Mój Liamie
Równo miesiąc od kiedy się poznaliśmy, zaprosiłeś mnie na kolacje. Byliśmy już na czterech randkach. Z każdą z nich moje uczucie do ciebie wzrastało. Śmiałam się kiedy robiłeś mi małe malinki na dekolcie w Twoim mieszkaniu przed randką. Nigdy nie potrafiłeś trzymać swoich rąk z dala ode mnie. Naprawdę mi się to podobało. Kochałam dotyk Twoich warg na moim ciele, na ustach. Kochałam każdy Twój dotyk. Obojętnie jaki i gdzie. Twoje mieszkanie było w pewnym sesnsie naszą oazą. Nikt nam wtedy nie przeszkadzał. Byliśmy tylko my.
Weszliśmy do ekskluzywnej restauracji, gdzie zamówiliśmy pyszne jedzenie. Przychodzę tam sama co tydzień. Zawsze siadam przy naszym stoliku. Nie zapomnę naszych cudownych chwil, tylko wtedy byłam szczęśliwa. Z Tobą. Właście każda osoba pracująca w tej placówce mnie już zna. Czy to źle? Nie wiem. Nie mogę pogodzić się z Twoim odejściem. Kelnerka, która nas obsługiwała - Clara, wciąż tam pracuje. Pytała gdzie jesteś, ale nie mogłam odpowiedzieć, nie potrafiłam. Sam rozumiesz. Myślenie o tym jest ciężkie, a co dopiero mówienie. A jeśli jesteśmy w temacie innych ludzi.. Wydawało mi się to cholernie dziwne, że wszyscy ludzie trzymali się z dala od Ciebie. Jakbyś wytwarzał wokół siebie jakiś mur, którego nie zauważałam. Rozumiem, momentami bywałeś straszny, szczególnie kiedy byłeś zły. Nawet ja to wiedziałam, ale gdyby Ci wszyscy ludzie mogli Cię poznać, jak ja, zrozumieliby jak cudowną i wspaniałą osobą byłeś. Wracając ...
Nagle zadzwonił Twój telefon. Stałeś się zdenerwowany i zły, jakby coś się stało. Przestraszyłam się, ale odpuściłam, widząc, że Twoje oczy były również zmartwione i złe. Rozpoznawałam Twój nastrój po oczach. One zawsze mówiły prawdę. Odwiozłeś mnie do domu i cmoknąłeś w czoło, mówiąc, że zobaczymy się niedługo. Od tamtego czasu nie lubię tego słowa. "Niedługo". Tydzień. Tyle trwało w naszym przypadku to "niedługo". Nie odbierałeś moich telefonów, kilka razy byłam u Ciebie w domu, ale drzwi były zamknięte. Zaczynałam myśleć, że mnie już nie chcesz i to bolało. Płakałam całymi dniami, przytulając się do pluszowego miśka, tak jak teraz..
Dziwne, jak historia bardzo lubi się powtarzać.
Ale wolałabym tamten ból niż ten aktualny. Jest gorszy sto razy. Skoro wtedy czułam się jak nic, teraz jestem królową chaosu i nicości, kompletnego zera.
Po tym okropnym tygodniu w końcu się do mnie odezwałeś. Przyszedłeś do mojego domu i przepraszałeś. Widziałam w Twoich oczach smutek. Mówiłeś, że musiałeś wszystko ułożyć. Na początku nie chciałam, ale wybaczyłam Ci, bo zdałam sobie sprawę, że Cię kochałam. I dalej kocham. Na zawsze.
Luke mnie dzisiaj przeprosił. Powiedział, że rozumie czemu nie chcę się z nikim spotykać. Ucieszyłam się, że naprawdę zrozumiał. On jedyny. Ale moją jedyną miłością zawsze będziesz Ty. Miłość to dziwna sprawa, nie? Sprawia, że albo masz pełno energii i jesteś najszczęśliwszą osobą na świecie, albo jesteś na samym dnie i płaczesz do poduszki, słuchając piosenek Avril Lavigne "When you're gone", jak ja. Ale czy to ważne? Mogłabym przeżyć tysiąc takich momentów, tylko po to, by mieć Cię przy mnie. Teraz. To nieosiągalne, wiem. Tęsknię za Tobą bardzo mocno. Dzisiaj byłam silna.
Twoja Crystal.