8

316 25 19
                                    

Czasem zastanawiam się jak to jest byc widomą, mimo wibracji które odczuwam trudno jest odnaleźć sie w mieście, bądź miejscu, w którym nigdy się nie było. Stałam kilka kilometrow od przystanku myśląc jak wrócić do domu. Nie mam pojęcia gdzie ten zasrany autobus mnie wywiózł i jak daleko jestem od rezydencji. Mam nie małą nadzieje, że ci idioci nie zorganizowali ekipy poszukiwawczej bo mieli by nie tylko przejebane, ale i przesrane.

Westchnęłam i udałam się przed siebie.

Może to zachowanie było idiotyczne i nie przemyślane, ale co miałam poradzić. Taki był mój charakter. Byłam nie ugięta, a gdy się na coś uprze, nikt nie jest w stanie mnie powstrzymać. Ale... Sama sobie teraz przyznaje racje, to był głupi pomysł.

Pov Sydney*

Obudziły mnie krzyki i szybkie kroki kilku mieszkanców. Zaklnęlam pod nosem i spróbowałam się odrwócić na drugi bok. Jęknęłam z bólu gdy tylko moje ciało lekko się ruszyło, no tak, zapomniałam, że mam złamane żebra. Wspaniale, jeszcze dwa bądź trzy tygodnie i będę mogła wyjść ze "szpitalnego" pokoiku.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, całymi dniami przygwożdżona do łóżka, czasami rozmawiajaca z Bezokim Jackiem i Tobym.

Lecz nie dzisiaj, nikt nie przyniósł mi jedzenia, nikt nie zapukał, nikt nie sprawdził i nie zapytał jak się czuję. Świetnie.

W duszy płakałam, że nie mogę wstać. Twarz natomiast przybrała wyraz zimnej suki gdy tylko usłyszałam iż ktoś złapał za klamkę. Nie wiem która była godzina, wiem jedynie, że było ciemno, a księżyć oświetlał pokoj z pod zasłon.

Ciarki mnie przeszły gdy tylko usłyszałam ten głos

–Jak się czujesz? – lecz, nie odezwałam się. Byłam w wielkim szoku. Jego dłoń spoczęła mi na nakrytym kołdrą, poobijanym udzie, a on sam usiadł na krześle stojace blisko łóżka.

Spojrzałam na niego z oczami pełnymi łez, byłam wzruszona, wsciekła, zmartwiona, smutna i szczęśliwa jednocześnie. Wszystkie dotychczasowe uczucia które ukrywałam wzmocniły się, a ja, nie porafiłam wykrztusić z siebie słowa.

Chciałam go przytulić, wycałować. Tak bardzo za nim tęskniłam.

Zauważyłam, że na jego żółtej bluzie jest wielka plama krwi i dziura. W okolicach klatki piersiowej.

–Niedawno jeszcze ja tutaj leżałem – zasmiał się, a mnie przeszły dreszcze.
Zmężniał, odkąd widziałam go ostatni raz.

– Jak się tu dostałeś – zapytałam pół szeptem, ponieważ tylko na tyle było mnie stać

– Csiii... Przyszedłem do ciebie, przychodzę codziennie, gdy wszyscy już śpią. Nie wiem dlaczego, poprostu nie mam odwagi wrócić – mężczyzna sciągnął kominiarkę ukazując swoją trupio bladą twarz. Policzki miał zapadnięte, usta suche i popękane. Oczy były podkrążone i sine. Po jego uroczych niesfornych ciemnych blond włosach został meszek po którym mimowolnie przyjechałam dłonią.

–Pasuje ci – uśmiechnęłam się słabo patrząc w niebieskie oczy mordercy

– Nawet nie masz pojęcia jak za tobą tęskniłam... – otarł moją łze spływającą po policzku i ujął moją twarz w swoje wielkie pokaleczone dłonie.

– Ja za tobą też S.C – złożył na moim czole krótki pocaunek, po czym zniknął, zeskakując z parapetu.

*zmieniłam imię Skyler na Sydney.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 03, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ślepa BandytkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz