Rozdział 20

1K 97 22
                                    

*Perspektywa Lokiego*

Rano w naszej kryjówce pojawiła się Sif. Miałem iść z nią do pałacu żeby zrobić małe przeszpiegi. Może uda mi się dowiedzieć jakie plany ma Thanos. Wcale nie było mi na rękę zostawiać Hannę samą, ale po tym co ostanio zobaczyłem jestem pewien, że powinna sobie poradzić.

Kiedy znalazłem się na miejscu od razu maksymalnie się skupiłem. Każdy najmniejszy szczegół może być tutaj znaczący. Narazie wiem tyle że rzeczywiście jestem poszukiwani i do tego jest wyznaczona bardzo wysoka nagroda za przyprowadzenie nas. Z tego co sam wiedziałem Thanos potrzebuje Hanny, a nie tylko kamienia duszy, dlatego mu tak mu na niej zależy.

Wędrowanie, nawet pod inną postacią, w korytarzach gdzie roi się od straży jest strasznie stresujące. Wyszedłem z wprawy... Postanowiłem jeszcze zabrać jedną księgę z biblioteki. Powinna się przydać. Szedłem spokojnym krokiem korytarzem i nagle ktoś zaciągnął mnie do jednego z zaułków i zakrył mi usta. Od razu moja iluzja zniknęła a ja stałem unieruchomiony patrząc w oczy Thanosa...

*Perspektywa Hanny*

Czekam na powrót Lokiego z pałacu. Niepokoiło mnie to że zajmuje mu to tyle czasu. Z niecierpliwości zaczęłam trenować kolejne umiejętności. Kilka godzin później w jaskini zjawił się Lokes. Podszedł do mnie i bez słowa wpił się w moje usta przyciskając mnie do najbliższej ściany. Chwyciłam go za ramiona i spojrzałam mu potem w oczy. Patrzył na mnie bez żadnego wyrazu. Dopiero po chwili do mnie dotarło że wpatrywałam się w błękitne oczy Lokesa. Chciałam wyrwać się z jego uścisku ale poczułam wtedy przeszywający ból w boku. Laufeyson dopiero po chwili wyciągnął ostrze z mojego ciała. Zacisnęłam dłonie na jego ramionach i ze łzami w oczach spojrzałam mu ponownie w oczy. Nie mogłam wyksztusić ani słowa. Czułam jak krew zaczyna sączyć się po moich ubraniach. Nogi ugięły się pode mną i zsunęłam się pod nogi Lokiego. Przed moimi oczami zagościła ciemność...

*************

Powoli otworzyłam oczy, dookoła mnie panowała mroźna ciemność i głucha cisza. Nie mogłam się ruszyć. Moje ręce i nogi były skute ciężkimi kajdanami. Nie miałam siły nawet krzyknąć czy ktoś tam jest. Usiadłam bezsilna na zimnej ziemi. Po mojej twarzy spłynęło kilka łez, ale szybko się pozbierałam. Gdziekolwiek jestem nie mogę pokazać żadnej słabości, za wiele od tego zależy. Po kilku chwilach przede mną pojawiły się dwie postacie. Zadrżałam... Jedną bardzo dobrze znałam, to był Loki a druga ukazała po chwili swoje oblicze - Thanos. Wpatrywałam się w nich i nawet nie drgnęłam.

-Pewnie wiesz po co tu jesteś, więc nie przedłużajmy - odezwał się Thanos

-Nie sądzę - syknęłam, częściowo ze złości a częściowo z bólu jaki odczuwałam w miejscu świeżej rany

-Potrzebuje cię, inaczej nie dostanę tego czego chce - powiedział oziemble

-Ty będziesz miał do chcesz, a ja?

-Wolność i czyste sumienie.

-Jedno i drugie już mam więc nie licz na moją pomoc - powiedziałam zdecydowanie

-Na moje oko nie masz ani jednego, ani drugiego... - westchnął i podszedł do mnie na tyle blisko że czułam jego oddech na twarzy - Jeżeli się nie zdecydujesz i tak cię do tego zmuszę

-Nie sądzę - odparłam

On tylko uśmiechnął się i odszedł kawałek dalej. Po chwili w pomieszczeniu zjawił się jakiś jego sługa i ciągnął za sobą roztrzęsioną kobietę, która błagała o wolność. Przymrużyłam oczy ze zdziwienia. Thanos skinął na Lokiego i ten chwycił ją przykładając jej sztylet do gardła.

𝑨𝒍𝒘𝒂𝒚𝒔 𝒃𝒆 𝒚𝒐𝒖𝒓𝒔𝒆𝒍𝒇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz