Część 7 "Tajemnica wychodzi na jaw"

736 53 0
                                    

Góra Sprawiedliwości, 25 listopada, godzina 15:56.

Staliśmy przed Batmanem i słuchaliśmy jaką misję daje nam tym razem.

-Dostaliśmy informację o dziwnych zniknięciach ludzi. Z tego co wiemy nie są ze sobą powiązane w jakikolwiek sposób. –po chwili na ekranie za nim pojawiły się zdjęcia jakiś osób. Patrzyłam na nich dość uważnie próbując ich jakoś powiązać ze sobą -Każdy z nich pracuje w innym mieście, w innej pracy, ich życie nie jest powiązane z żadnym innym.

-Czyli naszym zadaniem będzie dowiedzenie się kto stoi za tym? –spytała Zatanna

-Nie. Mamy swoje podejrzenia kto to mógł być.

-Kto taki? –zapytałam

-Wspólnik Dr. Vindictive. –odpowiedział, a na dźwięk tego kryptonimu miałam ciarki na plecach –Waszym zadaniem jest odwiedzić go w więzieniu i przesłuchać, aby powiedział, gdzie może ukrywać się jego wspólnik. –przytaknęliśmy i udaliśmy się do Bio rakiety

-Liz wszystko dobrze? –spytał mnie Dick –Jesteś trochę blada.

-Ta, mało dzisiaj spałam. –skłamałam, bo co innego miałam powiedzieć. Prawdę? Na pewno nie

On popatrzył na mnie podejrzanie, ale nic sobie z tego nie zrobiłam, gdyż byłam bardziej zajęta myśleniem jak potoczy się to przesłuchanie.


Więzienie, godzina 16:28.

Byliśmy w pomieszczeniu do przesłuchań. Cała nasza drużyna i on. Dr. Vindictive. Czarnowłosy mężczyzna o lekkim zaroście i ciemnych oczach. Nie mogłam na niego patrzeć.

-A więc? –spytał nas –Czym zasłużyłem sobie na te odwiedziny?

-Parę osób zniknęło. Liga twierdzi, że twój wspólnik maczał w tym palce. –odpowiedział Wodnik i dał na stół przed nim zdjęcia osób, które zaginęły

-A co ja mam w tym wspólnego? Od kilku lat siedzę tutaj. Nic nie wiem.

-A ja sądzę, że wiesz. –powiedziałam i dopiero wtedy na niego spojrzałam. On też na mnie popatrzył i zrobił coś na kształt uśmiechu

-A jednak postanowiłaś odwiedzić swojego staruszka. –zmienił temat

-Nie zmieniaj tematu. –powiedziałam stanowczo z kamiennym wyrazem twarzy

-Charakter masz po mamie. Jesteś do niej taka podobna. –odwróciłam wzrok czując słone łzy

-To na nic. –skierowałam się do drużyny -On nic nie powie. –po czym skierowałam się do drzwi przez, które wyszłam, zostawiając resztę z tym tyranem


Bio rakieta, godzina 17:45.

Drużynie udało się wyciągnąć z Dr. Vindictive parę informacji i miejsce, w którym mógł być jego wspólnik.

Lecieliśmy do Góry w ciszy. Nikt się nie odzywał, a w szczególności ja. Wszyscy wyglądali na takich jednocześnie zdziwionych i złych, ale najbardziej z nich zły był Dick.

W pewnym momencie Robin wstał z krzesła i podszedł do mnie.

-Dlaczego nam nie powiedziałaś? –prawie krzyknął ze złości, a ja nie odpowiedziałam, tylko milczałam –Dlaczego nie powiedziałaś mi? Ja ci powiedziałem jak zginęli moi rodzice. –to prawda, powiedział mi o tym -Dlaczego nie powiedziałaś, że Dr. Vindictive jest twoim ojcem? –zapadłą cisza, która po chwili przerwałam

-Czy ojciec bije swoje dzieci? –spytałam nie odwracając się do niego–Czy ojciec zmusza swoje dzieci do kilkugodzinnych treningów bez przerw? Czy ojciec mówi, a raczej krzyczy w twarz dziecka, że go nienawidzi? Czy ojciec obwinia swoje dziecko o coś czego nie zrobiło? –spojrzałam przez ramie na niego i wtedy on zobaczył moje czerwone od płaczu oczy -Mój tak właśnie robił. Mi. Jak myślisz czemu wam nie powiedziałam? Bo chciałam zapomnieć. Zapomnieć o tamtym życiu, zapomnieć o śmierci mamy, zapomnieć o tym piekle, a szczególności o nim. –odwróciłam się na krześle do niego tyłem –Nie powinnam tego ukrywać, za co was przepraszam.

Water LadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz