100% end

1.7K 114 19
                                    

Minho

- Jesteś purewskim idiotą, Thomas. Chociaż to już wiesz, bo zawsze Ci to powtarzam - wyszeptał chłopak wpatrując się na szary, marmurowy grób chłopaka. Widniało tam jego imię i data śmierci. „Nawet nie znam jego nazwiska, ani nie wiem kiedy się urodził." - pomyślał.

Minho siedział na ławce, na przeciw grobu już dłuższy czas. Uwielbiał tutaj siedzieć. Mógł tu przychodzić bez obaw, że ktoś zobaczy jego smutek i to jak coraz bardziej brakuje mu jego najlepszych przyjaciół. Teraz z jego trójki pozostał tylko on. Mimo, iż nie było tutaj grobu przeznaczonego dla Newta, on i tak rozmawiał z nim przy grobie Thomasa. Gdzieś w środku wiedział, że są teraz szczęśliwi i na pewno są razem.

Ten cały cmentarz często przypominał mu grzebarzysko w strefie, a gdy tylko o tym myślał od razu zaczynał płakać. Życie w strefie było o wiele lepsze niż tutaj. Tam przynajmniej miał Newta, Thomasa, Alby'ego, czy nawet Chucka. Teraz żaden z nich nie żyje.

Po dalszym wpatrywaniu się w grób Thomasa, Minho wstał z ławeczki, wyszeptał coś jeszcze pod nosem, i zaczął wracać do swojego mieszkania. Nie spieszyło mu się za bardzo. Chłopak szedł wolnym krokiem rozmyślając o tym, co było by gdyby dwójka jego najlepszych przyjaciół nadal żyła. Jeszcze do niedawna miał Thomasa, a teraz?

Pogodził się już nawet z tym faktem, że to Thomas zabił Newta. „I tak by umarł. To było nieuniknione" - powiedział do siebie w myślach.

Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku, wiec chłopak od razu starł ją ręką. „Oddałbym wszystko, żeby moje dawne życie wróciłoby do normy, nawet jeśli jeszcze raz musiałbym mieszkać pośrodku labiryntu"

Wchodząc do małego schronienia które kiedyś pomagał zbudować mu Thomas, gdy tutaj przybyli, od razu udał się do swojego pokoju. Swojego ulubionego miejsca w całym tym dennym mieszkaniu. Mimo, iż nikt nie mieszkał jakoś „bogato" to i tak cywilizacja w tym całym raju zaczynała powoli wracać do normy. Większość ludzi znalazła jakieś ciekawe zajęcia, lub zajęła się rodziną, oprócz Minho. Teraz był nikim.

Nie był już zwiadowcą, ani przywódcą. To wszystko minęło, gdy się tutaj znaleźli. Tak, może na początku był przywódcą i rozkazywał ludziom co maja robić, bo byli zbyt roztrzęsieni po tym co ich spotkało w siedzibie DRESZCZu, jednak po kilku dniach stwierdzili, że chłopak nie za bardzo nadaje się na przywódcę, bo ma tylko jakieś siedemnaście lat i jest zbyt pyskaty, by to robić. Chłopak wtedy grzecznie się uśmiechnął i kazał spikalać im na drzewo. Jednak to nic nie dało, bo większość ludzi (oprócz Patelniaka, Brendy i Gally'ego) udaje że go nie zna, albo zachowuje się tak jakby był niewidzialny. Po tym wszystkim, co dla nich zrobił mają go po prostu gdzieś.

Minho usiadł na łóżku i oparł się o ścianę. Wpatrywał się martwo w pewien punkt na ścianie, do czasu, gdy po prostu mu się to znudziło. Często miał tak, że zawieszał się na chwilę. Gdy rozmawiał z kimś (a teraz najczęściej robi to z Brendą) po prostu w połowie ich konwersacji on po prostu „wyłącza się ze świata żywych", co nie jest zbyt dobre, ponieważ dziewczyna często musi powtarzać jeszcze kilka razy to co mówiła. Gdyby nie Thomas byłby normalny.

„Powoli zaczyna mi odbijać" - pomyślał. „Zaczynam powoli być jak Thomas."

Z nim nie było najlepiej i Minho o tym wiedział. Często chciał mu pomóc, jednak jego przyjaciel nie dopuszczał go do siebie. Wyganiał go, albo krzyczał na niego, że gdy sobie pójdzie wszystko będzie znów w porządku. I wtedy Minho po prostu odpuszczał. I przez to wszystko z Thomasa zostały już tylko kości pod ziemią.

„Jesteś pikolonym tchórzem" - powtarzał sobie to co wieczór. Dobrze o tym wiedział, tylko nadal nie rozumiał, dlaczego jego przyjaciele ze strefy (którzy już i tak w większości nie żyją) uważali go za autorytet do naśladowania.

Każdego dnia, gdy szedł się wykąpać widział swój tatuaż na plecach, który został zrobiony jeszcze w siedzibie DRESZCZu. „Własność DRESZCZu. Grupa A, Obiekt A7. Przywódca." Wiele razy chciał się go jakoś pozbyć, bo wiedział, że nigdy nie był żadnym przywódcą i nigdy nie będzie, ale to cholerstwo za wszelką cenę nie chciało zejść, wiec jedyne co mu zostało to przyzwyczajenie się do niego. Doskonale pamiętał też tatuaże swoich przyjaciół. „Obiekt A5. Klej", oraz „Obiekt A2. Do zabicia przez grupę B". Pamiętał też, jak wraz z Newtem starali się uchronić Thomasa przed tymi idiotycznymi laskami z grupy B. Trochę im to wtedy nie wyszło, jednak i tak odnaleźli go całego i zdrowego. Na samo wspomnienie o tym co działo się na pogorzelisku Minho lekko się uśmiechnął.

Teraz jedyne co mu zostało to wspomnienia. Newt i Thomas byli dla niego rodziną. Miał tylko ich. Nigdy nie przypomni sobie kim byli jego rodzice, jak ma na nazwisko lub tego kto nauczył go jeździć na rowerze, mimo iż bardzo chciał się tego dowiedzieć. Teraz z jego „rodziny" nie pozostał już nikt, a on nic na to nie poradzi.

„Thomas, tak bardzo mi Cię brakuje" - wyszeptał, zsunął się na poduszkę i zapadł w głęboki sen śniąc o swoich przyjaciołach.

🎀🎀🎀🎀
No a więc mamy koniec :(
Przysięgam, że po raz pierwszy pisząc zakończenie płakałam. A więc...

Do zobaczenia (może) w kolejnym fanfiku!

Buziaczki💋💋💋

( VOICES )    newtmas .Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz