I'm leaving

6K 456 164
                                    

- O czym chciałaś porozmawiać? - zapytała Lauren. 

- Odchodzę. - oznajmiła Camila pewnym tonem. 

- Co? - do starszej nie dotarł przekaz. - Dlaczego? Nie możesz! - zaprotestowała panicznie. 

- Mogę i własnie to robię. - mruknęła. - Nie muszę ci się tłumaczyć. 

Jauregui miała wrażenie, że serce jej pęknie. Nie sądziła, że drobne uczucie, którym darzy Cabello, tak naprawdę jest silne i w stopniu zaawansowanym. 

- Należą mi się jakieś wyjaśnienia! - uniosła się załamana. 

- Nie chcę o tym rozmawiać. - usiłowała ją zbyć. 

- Za mało ci płacę? Zrobiłam coś źle? Skrzywdziłam cię w jakiś sposób? - snuła czarne scenariusze, chodząc nerwowo w miejscu. 

- Zakochuję się w tobie! - wrzasnęła. - A nie powinnam... - dodała znacznie ciszej. 

- Co? - Lauren zamurowało. 

- Nie powtórzę tego. - burknęła. - Wiem, że jutro masz kilka wywiadów i sesję, więc zostanę jeszcze jeden dzień, ale potem... - urwała, czując dłonie Lauren na swojej talii. 

Sekundę później starsza przyciągnęła ją do siebie pewnym ruchem, wpijając w jej usta. Camila od razu odwzajemniła przesycony uczuciem pocałunek. 

- Robisz to, żebym została? - wyszeptała w usta brunetki. 

- Jesteś tu, bo tego pragnęłam. - oznajmiła pewnie, ponownie muskając jej wargi. 

Nagle zadzwonił telefon. Lauren powoli otworzyła zaspane oczy. Poczuła nieprzyjemny uścisk w klatce, uświadamiając sobie, że to był tylko piękny sen. 

- Halo? 

- Obudziłam cię? - przejęła się Cabello. - Zapomniałam karty. Otworzysz mi drzwi? 

Nic nie odpowiedziała, tylko zakończyła połączenie, po czym podniosła się z łóżka. Szurając nogami po panelach, podeszła do drzwi i nacisnęła na klamkę. 

- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić. - uśmiechnęła się łagodnie. 

- Chciałaś porozmawiać. - odparła, bojąc się tego, co dziewczyna ma jej do powiedzenia. 

- Jutro będziemy w Miami. - zaczęła. - Chciałam zapytać, czy dałabyś mi jeden dzień wolnego. - wyjaśniła niepewnie. - Bardzo chcę spotkać się z rodziną. Wystarczy mi jeden dzień, albo nawet kilka godzin.

- Czyli nie chcesz odejść, bo się się we mnie zakochałaś. - mruknęła sama do siebie. 

- Skąd to wzięłaś? - zaśmiała się Camila. 

- Przyśniło mi się. - lekko się speszyła. 

- Nie mówiłaś, że miewasz koszmary. - parsknęła. 

- Jasne. Będziesz miała dużo czasu dla rodziny. - uśmiechnęła się. 

- Jesteś smutna. - zauważyła.

- Nie jestem. Przecież się uśmiecham. - próbowała wmówić to również sobie. 

- Lauren... - zrobiła krok w jej stronę. - Spędzam z tobą sporo czasu i potrafię odróżnić twoje uśmiechy. Ten jest smutny. 

- To nie był koszmar. - wyjaśniła szeptem. - Nie był. 

Camila nic nie odpowiedziała, tylko pokonała dzielącą je odległość i przytuliła dziewczynę. Miała gdzieś to, co sobie pomyśli. Po prostu chciała to zrobić. 

- Gdyby tak się stało, nie odeszłabym. - mruknęła w jej włosy. 

Resztę wieczoru, jak i również nocy spędziły w przyjemnej atmosferze, oglądając komedie. Humor Lauren wrócił do normy, a Camila cieszyła się, że już nie jest smutna z jej powodu. Im dłużej siedziały i czas mijał, młodsza zaczynała się coraz bardziej stresować. 

- Lot się nie opóźnił. - zaczęła, widząc cztery zera na zegarku elektronicznym. - Potrzebowałam chwili, żeby pojechać do sklepu. 

- Po co? - zdziwiła się brunetka. 

Cabello bez słowa wstała z łóżka i podeszła do swojego plecaka. Wyciągnęła z niego kluczyki do samochodu i założyła bluzę. 

- Chodź. - wyciągnęła rękę. 

- Gdzie? - Lauren nadal był w szoku, ale grzecznie podeszła do dziewczyny i złapała ją za dłoń. 

- Na parking. - wyjaśniła, otwierając drzwi i ciągnąc ją za sobą. 

Camila nie odezwała się ani słowem podczas jazdy windą. Jauregui również siedziała cicho, głupio szczerząc się pod nosem, ze względu na złączone dłonie dziewczyn. Gdy zjechały na parking, Cabello zaciągnęła straszą w stronę wynajętego samochodu. Kazała jej się odwrócić tyłem, a sama otworzyła bagażnik. Wytargała z niego sporych rozmiarów białego misia, który prawie ją przerastał. 

- Wszystkiego najlepszego, Lo. - szepnęła. 

Kiedy Lauren się odwróciła i zobaczyła prezent, łzy wzruszenia automatycznie spłynęły po jej policzkach. Pierwszy raz odkąd pamięta, była tak szczęśliwa w dniu urodzin. Bez namysłu odebrała pluszaka od Camili, postawiła go na ziemi i przyciągnęła ją do siebie. 

- Dziękuję, Camz. - wymruczała w jej włosy, zaciskając palce na materiale bluzy dziewczyny. 

- Nie ma za co, Lo. - uśmiechnęła się szeroko. - No dalej, wiem, ze chcesz się do niego przytulić. - zaśmiała się. 

Jauregui oderwała się od dziewczyny i usiadła na pluszaka, wtulając się w niego. Camila uznała to za bardzo uroczy widok, więc zrobiła jej zdjęcie. Musiała pokazać przyjaciółce reakcję brunetki na prezent. 

Do: Fatso 

Miałaś rację :*

Miałaś rację :*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Driver | CAMREN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz