Rozdział 1

76 6 0
                                    

Przyjechałam na zawody z moją przyjaciółką Taeyeon. Jechałyśmy z Busan do Seulu trzy godziny i byłyśmy padnięte. Siedziałyśmy w drugim rzędzie i oglądałyśmy ssirum*.
Dziś była edycja specjalna walk, mierzyły się ze sobą po trzy osoby z dwóch różnych zespołów muzycznych. Pierwsze zespoły to Seventeen i Vixx. Jako pierwsi walczyli ze sobą Ravi z Vixx i Wonwoo z Seventeen. Seventeen wystawiło Wonwoo, Hoshi'ego oraz Dina, a z Vixx startowali Ravi, Ken i Leo. Vixx wygrało trzy walki co dało im awans do następnego etapu. Ssirum jest bardzo emocjonujące, razem z Tae podskakiwałyśmy na krzesłach i dopingowałyśmy lepszych zawodników. Teraz przyszła pora na dwa kolejne zespoły, GOT7 oraz Bangtan Boys. Po dwóch walkach przeżyłam ogromny szok.

Co. Robi. Tu. Jackson?!

Dopiero wtedy zrozumiałam, że wtedy na siłowni, niecałe dwa tygodnie temu znokautowałam wokalistę zespołu GOT7!

Szok, który przeżywałam musiał odbić się na mojej twarzy, bo Taeyeon zaczęła wypytywać mnie czy dobrze się czuję. Szybko zmieniłam wyraz twarzy i zaczęłam kibicować Jacksonowi. Tae dopingowała Jungkooka z Bangtan Boys, z tego co mówiła od miesiąca się spotykają w tajemnicy przed mediami, ale do kiedy będzie to tajemnicą? Media w końcu wykryją ich związek i zrobią z tego sensację. Biedna Tae, ona jest bardzo nieśmiała. Zazdroszczę jej w sumie. Zauważył ją złoty maknae* też bym tak chciała. Jungkook zawsze mi się podobał. Ma wiele talentów i jest przystojny.

Jeśli głębiej się zastanowić to mnie też zauważył ktoś sławny. Mam na myśli oczywiście Jacksona, ale po tym jak go potraktowałam na siłowni raczej nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Po walce muszę go przeprosić, o ile mnie do niego dopuszczą.

- Dawaj Jackson!- wydzierałam się na trybunach.

Nie byłam pewna w stu procentach, ale wydawało mi się, że Kookie się na mnie patrzy. Poczułam, że robię się czerwona jak buraczek i szybko wróciłam do dopingowania Jacksona.

Po walce zeszłam z trybun i ze zdziwieniem stwierdziłam, że Jackson na mnie patrzy i idzie w moim kierunku.

- Cześć. Wydaje mi się czy może mi kibicowałaś?- uśmiechnął się.

- Owszem. Chciałabym cię przeprosić za ten nokaut na siłowni...

- Nokaut? Jaki nokaut?- zaczął się śmiać.- Spoko, przecież nie mam ci tego za złe. Wręcz przeciwnie przyda mi się lekcja od czasu do czasu, widzisz, że wychodzę z formy. Nie mogę być pewny wygranej.

- Chodzi ci oto, że przegrałeś z Jungkookiem?- zapytałam z szyderczym uśmieszkiem.

- Tak. Chodźmy stąd.

Wyszliśmy ze stadionu, ale nie zdążyliśmy dojść nigdzie dalej ponieważ ze stadionu wybiegł Jungkook i rzucił się na Jacksona z pięściami, a ja próbowałam ich rozdzielić. Szarpali się tak jeszcze przez parę minut, ale wreszcie mój krzyk ich rozdzielił. Patrzyłam na nich, a oni na mnie. Wszyscy byliśmy zmęczeni ja od krzyczenia i nadmiaru emocji, a oni po zawodach i szarpaninie.

- Jungkook, dlaczego...

- Bo ty mi się podobasz!- wyznał Kookie.

- Żartujesz sobie ze mnie?!

Byłam wściekła! Nie mogłam znieść tego pytającego wzroku Jacksona, który ciążył na mnie już przez dłuższy czas. Musiałam coś wreszcie powiedzieć, bo stałam jak idiotka. Oni czekali na moją reakcję, a to, że zwierzyłam się Jacksonowi z tego co leżało mi na sercu wtedy gdy go znokautowałam absolutnie mi nie pomagało. Zrobiłam to tylko dlatego, że miałam go już nigdy nie spotkać! Aish! Zwierzyłam mu się z tego, że kocham Jungkooka, ale moja przyjaciółka z nim jest i dlatego każdego dnia cierpię, ale przecież nie odbiję jej Kookiego! Nie zrobiłabym tego przyjaciółce!

- Kookie. Jesteś z moją przyjaciółką!- starałam się uspokoić.

- Jestem zagubiony! Obie mi się podobacie!

- Coż nie masz wyboru, bo ja się spotykam z Jennie.- Jackson najwyraźniej postanowił mi pomóc.

- Jesteście razem?- Jungkook nie krył zdziwienia.

- Tak.- potwierdziłam.

Staliśmy jeszcze przez chwilę w ciszy dopóki Taeyeon nie zawołała Kookiego. Jungkook oprzytomniał, ostatni raz na mnie spojrzał, a z jego oczu odczytałam milion rzeczy takich jak: „Zapomnij!" czy „Tylko nic nie mów Tae!". Odwrócił się i odszedł. Gdy był już na tyle daleko, że nie mógł nas usłyszeć zaczęliśmy rozmawiać.

- Jestem twoją dłużniczką. Nigdy ci tego nie zapomnę.

- Dla przyjaciół wszystko.- uśmiechnął się.

- Jest coś co mogę dla ciebie zrobić w ramach rewanżu?

- W zasadzie to tak. Możesz dać mi swój numer.- uśmiechnął się szerzej.

- Z przyjemnością.

*koreańskie zapasy
*najmłodszy z zespołu

Zawodnik doskonałyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz