Rozdział 2

196 19 5
                                    

     Gdy wróciłam do domu, nadal myślałam o tajemniczym chłopaku z toru. Miał śliczne czekoladowe oczy. Niestety tylko tyle mogłam o nim powiedzieć, bo nic więcej nie widziałam przez kask. Powiedział, że innym razem się pokaże, czyli jeszcze się spotkamy? Jestem ciekawa jak wygląda, ale prędko raczej się nie dowiem.

     Za pół godziny ma przyjechać Zack, więc muszę przygotować kilka przekąsek na piknik. Poszłam do kuchni i zaczęłam wyciągać wszystko co było mi potrzebne. 

     Zrobiłam kilka tostów z szynką i serem, a owoce zapakowałam do małych pojemniczków. Kawę nalałam do termosu dzięki czemu będzie ciepła, wzięłam też pół litrową butelkę wody i dwie butelki soku o smaku arbuzowym, moim ulubionym i mango, czyli ulubionym smaku Zacka. Wszystko włożyłam do kosza piknikowego. Na samą górę położyłam serwetki i kocyk. Szybko poszłam się przebrać i już po dwudziestu minutach byłam gotowa. Za około pięć minut Zack powinien być u mnie, więc wyszłam przed dom od razu zamykając drzwi wyjściowe i te od garażu prowadzące do domu na klucz, wyprowadziłam swojego crossa i stabilnie przywiązałam kosz piknikowy do tylnego siedzenia, tak jak robiłam to zawsze. Po chwili zobaczyłam chłopaka, który właśnie zajechał na podjazd. Zdjął kask i podszedł do mnie.

-Dzień dobry Bella.

-Już mi tu nie słódź. - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. - jedziemy?

-Tak. - siedliśmy na motocykle i ruszyliśmy w stronę naszego ulubionego miejsca.

***

-No ale dlaczego uważasz, że homoseksualiści nie powinni pokazywać się w miejscach publicznych? - zapytałam śmiejąc się. 

-No a chciałabyś widzieć jak para homo całuje się w miejscu publicznym?

-No a co w tym złego? - już powoli zaczynał boleć mnie brzuch ze śmiechu.

-Do ciebie nie da się przemówić.

-Bo nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jeśli się kochają, to ich sprawa. Jedni będą się wstydzić, a inni nie. Gdybyś ty był homo też chciałbyś mieć jakieś prawa.

-Niech ci będzie, a teraz zamknij oczy i otwórz buzię. - uczyniłam to co mi kazał i po chwili poczułam słodkość truskawki.

-Mniam! - powiedziałam, a Zack zaczął się śmiać. Położyliśmy się na kocyku i wtuleni w siebie oglądaliśmy chmury na niebie.

-Patrz ta wygląda jak słoń pchający wózek z dzieckiem.

-Nie prawda, to jakaś babka trzymająca wazon.

-A tu?

-Dziewo?

-Możliwe, a tam nad nami jest serduszko.

-Śliczne. - powiedziałam i jeszcze bardziej przytuliłam się do chłopaka.

      Leżeliśmy w ciszy, aż się ściemniło. Przez jakiś czas patrzyliśmy jeszcze na gwiazdy, a następnie wróciliśmy do domu. Pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do środka.

-Wróciłam! - krzyknęłam oznajmiając, że już jestem w domu i po chwili zorientowałam się, że rodziców nie ma. Chwila, a drzwi? Przecież zamykałam je na klucz. Coś jest nie tak.

     Szybko podeszłam do szuflady. Otworzyłam ją kluczykiem i wyjęłam z niej broń. Z korytarza zapaliłam w domu wszystkie światła i ruszyłam po kolei do każdego pomieszczenia. Na dole było pusto więc udałam się a górę. Sprawdziłam wszystkie pomieszczenia swój pokój zostawiając na koniec. Powoli otworzyłam drzwi i na łóżku zastałam leżącą Vanessę.

Zakazana miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz