Rozdział 26

1K 93 62
                                    

Na specjalne życzenie @JK26126 wylatuje kolejny rozdział ❤️



*Tydzień później*

Kilka rehabilitacji pomogło mi odrobinę w chodzeniu. Nadal musiałam wspomagać się kulą, ale nie było to takie uciążliwe, jak na początku. Zajęłam się swoimi sprawami i zaczęłam nadganiać materiał ze studiów. Oczywiście jeszcze nie zdecydowałam ostatecznie czy wrócę, ale zawsze to jakieś oderwanie od rzeczywistości. Moje siedzenie nad książkami przerwał mi Steve, który przyszedł do mojego pokoju.

-Hannah masz gościa w salonie - powiedział z uśmiechem

-Kogo niby? - zapytałam, bo niekoniecznie miałam nastrój na gości

-Podobno się znacie, ja go widzę pierwszy raz.

-Chyba się domyślam, kto to może być - uśmiechnęłam się pod nosem - Powiedz mu że zaraz się jakoś doczłapię - stwierdziłam i wstałam z krzesła. Czekała mnie dłuuuuga droga.

-Masz siłę żeby iść? - dopytał z troską

-Jako tako... - westchnęłam - Ale lepiej żeby nie widział burdelu w moim pokoju.

-No, nie powiem, genów nie oszukasz. Masz chlew jak w warsztacie twojego ojca.

-Nie mam siły nawet iść na drugi koniec pokoju! - wzbraniałam się

-Dobra, widzę że ten twój gość się ciebie szybko nie doczeka. - westchnął

-Mogę się tam teleportować, ale sam dobrze wiesz, że mam zakaz używania magii w domu od tatuśka - zauważyłam złośliwie

-Mam inny pomysł. - stwierdził

Nie miałam nawet czasu spytać jaki, bo Rogers wziął mnie na ręce i wyszedł ze mną z pokoju. Chwilę później byłam już w salonie, gdzie czekał na mnie nikt inny, jak Stephen Strange. Kiedy mnie zobaczył na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Kapitan postawił mnie na ziemi i wrócił na swoje piętro.

-Tak się cieszę, że cię widzę! - przywitałam go

-Ja się cieszę, że jesteś cała. - powiedział z uśmiechem

-A no tak... Pewnie już wiesz, co i jak, więc nie będę Ci opowiadać. - stwierdziłam

-Tak. Spotkałem się z Thorem i wszystko mi opowiedział.

-Wiem, że chcesz to zrobić - powiedziałam zaczepnie

-Ale co? - udał zdziwionego

Spojrzałam wymownie na swojego rozmówcę stojącego naprzeciw mnie. Chwilę potem tkwiłam w jego uścisku. Wiedziałam, że chciał to zrobić od samego początku tylko nie wie dużo pewnie czy może. Całe po południe, aż do powrotu mojego ojca, spędziłam na rozmowie ze Stephenem. Pomógł mi podjąć jedną ważną decyzję. Postanowiłam jednak wrócić na studia do MIT. Będzie to ode mnie wymagało jakiegoś poświęcenia, ale nauka była ważnym elementem mojego życia i sprawiała mi przyjemność. Strange obiecał, że jeszcze mnie kiedyś odwiedzi i potem pojechał do domu. Później w spokoju zjadłam kolacje razem z Tony'm.

Wróciłam do swojego pokoju i zapaliłam w nim światło. Kiedy spojrzałam przed siebie i stanęłam jak wyryta. Przede mną stał Loki i wpatrywał się we mnie swoimi zielonymi, magicznymi oczami. Przed oczami miałam od razu scene, gdy próbował mnie zabić. Mój oddech przyspieszył i bez słowa chciałam stamtąd, jak najszybciej uciec.

-Hannah, proszę... - powiedział i złapał mnie za rękę żeby mnie zatrzymać - Zostań.

-Puść mnie. - powiedziałam przerażona i zdałam sobie sprawę że moje oczy zaraz zaleją się łzami

𝑨𝒍𝒘𝒂𝒚𝒔 𝒃𝒆 𝒚𝒐𝒖𝒓𝒔𝒆𝒍𝒇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz