Rozdział 6 - Nieznajoma.

54 4 5
                                    


Anna obudziła się przez chwilę myśląc, że jest w swoim własnym pokoju, bo pierwsze co zobaczyła to biel ścian pomieszczenia, w którym się znajdowała. Powoli zaczynała się rozbudzać i przypominać sobie brutalne wydarzenia wczorajszej nocy. Podniosła się szybko, świadomość , że właśnie znajduje się w domu obcej kobiety, w cudzym łóżku, paraliżowała ją. Całą siła woli zmusiła się, aby nie dać atakowi paniki przejąć nad sobą kontroli. Musiała myśleć racjonalnie. Ku swemu zaskoczeniu stwierdziła, że pomieszczenie, w którym się znajdowała jest całkiem nieźle urządzone, a nie łatwo było zasłużyć na taką pochwałę z jej strony. Wszystko było białe przełamane obecnością małych dodatków, takich jak kwiatek na parapecie, które sprawiały, że pomieszczenie było przytulne. Przez małe okno wpadało światło dnia, dziewczyna sięgnęła po komórkę, błogosławiąc siebie samą za odruchowe schowanie jej do kieszeni dresu, w którym spała, nim matka wyciągnęła ją do salonu. Zegarek na ekranie pokazywał, dwunastą. Spała w obcym domu prawie dziesięć godzin! Supeł zacisnął się na jej gardle. Nie miała, żadnych nieodebranych połączeń co oznaczyło, że rodzice nie bardzo przejęli się jej ucieczką. Poczuła jak łzy napływają jej do oczu na wspomnienie słów matki – Ja już nie mam córki! - Ręce jej się trzęsły kiedy otwierała sms, nadawcą był jej tata:

-Jesteś już dorosła, więc nie mogę cię do niczego zmusić ale daj chociaż znak, że żyjesz. Martwię się.

- Wszystko w porządku.- Napisała chociaż wcale w to nie wierzyła, i wysłała widomość.

Przez chwilę zastanawiała się co ma teraz zrobić, postanowiła wyjść z pokoju i sama zrobić pierwszy krok do kobiety, choć w jej głowie pojawiały się wszystkie najgorsze scenariusze, wracały dawne wspomnienia...

Delikatnie i bardzo powoli nacisnęła klamkę , miała wrażenie, że każdy choćby najmniejszy dźwięk jest dla niej zagrożeniem. Chciała wyjść z pokoju nie zauważona, zyskać jakąś przewagę nad kobietą, która znajdowała się gdzieś w tym mieszkaniu. Jednak gdy tylko otworzyła drzwi zawiasy głośno skrzypnęły.

- Wstałaś? – Głos kobiety był łagodny ale dziewczynę przeszedł dreszcz.

Skierowała się w stronę pokoju, z którego dochodził głos. Pomieszczenie średniej wielkości musiało być salonem, również było utrzymane w białej kolorystyce i wzbogacone dodatkami w pastelowych kolorach. Na środku stała beżowa kanapa, na której siedziała szczupła kobieta ubrana w luźną koszule koloru pudrowego różu i eleganckie czarne spodnie. Miała oliwkową karnację, która współgrała z jej ciemnymi włosami i niebieskimi oczami.

- Jak się czujesz? – zapytała.

Anna nie wydobyła z siebie żadnego dźwięku. Kobieta wstała, chciała ją złapać za ramię, na co dziewczyna gwałtownie się odsunęła.

- Nie musisz się mnie bać, nie trzymam cię tu na siłę, możesz wyjść, w każdej chwili. – powiedziała czarnowłosa, siadając z powrotem na kanapie. – Jednak po tym w jakiej sytuacji cię wczoraj znalazłam wnioskuje, że przebywanie na ulicy nie jest dla ciebie proste.

Dziewczyna rozważała każdą rzecz, którą mogłaby teraz zrobić. Nie mogła wrócić do domu, nie po tym co się stało. Nie mogła spojrzeć tacie w oczy, a mama.... Nie miała przyjaciół, bała się być na ulicy ale bała się być tutaj. Nic nie wiedziała o tej kobiecie. Usiadła na fotelu obok kanapy.

- Więc nie masz zamiaru ode mnie uciekać? Posłuchaj, mogę Ci pomóc.

- Nie potrzebuje pomocy. – Ucięła ostro, sama zaskoczona tym, że w ogóle odważyła się odezwać.

- Jest sukces. Cieszę się, że w końcu postanowiłaś się do mnie odezwać.

- Dziękuje pani za pomoc. Nie wiem jakie są pani zamiary, nie zostawiła mnie pani samej na ulicy więc, dziękuję ale nie potrzebuje pomocy i powinnam już iść. – dlaczego to powiedziała, wiedziała, że nie może tu zostać ale przecież nie miała dokąd iść...

- Masz gdzie się podziać? – Głos kobiety był bardzo łagodny i brzmiał jakby szczerze się martwiła.

Anna poczuła zbierającą się w niej panikę, jej życie stanęło w punkcie, w którym nie miała już wyjścia, mogła zaufać tej kobiecie albo ze sobą skończyć. Poczuła jak jej oczy zachodzą mgła, przestała blokować emocje, rozpłakała się. Niebieskooka podeszła do niej i wzięła ją w ramiona, przez chwilę tylko ją przytulała. Dziewiętnastolatka w pierwszym odruchu chciała ją od siebie odepchnąć ale nie mogła się ruszyć, a po chwili - ku swojemu zaskoczeniu – stwierdziła, że tego potrzebowała. Nie przytulała nikogo od dwóch lat, bała się ludzi, nie chciała być dotykana lecz gdzieś w głębi serca zawsze potrzebowała tak zwyczajnie wypłakać się w czyjeś ramię. Powoli się uspokajała.

- Ile masz lat? – przerwała ciszę kobieta.

- Dziewiętnaście. – po dłuższej chwili wyszeptała nastolatka.

- Zostań u mnie na jakiś czas, jeśli chcesz. Spokojnie możesz mi ufać. – dodała kiedy dziewczyna poruszyła się niespokojnie. Podała jej małą ramkę.

Dziewczyna przyjrzała się oprawionemu dyplomowi, który podała jej kobieta i chodź litery rozmazywały jej się przed oczami udało jej się rozszyfrować najważniejsze zdanie.

,, Pani Beata Matys, urodzona dnia 12 października 1982 roku, odbyła studia wyższe magisterskie na kierunku psychologia i ukończyła je z wynikiem bardzo dobrym."

Spojrzała na kobietę zszokowana.

- Możesz do mnie mówić Beata.

- Anna.

- Jesteś głodna Aniu?

Dziewczyna w ogóle o tym wcześniej nie myślała ale tak była. Ataki paniki, nerwy i emocje zabierają dużo energii. Kiwnęła głową. Kobieta skierowała się w stronę małego aneksu kuchennego. Wyciągnęła z piekarnika jeszcze ciepłą i pachnąca lasagne bolognese, nałożyła kawałek na talerz i postawiła na małym stoliku przed dziewczyną.

- Smacznego. – powiedziała.

- Dziękuję

- Muszę teraz wyjść. Wrócę za parę godzin, rozgość się. Na lodówce masz mój numer telefon gdybyś czegoś potrzebowała.

Anna skinęła głową. Wciąż zszokowana i nie bardzo wiedziała co właściwie, będzie dalej. Zostanie w tym domu było teraz jej jedyną opcją.

- Do zobaczenia! – rzuciła kobieta, zatrzaskując za sobą drzwi.

W głowie nastolatki myśli pędziły jak szalone, a jednocześnie kompletnie nie wiedziała co myśleć. Całą siłą woli skupiła się na jedzeniu, potrawa okazała się wyśmienita, dziewczyna dawno nie jadła nic tak dobrego bo jej matka gotowała głownie mrożonki. Przerażała ją panująca w mieszkaniu cisza, zebrała w sobie odwagę i włączyła telewizor. Na ekranie pojawili się znani aktorzy, była to jedna z wielu telenowel. Anna nie oglądała telewizji ale teraz była dla niej wybawieniem , możliwość skupienia na czymś myśli. Zwinęła się w kłębek na kanapie i w końcu zasnęła...

TerapiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz