingu, uśmiech nie schodził jej z twarzy. Na samą myśl o tym, że Bradley się jej oświadczył, a teraz jeszcze będzie mieć z nim dziecko, stawała się najszczęśliwszą osobą na swiecie.
Kiedy już przejechała połowę wyznaczonej trasy do domu, zadzwonił jej telefon.

Ehhh... Bradley, Bradley... Ty to wiesz kiedy zadzwonić...-powiedziała sama do siebie

-Brad nie mogę teraz rozmawiać jadę samochodem.

-Powiedz mi tylko, jak u doktora?

-Jestem w ciąży Bradley. Będziesz tatą kochanie. - kiedy to powiedziała, nagle zobaczyła jak wielki, rozpędzony tir jedzie po tym samym pasie co ona. Wyrzuciła telefon z ręki, szybko kręcąc kierownicą, by uniknąć zderzenia. Nie udało jej się... Zamknęła oczy i czekała na najgorsze.
Już teraz widziała tylko ciemność...

Will You Marry Me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz