Wielka Tragedia

197 7 0
                                    

Docierając do szpitala Ance waliło serce. Nigdy tak naprawdę nie kochała Janka, ale jednak tym razem niezwykle się o niego bała. Siedemnastolatka poczuła ogromne wyrzuty sumienia z niewiadomego powodu. Szybko podbiegła do recepcjonistki i zapytała:
-Gdzie leży Janek Ferrera?
-Już sprawdzam... Na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Na końcu korytarza w lewo.
-Dzię... Dziękuję.
Dziewczyna zamarła. Przeszył ją strach. Energicznie ruszyła drogą, wskazaną przez kobietę. Stanęła przed dużymi, półoszklonymi drzwiami prowadzącymi na OIOM. Z polecenia pielęgniarki założyła specjalny fartuch ochronny i weszła do jasnej sali. Na ostatnim łóżku leżał jej chłopak. Był przytomny, więc Anka nieśmiało podeszła do niego i zaczęła rozmowę:
-Kochanie, co ci się stało?
-Przechodziłem na pasach i wtedy... Ten czerwony samochód... Ten ból...
-Nie kończ. Rozumiem. Gdzie twoi rodzice?
-Pojechali po babcię. Nie wiadomo, czy stąd wyjdę...
-Nawet tak nie mów!- wykrzyczała dziewczyna przez łzy.
Wtedy wszedł lekarz i poprosił, aby na czas badań opuściła salę. Postanowiła usiąść w przedsionku. Wyciągnęła swojego iPhona i zrobiła nim selfie, czym zaszokowała siedzącą obok nastolatkę.
-Co ty robisz?- zapytała nieznajoma.
-Ślepa jesteś? Selfie!- odparła Anka nie porzucając swojego wrednego charakteru.
-Spokojnie. Ktoś z twojej rodziny tu leży?
-Mój chłopak.
- To cudowne, że go wspierasz. Zapewne bardzo go kochasz.
-Właściwie to nie.
-Zadziwiające.
Nieznajoma czule uśmiechnęła się, wstała i w ciszy wyszła z przedsionka. Kierując się w stronę wyjścia, upuściła małą kartkę. Wydawało się, że tego nie zauważyła i poszła dalej. Anka nie chcąc jej zatrzymywać i wdawać się w dalszą rozmowę podeszła i podniosła zgubę. Było na niej napisane: „Jestem Martyna Sejn. Wydajesz się być ciekawą osobą. Napisz do mnie na Facebooku :)". Dziewczyna była zaskoczona. Nie wiedziała kiedy ona mogła to napisać. Z zastanowienia wyrwał ją lekarz, który do niej podszedł.
-Mam dla ciebie złą wiadomość. Twój chłopak... Nie żyje.- powiedział mężczyzna, a po wyrazie jego twarzy widać było, że robi to z trudem.
-Jak to nie żyje...-bardziej stwierdziła niż zapytała nastolatka.
-Bardzo mi przykro...
W tym momencie przyszli przejęci rodzice i babcia Janka, a Anka postanowiła w ciszy odejść. Była w szoku. Nie miała pojęcia, co ma robić dalej. Nie kochała go, ale łączyła ich jakaś więź. Czuła wielką pustkę w sercu. Jak mogła go nie szanować. Przez głowę przechodziło jej na raz 1000 myśli...

Legalna Lesbijka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz