Sweetheart?!

6.1K 432 14
                                    

Tym razem rozdział XD

- Będziemy w hotelu? - zapytała Camila, kręcąc się niespokojnie w fotelu.

Nie potrafiła usiedzieć w miejscu. Świadomość, że za kilkanaście minut będzie w Miami, sprawiała, że rozpierała ją energia. 

- Nope. - uśmiechnęła się Lauren. - W moim mieszkaniu. - wyjaśniła. - Ale spokojnie, będziesz miała dużo czasu dla rodziny. 

- Dziękuję. - odwzajemniła gest. 

- Proszę zapiąć pasy. Zbliżamy się do lądowania. - oznajmił pilot. 

- Szybko. - zdziwiła się starsza. 

Niedługo później obie wychodziły z samolotu. Z eskortą ochroniarzy ruszyły w kierunku lotniska. Camila była bardzo szczęśliwa. Rzadko tu bywała po skończeniu szkoły. Tęskniła za tym miastem, jak i również za bliskimi. Lauren targały podobne uczucia. Wyjechała, żeby zrobić karierę, ale jej serce zawsze będzie wierne Miami. 

- Jeżeli chcesz, to od razu możesz jechać do rodziny. - odparła Lauren. 

- Naprawdę? - ucieszyła się młodsza. 

- Jasne. - uśmiechnęła się. - Ja też pojadę do swoich bliskich, a chłopaki zawiozą walizki do domu. Potem wyślę ci adres, żebyś mogła dotrzeć. 

- Dziękuję. - położyła jej rękę na ramieniu, w geście wdzięczności. 

- Lauren! - usłyszały wrzask zgromadzonych na lotnisku fanów. 

Ochrona od razu zagrodziła im drogę do dziewczyn. Dla nich najważniejsze było bezpieczeństwo Jauregui, a dla niej Cabello. Objęła ją ramieniem, a młodsza ukryła twarz we włosach brunetki. Przez jedno zdjęcie z nieodpowiednim podpisem również znalazła się na celowniku kamer. 

- Zrobicie sobie z nami zdjęcie? - zapytała młoda dziewczyna, stojąca najprawdopodobniej ze swoją przyjaciółką. 

- Camz? - zapytała. 

- Umm... jasne. - uśmiechnęła się nieśmiało.

Jeszcze nigdy nikt ją o to nie poprosił. 

- Uroczo razem wyglądacie. - skomentowała jedna z nastolatek. 

- Wiem. - Lauren szepnęła jej na ucho, a Camila klepnęła ją w ramie. 

Po zrobieniu sobie kilku zdjęć z fanami, Jauregui i Cabello opuściły lotnisko. Od razu udały się do wypożyczalni samochodów. Camila zajęła miejsce za kierownicą czarnego mercedesa, a Lauren wyjątkowo usiadła obok niej. Podała jej adres rodzinnego domu i włączyła radio. 

- Lo! Była umowa! Żadnych twoich piosenek w aucie. - zaprotestowała. 

- Nie moja wina, że puszczają je na każdej stacji. - zaśmiała się dumnie. 

- Dobra, zostaw. - przewróciła oczami. Nie minęło kilkanaście sekund i mimowolnie zaczęła nucić pod nosem drugi przed-refren. - Everything is grey until you draw me. 

- Touching on my body like you know me. - dołączyła się starsza. 

 - Write on me. Color outside the lines. - zaśpiewały wspólnie. - Love the way you tat me up. Baby, take your time. 

Śpiewały do końca piosenki i dwie następne również. Lauren cieszyła się, że po ich trudnych początkach w końcu spędzany razem czas mija w przyjaznej i przyjemnej atmosferze. 

- To tutaj. - odparła brunetka, wskazując na rodzinny dom. - Będziesz na kolacji? - zapytała niepewnie. - Mam dość hotelowego żarcia. - zaśmiała się nerwowo. - Sama coś ugotuję. 

- Jasne. - odpowiedziała z uśmiechem. - O której mam być?

- Siódma? 

- Do zobaczenia. 

- Baw się dobrze. - cmoknęła ją w policzek i szybko wyleciała z samochodu, zanim Camila zdążyła zareagować. 

Zaśmiała się z nieporadności dziewczyny, gdy ta potknęła się na krawężniku. Pokręciła głową z rozbawieniem i odjechała. Camila nie sądziła, że mieszkały tak blisko siebie. Nie znała Lauren wcześniej. 

Po kilku minutach dotarła do celu. Z szerokim uśmiechem na twarzy wyszła z auta i czym prędzej podeszła do drzwi. Nie mogła się doczekać, aż wyściska mamę i siostrę. W pierwszej chwili chciała po prostu wejść do środka, ale uznała, że jeszcze kobieta dostanie zawału, sądząc, że to złodziej. Zapukała i niecierpliwie czekała, aż ktoś jej otworzy. 

- Tak? - drzwi otworzył jakiś nieznany jej mężczyzna. 

- Yyy... - nie wiedziała, co podpowiedzieć.

Nie spodziewała się takiej sytuacji. 

- Kochanie, kto to?! - usłyszała głos mamy. 

- Kochanie?! - uniosła się. - To chyba jakiś żart! - weszła do środka, uderzając w jego bark. - Raczyłaś mi powiedzieć, że przygruchałaś sobie jakiegoś fagasa? - zwróciła się do kobiety, która nie wierzyła, że ją widzi. 

- Karla! - ucieszyła się. - Czemu nie powiedziałaś, że przyjeżdżasz? - mocno ją objęła. 

- Żebyś mogła mnie uprzedzić o gościu? - zerknęła kątem oka na mężczyznę. 

- Przepraszam, córeczko. Powinnam ci wcześniej powiedzieć, ale tak rzadko rozmawiamy../ 

- Nie ważne, mamo. Gdzie Sofii? - rozglądnęła się po salonie, jakby miała ją ta zobaczyć. 

- Jeszcze w szkole. - wyjaśniła. 

- Pojadę po nią. Zrobię jej niespodziankę. Potem zjemy razem obiad, a ty wytłumaczysz mi to. - zrobiła nacisk na ostatni wyraz, spoglądając w stronę zdębiałego mężczyzny.

Driver | CAMREN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz