Gotham, 26 listopada, godzina 18:55.
Siedziałam w pokoju na parapecie. Ciocia była na misji, a ja zostałam sama z Alex'em, który leżał nie daleko mnie.
Patrzyłam przez okno na niebo i zastanawiałam się czy powinnam odejść z drużyny.
Zastanawiałam się długo, bardzo długo. Nawet nie spostrzegłam się, że słońce już zaszło.
W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś pukał do okna. Spojrzałam tam i zobaczyłam Robina. Na początku chciałam zejść z parapetu, zasłonić żaluzje i odejść, ale nie mogłam. Westchnęłam i otworzyłam okno, pozwalając tym samym wejść mu do mego pokoju.
-Dlaczego nie przyszłaś do Góry? Wszyscy o ciebie pytali. –spytał siadając obok mnie
-Musiałam coś przemyśleć.
-Nawet nie próbuj. –spojrzałam na niego pytająco, a on widząc mój wzrok naprostował swoją wypowiedź –Nie próbuj odchodzić z zespołu. Potrzebujemy cię.
-Wcale nie. Mówisz tak tylko, bo nie chcesz bym odchodziła.
-Może i tak. –zapadła cisza podczas, której było słychać jedynie tykania zegara. Wiedziałam, że Dick chce coś mi powiedzieć i zbiera się na to, dlatego dałam mu czas –Wiem, że to trochę, a raczej bardzo nie ładnie, ale chciałem się dowiedzieć jak twój ojciec został złapany. No bo przecież Liga ścigała go i udało im się to po dwóch latach. –wyznał, a ja już wiedziałam o co mu chodzi, ale wolałam się upewnić –Nie znalazłem nic o tym, może ty wiesz? –przeniosłam wzrok z niego na podłogę
-Wiem.
-Mogę wiedzieć kto to? –spojrzałam w jego niebieskie oczy i odpowiedziałam
-Ja. –on zmarszczył brwi na moje słowa –Ja wezwałam policję, a oni wezwali Green Arrowa i Black Canary, którzy go złapali.
-A co się stało potem? Sorry, że tak pytam, ale nie wiem nic o twojej przeszłości.
-Nic nie szkodzi. –uśmiechnęłam się do niego lekko –Później zostałam adoptowana.
-Przez kogo?
-Jeśli ci powiem, nie uwierzysz mi.
-Założysz się?
-Okej. Jeśli wygram odrabiasz moje lekcje przez tydzień.
-Jeśli przegrasz to ty odrabiasz moje.
-Umowa? –spytałam podając mu dłoń, którą uścisnął
-Umowa. A teraz mów, bo aż jestem ciekawy.
-Zaadoptowała mnie... -zrobiłam specjalnie długą przerwę –Black Canary.
-Ta jasne. A Batman to Lex Luthor. –odpowiedział z kpiną, a ja wtedy usłyszałam jak ktoś zamyka drzwi
-Nie wierzysz? Więc chodź. –wstałam i wyszłam z pokoju, a za mną Dick
Poszłam do salonu, gdzie była Dinah w swoim stroju.
-Cześć. –przywitałam się z nią –Mamy gościa. –wskazałam na podopiecznego Batmana, który jak zobaczył blondynkę od razu jego szczęka opadła na podłogę. Zaśmiałam się na to cicho
-Widzę. Wybacz Dick, ale musisz już iść. –mówiąc to poszła do swojego pokoju –Jutro macie szkołę, a po niej trening ze mną.
-Eliza chyba... -w ostatnim momencie zakryłam mu usta
-Co? –spytała nie słysząc dokończenia zdania
-Nie nic. Po prostu, Dick myślał, że nie pójdę jutro do szkoły. –posłałam mu porozumiewawcze spojrzenie
-Ale idziesz.
-Wiem. –pociągnęłam Dicka do mojego pokoju. Otworzyłam okno i powiedziałam –Nie chce być nie miła, ale weź już idź.
-A jeśli nie pójdę?
-To wezmę cię za tą twoją pelerynę i wyrzucę przez okno.
-Sorry, ale ja latać nie umiem, a na drugi świat mi się nie chce teraz iść, więc lepiej już pójdę. –chciał wyjść przed okno, ale zanim to zrobił przytuliłam go
-Dzięki.
-Nie ma za co. –puściłam go, a ten po chwili zniknął
Oparłam się rękami o okno i popatrzyłam w niebo. *Może jednak powinnam wrócić?*
Wtedy poczułam czyjąś rękę na moich ustach, przez co nie mogłam zawołać cioci. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, tajemnicza postać wstrzyknęła mi w szyję jakąś substancję. Po niej zrobiłam się strasznie senna.
-Miłych snów. –usłyszałam męski głos, a potem upadłam na podłogę, kompletnie odpływając
CZYTASZ
Water Lady
FanfikceEliza to normalna dziewczyna. No... może nie aż tak. Jej dzieciństwo nie było kolorowe. Z zaufaniem u niej ciężko, ale pewnego razu jej życie się zmienia na lepsze. Zdobywa przyjaciół... i miłość. To dzięki przyłączeniu się do Ligi Młodych. Co się...