LCIMV - 6

6.9K 644 76
                                    

    Louis nie mógł spać. Harry wrócił do swojego lokum kilka godzin wcześniej, ale wydawało się, jakby zostawił u szatyna połowę siebie. Zagracił mieszkanie połową swoich rzeczy i jego zapach był wszędzie. Louis zaczynał myśleć, że śmierć byłaby lepszym rozwiązaniem, niż ta szarada. Nie czuł takiej frustracji seksualnej od czasu liceum. Jego penis był wpół twardy, odkąd położył się do łóżka, czyli już jakąś godzinę, i czuł śluz zaczynający wypływać z jego wejścia.

    Harry wykonał bardzo rzetelną robotę z naznaczaniem wszystkiego swoim zapachem. Dotrzymał słowa, zajmując się  miejscami, które na długi czas będą nosić jego woń, przez co Louis był super wrażliwy. Nie był z żadnym Alfą od ponad roku i jego wewnętrzna omega zachowywała się idiotycznie, myśląc o Harrym jako potencjalnym partnerze.

    Szatyn powstrzymywał się od masturbacji w miejscu przepełnionym zapachem bruneta. Znając swojego niechętnego do współpracy penisa, gdyby poddał się pokusie, podczas najbliżego spotkania z mężczyzną zrobiłby się twardy na samo wspomnienie tego. Jeszcze raz przypomniał sobie plan, który ustalili z Harrym, byle tylko odwrócić uwagę od swojego podniecenia.

    Powiedział swojej rodzinie prawdę na temat tego, jak poznali się z Alfą – że prowadzi on piekarnię obok jego sklepu muzycznego, i że zaczepił Louisa, by porozmawiać o miejscu parkingowym. Wiedzieli także, że zielonooki mieszkał nad Omegą. I w tym miejscu kończyła się prawda. Harry uparł się, że potrzebują historii o tym, jak zaczęli się ze sobą spotykać na wypadek, gdyby ktoś o to zapytał, więc oficjalna wersja brzmiała tak, że Harry zaprosił Louisa na randkę po tym, jak przyszedł przeprosić za przeciek w suficie. (Prawdą było, że brunet przyszedł przeprosić, lecz Tomlinson powiedział mu wtedy, że przeprosiny nie zrekompensują jego drogich książek. Harry zaoferował, że zapłaci za nowe, lecz Louis nie chciał czuć się dłużny Alfie, więc tak jakby powiedział mu, że może iść się pieprzyć, ale nie ma to wielkiego znaczenia).

    Rozmawiali także te intymnejsze szczegóły dotyczące ich związku.

    – Powiedzieliśmy już sobie 'kocham cię'? – zapytał Harry po tym, jak wymienili się wystarczającą ilością informacji o swoich rodzinach, by uczynić ich związek bardziej wiarygodnym.

    Louis zadławił się śliną, na co Harry wzruszył ramionami, jakby było to perfekcyjnie sensowne pytanie.

    – Umawiamy się od jakoś pięciu miesięcy, tak? – zapytał. – Nie do końca wiem, po jakim czasie powinno się powiedzieć takie rzeczy, ale wydaje się to być rozsądne.

    – Nawet jeśli, nie powiedziałbym tego do ciebie przy kimś z mojej rodziny. – Co było kłamstwem. Szatyn był znany z tego, że obnosił się ze swoimi uczuciami, ale zielonooki nie musiał o tym wiedzieć.

    – Okej – przytaknął brunet, z łatwością to akceptując. – A jaki jesteś jeśli chodzi o PDA?

    Louis zaczął zastanawiać się, czy Harry nie był jakimś tajnym agentem w poprzednim życiu czy coś.

    Zbyt ochoczo starał się przeskoczyć przez wszystkie dziury, by ich cały plan był nie do przejrzenia. Pomyślał dosłownie o wszystkim. Louis był za to wdzięczny, ale w tym samym czasie nieco podejrzliwy. To tak, jakby Harry chciał przekonać rodzinę Louisa o prawdziwości ich słów bardzej od samego szatyna.

    – Nigdy nie byłem nieśmiały z okazywaniem uczuć i moja rodzina dobrze o tym wie – wyznaje niebieskooki. – To znaczy, nie mówię o obściskiwaniu się tuż przed moimi siostrami, by to udowodnić, ale zdecydowanie będziemy musieli od czasu do czasu potrzymać się za ręce oraz możesz całować mnie w policzek. Wiesz, rzeczy tego typu.

    Teraz Louis zaczął myśleć, że mógłby spontanicznie wybuchnąć, jeśli Harry jedynie patrzyłby na niego zbyt długo. Nie było mowy, że będzie w stanie przetrwać dotyk bruneta i jego pocałunki.

    Myślenie o tym sprawiło, że jego twarz pokrył gorąc, a skóra zaczęła mrowić.

    Zanim zdał sobie sprawę z tego, co robi, jego biodra zaczęły ocierać się o pościel pod nim, szukając jakiegokolwiek rodzaju tarcia. Nabrał głęboko powietrza i zapach Harry'ego wysłał dreszcze wzdłuż jego ciała.

    Był teraz boleśnie twardy i będzie musiał zmienić bieliznę, kiedy jego wejście przestanie produkować śluz. Louis jęknął. Jego ciało nie zareagowało w ten sposób bez obecności Alfy, odkąd szatyn po raz pierwszy miał styczność z porno. Boże Święty, to było zawstydzające. Próbował utrzymać biodra w miejscu przez całe pięć sekund, zanim się poddał.

    – Pieprzyć to – syknął cicho do samego siebie. Obrócił się, zaczynając grzebać w dolnej szufladzie szafki przy łóżku, szukając butelki z lubrykantem. Zatrzymał się, gdy jego dłoń weszła w kontakt z jednym z jego dildo – tym, którego zazwyczaj używał podczas swoich gorączek, z  końcem uformowanym w kształcie knota. Przez chwilę rozważał użycie go, lecz stwierdził, że umieszczenie w sobie knota, kiedy jego myśli zajmował Harry, zdecydowanie było złym pomysłem. Prawdopodobnie nie powinien umieszczać w swoim tyłku żadnej rzeczy.

    Zawsze lepiej dochodził z kilkoma palcami wewnątrz siebie, ale tym razem musiała wystarczyć mu jedynie dłoń na penisie. Wycisnął trochę żelu na dłoń i obrócił się na plecy, skopując z siebie kołdrę i rozszerzając nogi. Owinął rękę wokół swojego członka i zaczął szybko pracować dłonią, zdeterminowany, by mieć to za sobą tak szybko, jak to tylko możliwe. Masturbacja z powodu tego, że Harry i jego zapach go przytłoczył, była wystarczająco okropna i Louis nie zamierzał mocniej się zawstydzać poprzez przeciąganie całego aktu.

    Szatyn wbrew sobie zaczął zastanawiać się nad tym, jakby to było, gdyby Harry go pieprzył, kiedy poruszał dłonią po swojej męskości.

    Czy pieprzyłby go z twarzą skierowaną ku dołowi, ustawiając jego ciało tak, że znajdowałby się na czworaka, z tyłkiem uniesionym w powietrzu, kiedy to Alfa uderzałby w niego? Czy pieprzyłby go, będąc z nim twarzą w twarz, przytrzymując dłonie szatyna nad jego głową, wbijając w niego spojrzenie swoich zielonych oczu, dopóki Louis nie mógłby tego dłużej znieść i zamknąłby swoje powieki?

    Może robiliby to przy ścianie, ponieważ byliby zbyt spragnieni, by w ogóle dotrzeć do sypialni. Minęło zdecydowanie za dużo czasu, odkąd ktoś znajdował się wewnątrz Louisa i bardzo mocno tego potrzebował. Byłby bałaganem. Najpewniej błagałby o to, wbijając paznokcie w plecy Harry'ego, przejeżdżając nimi wzdłuż ich długości, zanim dotarłby do tyłka mężczyzny, zaciskając na nim swoje dłonie, gdy Harry wysysałby znamię na jego szyi-

    – O kurwa – jęknął, wytryskując na swoją dłoń, gdy jego pierś unosiła się szybko.

    Wziął chusteczkę z opakowania, które trzymał przy łóżku. Wytarł nią dłoń, zanim wyrzucił ją do kosza i próbował nie myśleć o tym, że właśnie doszedł myśląc o tym, jak Harry naznacza go jako swojego partnera.

Like Candy In My Veins || Larry [tłumaczenie PL] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz