Góra Sprawiedliwości, 25 listopada, godzina 15:56.
Staliśmy przed Batmanem i słuchaliśmy jaką misję daje nam tym razem.
-Dostaliśmy informację o dziwnych zniknięciach ludzi. Z tego co wiemy nie są ze sobą powiązane w jakikolwiek sposób. –po chwili na ekranie za nim pojawiły się zdjęcia jakiś osób. Patrzyłam na nich dość uważnie próbując ich jakoś powiązać ze sobą -Każdy z nich pracuje w innym mieście, w innej pracy, ich życie nie jest powiązane z żadnym innym.
-Czyli naszym zadaniem będzie dowiedzenie się kto stoi za tym? –spytała Zatanna
-Nie. Mamy swoje podejrzenia kto to mógł być.
-Kto taki? –zapytałam
-Wspólnik Dr. Vindictive. –odpowiedział, a na dźwięk tego kryptonimu miałam ciarki na plecach –Waszym zadaniem jest odwiedzić go w więzieniu i przesłuchać, aby powiedział, gdzie może ukrywać się jego wspólnik. –przytaknęliśmy i udaliśmy się do Bio rakiety
-Liz wszystko dobrze? –spytał mnie Dick –Jesteś trochę blada.
-Ta, mało dzisiaj spałam. –skłamałam, bo co innego miałam powiedzieć. Prawdę? Na pewno nie
On popatrzył na mnie podejrzanie, ale nic sobie z tego nie zrobiłam, gdyż byłam bardziej zajęta myśleniem jak potoczy się to przesłuchanie.
Więzienie, godzina 16:28.
Byliśmy w pomieszczeniu do przesłuchań. Cała nasza drużyna i on. Dr. Vindictive. Czarnowłosy mężczyzna o lekkim zaroście i ciemnych oczach. Nie mogłam na niego patrzeć.
-A więc? –spytał nas –Czym zasłużyłem sobie na te odwiedziny?
-Parę osób zniknęło. Liga twierdzi, że twój wspólnik maczał w tym palce. –odpowiedział Wodnik i dał na stół przed nim zdjęcia osób, które zaginęły
-A co ja mam w tym wspólnego? Od kilku lat siedzę tutaj. Nic nie wiem.
-A ja sądzę, że wiesz. –powiedziałam i dopiero wtedy na niego spojrzałam. On też na mnie popatrzył i zrobił coś na kształt uśmiechu
-A jednak postanowiłaś odwiedzić swojego staruszka. –zmienił temat
-Nie zmieniaj tematu. –powiedziałam stanowczo z kamiennym wyrazem twarzy
-Charakter masz po mamie. Jesteś do niej taka podobna. –odwróciłam wzrok czując słone łzy
-To na nic. –skierowałam się do drużyny -On nic nie powie. –po czym skierowałam się do drzwi przez, które wyszłam, zostawiając resztę z tym tyranem
Bio rakieta, godzina 17:45.
Drużynie udało się wyciągnąć z Dr. Vindictive parę informacji i miejsce, w którym mógł być jego wspólnik.
Lecieliśmy do Góry w ciszy. Nikt się nie odzywał, a w szczególności ja. Wszyscy wyglądali na takich jednocześnie zdziwionych i złych, ale najbardziej z nich zły był Dick.
W pewnym momencie Robin wstał z krzesła i podszedł do mnie.
-Dlaczego nam nie powiedziałaś? –prawie krzyknął ze złości, a ja nie odpowiedziałam, tylko milczałam –Dlaczego nie powiedziałaś mi? Ja ci powiedziałem jak zginęli moi rodzice. –to prawda, powiedział mi o tym -Dlaczego nie powiedziałaś, że Dr. Vindictive jest twoim ojcem? –zapadłą cisza, która po chwili przerwałam
-Czy ojciec bije swoje dzieci? –spytałam nie odwracając się do niego–Czy ojciec zmusza swoje dzieci do kilkugodzinnych treningów bez przerw? Czy ojciec mówi, a raczej krzyczy w twarz dziecka, że go nienawidzi? Czy ojciec obwinia swoje dziecko o coś czego nie zrobiło? –spojrzałam przez ramie na niego i wtedy on zobaczył moje czerwone od płaczu oczy -Mój tak właśnie robił. Mi. Jak myślisz czemu wam nie powiedziałam? Bo chciałam zapomnieć. Zapomnieć o tamtym życiu, zapomnieć o śmierci mamy, zapomnieć o tym piekle, a szczególności o nim. –odwróciłam się na krześle do niego tyłem –Nie powinnam tego ukrywać, za co was przepraszam.
CZYTASZ
Water Lady
FanfictionEliza to normalna dziewczyna. No... może nie aż tak. Jej dzieciństwo nie było kolorowe. Z zaufaniem u niej ciężko, ale pewnego razu jej życie się zmienia na lepsze. Zdobywa przyjaciół... i miłość. To dzięki przyłączeniu się do Ligi Młodych. Co się...