rozdział 3

4 0 0
                                    

Dzwoni do mnie telefon. Odrzucam połączenie. Dlaczego ten idiota nie daje mi spokoju?!
Mam dość. Za każdym razem jak do mnie dzwoni czuję lęk, pot których się pod mnie skrapla. Nogi drżą. Nie wiem co mam robić.
To uczucie jest przerażające.

Znowu dzwoni telefon. Sprawdzam numer... To Janek.

Unoszę głowę ku górze i ostrożnie przykładam telefon do ucha.

-Słucham.

- Misia, jest impreza,  za dwie godziny wpadam po ciebie. Jeszcze mam sprawę,  ale to w samochodzie.

Rozłącza się.  Rzucam się na rozścielone łóżko i zamykam oczy.  Próbuję oderwać się od rzeczywistości, zapomnieć o problemach.

Podnoszę się.  Uchylam drzwi od szafy. 
Wśród wielu kolorowych ubrań ciężko mi coś znaleźć.  Wszystkie suknie są śliczne,  może ta od Janka?  Tak,  będzie dobra.

Ściągam z wieszaka długą chabrową suknię i idę w kierunku łazienki. 
Spoglądam na swoje odbicie w lustrze i próbuję sobie wyobrazić mnie jako zupełnie inną osobę. 
Staram się zamienić mój obraz w kogoś innego,  kogoś sławnego.
Ciekawe jakie to uczucie...
Wychodzisz z domu,  a w koło pełno paparazzi.

Ściągam koszulę jednym ruchem ręki i kieruję się w kierunku spodni.

Skończyłam.  Mogę popatrzeć na efekt końcowy mojej pracy.  Nie wiem czy chcę.  Spodziewam się, że wyglądam oszałamiająco,  a jeśli jest źle.
Nie chcę się rozczarować.

Unoszę głowę i zerkam niepewnie w stronę lustra.  Tak. Tak,  wyglądam rewelacyjnie.

Wchodzi Janusz. 

Stoi przed pokojem wpatrzony we mnie.  Mam wrażenie, że moje policzki przybierają czerwonawy odcień.  Nie,  nawet nie czuję, ja to wiem.

- Wow.

To jedyne słowo jakie zdołał wykrzusić przez kilka dobrych minut?  Serio? 
Chociaż,  nie dziwię mu się.  Sama byłam zaskoczona jak pierwszy raz się zobaczyłam w tym stroju.

......

Idziemy chodnikiem w stronę sali.  Wokół nas pełno gapiów,  którzy nie mogą oderwać od nas wzroku.  Janek też nieźle się wystroił.  Ciemnoszary garnitur i do tego piękne wypastowane buty.  Jeszcze te perfumy,  niebo.

Wchodzimy przez drzwi prosto na salę.  Zajmujemy miejsca przy barku.

Janek wyciąga rękę w moją stronę.

- Zapraszam do tańca.

Delikatnie podaję mu dłoń i daję porwać się muzyce i jemu.  Prowadzi mnie starannie i ostrożnie po parkiecie.  Ciężko mi się tańczyć bez alkoholu,  wstydzę się,  ale mimo to tańczę najlepiej jak potrafię.

Ona I OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz