Oskar leżał na łóżku zakopany w śnieżnobiałej pościeli. Jego blada skóra niemal się z nią zlewała, jedynie kruczoczarne włosy odcinały się na białej poduszce. Drzwi od mieszkania zatrzasnęły się z głośnym hukiem. Chłopak zerwał się gwałtownie z łóżka przestraszony, przez chwilę zbyt zaspany by zrozumieć co się dzieje. Przetarł oczy i odruchowo chwyci za telefon. Kiedy to zrobił jego wzrok padł na poraniony nadgarstek. Przypomniał sobie wczorajszy wieczór, zasnął wyczerpany emocjami i nawet nie zakrył ran. Na całe szczęście rodzice rzadko zaglądali do jego pokoju. Telefon pokazywał godzinę ósmą piętnaście, co oznaczało, że mama właśnie wyjechała z jego siostrą na próbę baletu. Emilka miała dzisiaj swój pierwszy poważny występ, mała miała tylko sześć lat ale kiedy chodziło o balet, stawała się bardziej odpowiedzialna niż nie jedna osiemnastolatka i podchodziła do tego bardzo poważnie. Zganił się w myślach, że nie wstał wcześniej, żeby życzyć jej powodzenia na próbie.
Dziewczyn już nie ma, a więc w mieszkaniu został tylko on i ojciec. Nie miał siły wychodzić z łóżka ale wiedział, że musi. Gdyby tego nie zrobił jego tata zaraz by tu wpadł i nakrył go w łóżku z pociętą ręką. Wstał, wygrzebał z walających się po podłodze rzeczy czarną bluzę i jakieś spodnie. Przemykając korytarzem do łazienki, słyszał dźwięki telewizora dochodzące z salonu, a więc to tam właśnie siedział jego ojciec. Rozebrał się i wszedł pod prysznic, gorąca woda spływała po jego ciele zabierając ze sobą zaschniętą na ręce krew. Stał tak w jednej pozycji zamyślony, choć w jego głowie nie było żadnej konkretnej myśli. Po prostu odczuwał przyjemne gorąco na skórze i obserwował zabarwioną na czerwono wodę. Gwałtowne walenie w drzwi wyrwało go z tego stanu.
-Pośpiesz się!- zza drzwi dobiegł go głos ojca.
- Już wychodzę.- po tonie ojca zrozumiał, że nie zapomniał o swojej wczorajszej obietnicy i wciąż miał zamiar z nim ''porozmawiać''.
Pośpiesznie wciągnął na siebie wygniecione rzeczy, a z szafki pod umywalką wyjął schowany za kosmetykami bandaż i obwinął nim swój nadgarstek. Położył rękę na klamce ale nie otworzył drzwi od razu, zaczerpnął jeszcze parę głębokich oddechów i wyszedł z łazienki . Mężczyzna czekał na niego w salonie. Siedział rozwalony na kanapie i nie zareagował na pojawienie się syna. Nie od raz. Oskar stał w drzwiach jeszcze dobre kilkanaście minut, w których ojciec demonstrował swoją wyższość nad nim za nim w końcu zwrócił się do niego.
- Co masz mi do powiedzenia?- nawet nie oderwał wzroku od telewizora lecz w jego głosie wyraźnie czaiła się groźba.
- Powiedziałem ci wszystko wczoraj, to ty miałeś mi cos do powiedzenia.
Ojciec gwałtownie podniósł się z kanapy i warknął
– Nie pyskuj gówniarzu! – popchnął syna na drzwi, a klamka boleśnie wbiła się w jego plecy.
- Jak śmiesz się tak do mnie zwracać?! Jak śmiesz mnie okłamywać?!- Kolejne popchnięcia. Oskar przewrócił się na ziemię.
- Wstawaj! Bądź mężczyzną!- krzyczał dalej mężczyzna kopiąc chłopaka w brzuch.
-No wstawaj do cholery!
Oskar podniósł się na chwiejnych nogach. Wyprostował się mimo, że bolący brzuch ledwo mu na to pozwalał. W ustach czuł metaliczny smak krwi. Ojciec jednym ze swoich kopnięć trafił go w twarz rozcinając mu przy tym wargę.
- Masz mi coś do powiedzenia?!!- syknął Robert przez zaciśnięte zęby.
- Prze... Prze...- chłopak nie mógł mówić dławiąc się krwią cieknącą z wargi do ust.
- No wyduś to z siebie! – ryknął ojciec, ściskając boleśnie lewą rękę syna.
- Przepraszam.
CZYTASZ
Terapia
Short StoryCzwórka młodych ludzi nie ma łatwego życia, każdy z nich ma swoje problemy, w dodatku, każdego z nich dotknęła okropna choroba jaka jest depresja. Kiedy sytuacja wymyka się z pod kontroli ich drogi spotykają się w małym gabinecie psychologa na obrze...