27

410 24 0
                                    

12.07.2017

Poprawiłam czarną spódnicę, którą miałam na sobie. Usiadłam na tylnim siedzeniu w samochodzie mojego taty. Zapięłam pasy i próbowałam uspokoić mój oddech, co niestety mi się nie udało. Moi rodzice wsiedli do samochodu i zajęli miejsca. Wyjechaliśmy z podjazdu i ruszyliśmy w stronę domu państwa Hood. Czym bliżej byliśmy tego domu, mój oddech był coraz szyszby. Mój tata zaparkował samochód. Odpięłam pasy drżącymi dłońmi. Wyszłam z samochodu, zdjąć sobie sprawę, że za chwilę spotkam mojego byłego przyjaciela. Miałam do niego mieszane uczucia. Moi rodzice weszli już do środka, kiwenęłam mojej mamie głową, że zaraz przyjdę. Odeszłam kawałek od domy Hood'a i wyciągnęłam paczkę papierosów. Wzięłam jednego i odpaliłam.

Papierosy zawsze mi pomagały w stresie, niestety teraz nie zadziałało. Wiedziałam, że muszę tam wejść. Westchnęłam i otworzyłam drzwi. Ściagnęłam swoje białe converse z nóg i poszłam do jadalni, gdzie było słychać już rozmowy moich i Caluma rodziców. Weszłam do jadalni i przyjżałam się każdemu. Caluma nie było.

- Maya, słonko, usiądź proszę - powiedziała miło mama Cala.

Zajęłam jedno miejsce i zaczęłam się zastanawiać gdzie jest Calum.

- Może pomogę ci ciociu ? - zapytałam lekko się uśmiechając. Kiedyś mama od Cala kazała mi mówić do siebie Ciociu, ponieważ czuła się staro gdy mówiłam do niej "Pani". Co dla mnie z początku było krępujące, ale już po tylu latach przyzwyczaiłam się.

- Jasne Maya, możesz przynieść z wino z barku w salonie. - zachichotałam i poszłam do salonu.

Nic się tu nie zmieniło, ciepłe, żółte ściany, duże, brązowe, skórzane dwie sofy i drewniany stolik kawowy, pod którym leżał puchaty dywan. Podeszłam do barku i otworzyłam go. Jak zwykle zawartość była spora. Z tego barku pochodził mój pierwszy alkohol, kiedy ja i Cal postanowiliśmy spróbować, któryś z tych trunków. Wzięłam wino i Whisky, które zawsze nasi rodzice pili na takich obiadach. Wzięłam dwie butelki i zamknęłam barek.

- Zawsze wiedziałem, że lubiłaś pić, ale żeby nawet na obiedzie rodzinnym. - wszędzie poznałabym ten głos. Odwróciłam się w jego stronę i przyjżałam mu się. Był bardzo przystojny. Widać, że chodził na siłownię, ponieważ był dobrze zbudowany.

- Nawet tutaj sobie nie odmówię, Calum - przekręciłam oczami i chciałam wyjść z tego pomieszczenia jak najszybciej, ale chłopak mi to nie umożliwił.

-Możesz z łaski swojej się odsunąć?

- A co jeżeli nie chcę, Mays ? - podniosłam jego rękę i poszłam do jadalni pozostawiając na stole alkohol.

- Dziękuję Mayu - kiwenęłam głową i uśmiechnęłam się. Zajęłam swoje miejsce i założyłam sobie sałatkę, którą zrobiła mama Caluma.

Calum usiadł naprzeciwko mnie. Był irytujący, bardziej niż zwykle. Zmienił się. Dawniejszy Calum by normalnie usiadł obok mnie.

Mój tata i tata Caluma poszli do garażu oglądać jakieś klucze, coś na czym się nie znam, a nasze mamy robiły coś w kuchni. Super.

- Przywiozłem ci coś - powiedział po chwili ciszy.

- A mówisz mi to bo ?

- Powiesz mi w końcu o co ci chodzi, Maya ? - zapytał już trochę poirytowany.

- Jesteś aż tak głupi, spadaj do swoich nowych przyjaciół. - chłopak prychnął.

- Jesteś zazdrosna, że się z nimi zadaje ? - zapytał.

- Proszę Cię.. Jesteś, aż tak głupi żeby nawet nie odezwać się do swojej już byłej przyjaciółki ? - byłam już wkurzona.

- Ja pierdole, miałem tyle rzeczy na głowie, nie miałem czasu.

- Nie miałeś czasu napisać głupiego Sms, że wszystko u ciebie dobrze.. Wiesz co, teraz jesteś po prostu śmieszny, mówisz nie miałem czasu, a nowe posty co dwa dni wcale nie świadczyły o tym, że siedzisz na tym pierdolonym telefonie. - chłopak lekko się zmieszał.

- Maya.. Przepraszam - powiedział po chwili, przerywając ciszę, która powstała.

- Szczerze, kiedyś bym ci wybaczyła. Nawet kurwa nie wiesz, że pisałam do ciebie praktycznie codziennie głupie sms, żebyś sobie o mnie przypomniał. - brunet wyciągnał telefon i wszedł na konwersacje. Zakrył dłonią usta.

- Nie wiem, dlaczego są odczytane, ale wiem, że pisałaś... Przepraszam Maya, naprawdę - powiedział smutno.

- Przykro mi Calum, nie wiem czy potrafię Ci wybaczyć i zaufać.

- Daj mi szansę, proszę. - błagał.

Szczerze byłam na niego cholernie zła i nie chciałam, aby znowu mnie zranił. Bolał mnie jego wyjazd.

- Nie potrafię, przepraszam - powiedziałam i spóściłam głowę w dół.

- Mogę Cię chociaż przytulić ? - uśmiechnął się lekko.

Kiwnęłam głową i wstałam tak jak on.

Chłopak mocno mnie przytulił, jakby to miał być ostatni raz.

- Maya, jesteś nadal dla mnie bardzo ważna, nigdy o tobie nie zapomniałem. Kocham Cię, byłaś i zawsze będziesz dla mnie jak siostra, Maya - zaczęłam płakać. Było mi tak cholernie przykro, że mając okazje, pogodzenia się z nim ja nie potrafię mu wybaczyć.

-Maya, nie płacz, proszę- Cal pogłaskał mnie po plecach.

- Cal ?

- Tak, skarbie

- Chciałabym, żeby było tak jak dawniej.

- Też bym tak chciał Maya.. Przepraszam, wybacz mi

- Okej, ale chce słodycze z każdego kraju haha - zaśmialiśmy się.

- Da się zrobić - usmiechął się.

- A co do słodyczy to w Japonii są bardzo dziwne i przywiozłem je ze sobą, są już twoje - chwycił mnie za rękę. Poszliśmy na górę do Cala pokoju i rozsiadliśmy się na łóżku.

- Mogę coś zrobić Cal ? - zapytałam.

- hm.. No tak - odpowiedział niepewnie.

Wstałam z łóżka i otworzyłam szafkę nocną. Wyciągnęłam stamtąd zakurzoną ramkę z lekko naderwanym zdjęciem. Przetarłam ją dłonią i postawiłam obok zdjęcia jego zespołu.

- Skąd ty ? - zapytał, lekko speszony.

- Przeczytaj wszystkie sms ode mnie - powiedziałam. 

- SMS'y do Ciebie - uśmiechnęłam się.

Ostatni i Epilog 🙏

SMS for You || C.H ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz