Ludzie mówią "Nie wstydźmy się depresji, to nie jest temat tabu".
A jak ktoś o tym mówi, nazywają atencyjnym tumblrem, emo-hipsterem, który się tnie dla uwagi i chwali się tym przed innymi.
Ja osobiście myślę, że nie powinno się mówić o depresji na prawo i lewo. Tak, wiem, sama piszę o tym w internecie, ale to co innego - nie powinno się o tym mówić wszystkim wokoło w prawdziwym życiu, ani w internecie, jeśli boi się hejtu. Ja na szczęście jeszcze trochę wierzę w ludzi.
Z drugiej strony liczcie się z tym, że nawet jak powiecie o depresji zaufanej osobie, ona prawdopodobnie przejdzie nad tym obojętnie. To jest, jeśli powiecie to jej na Zwykłej Rozmowie. Jeśli zorganizujecie z tą osobą specjalną pogadankę na temat depresji, macie większe szanse, że podejdzie ona do waszego problemu poważnie. No i że w ogóle podejdzie.
Nie, depresji nie trzeba się wstydzić. To tak, jakby próbować nosić ubrania w ogrodzie Eden. Depresja wszystkim już spowszedniała, i (całe szczęście) więcej się o niej mówi, ale takie podejście, że co druga osoba ma dziś depresję, zmniejsza uwagę, jaką ku tej osobie kierujemy.
A, uwierzcie - szukanie uwagi nie jest złe i nie powinno być potępiane. Szukanie uwagi cięciem się, snuciem planów samobójczych lub nawet próbami samobójczymi nie jest normalne i nie jest czymś złym - złym w sensie złośliwym, potępianym. Jest to złe, ale wymagające naprawienia. Nie hejtem, a pomocą.
Żałosne jest mówienie, że ktoś zabił się dla uwagi. A wy, zakończylibyście swoje życie dla uwagi, gdyby wam na nim zależało? Ktoś, kto "zabija się dla uwagi", nie dba o swoje życie. A to już powinno alarmować.
CZYTASZ
Dół bez dna, czyli zrozumieć depresję
Non-FictionChcecie poznać depresję od podszewki? Jestem osobą, która może wam na ten temat trochę opowiedzieć.