Rozdział 1

17 4 0
                                    

6 lat później......
- sto lat !!! - krzyczą rodzice i Rex gdy wracam po treningu siatkówki . Przez te przygotowania do zawodów międzystanowych zapomniałam już o wielu rzeczach nawet o swoich urodzinach . Data urodzenia jest wyjątkowa bo to w końcu 26 maj. Razem z mamą obchodzimy nasze święta . Rex jest szczęśliwy jak nigdy , gdy wchodzi do kuchni z tortem na którym widzę 18 świeczek które oświetlają biały uśmiech mojego brata i jego ciemną karnację . Uśmiecham się mimo wolnie pamiętając o tym jaki był gdy był mały .
Mój tata siada przy fortepianie który jest starszy nawet od mojej babci i zaczyna grać swoje kompozycje jak za dawnych lat .
- Córeczko wszystkiego co najlepsze dużo zdrowia, szczęścia i radości oraz miłości. Mamy dla ciebie skromny prezent , może nie jest najlepszy ale....- przerwała mama gdy zaczęłam otwierać prezent . Oniemiałam . Była to piękna czarna sukienka z cekinami a na niej leżała srebrna bransoletka z serduszkiem i obsydianowym oczkiem . Taką samą mama miał na ślubie kilak lat temu .
- Jest cudowny mamo - uśmiecham się przez łzy i przytulam mamę . W tej samej chwili podchodzi do nas Rex z małym pudełeczkiem .
- Wiesz siostra ja mam dla ciebie skromny prezent myślę że ci się spodoba sam go wybierałem - uśmiechnął się szeroko .
Spojrzałam na niego i szybko rozpakowałam prezent . Był to złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie łapacza snów , wilka oraz półksiężyca . Musiał go dużo kosztować i pewnie wydał swoje oszczędności . Pomyślałam .
- Dziękuję ! - obejmuje go mocno i ściskam - Kocham cię braciszku ! - uśmiechnęła się do niego i mówię - Bardzo ci dziękuję .
-Nie ma za co Selena - szczerzy swoje białe zęby .
Po kolacji , w piżamach usiedliśmy w salonie i oglądaliśmy maraton filmowy w którym był np. Matrix,. Batman a innych tytułów nie pamiętam . Gdy tak siedzieliśmy na sofie telefon Rexa zadzwonił . Pomyślałam że to może jego dziewczyną ale jednak nie . Głos w słuchawce był męski , stalowy ale zachrypnięty .
-Halo ? - mówi Rex - Gdzie? - nastąpiła chwila przerwy - Dobra ! - warknął do słuchawki . Gdy był młodszy denerwował się dość często i jego oczy robiły się niemal że jak promyki słońca .
- Przepraszam ale muszę iść to ważne . Za godzinę powinienem być . - uśmiechnął się do mnie - Jeszcze raz najlepszego .
Ubrał się i wyszedł . Ja pobiegłam do okna i zobaczyłam jak jego kolega DJ podjeżdża swoim Jeepem i zabiera Rexa . Zauważyłam że komórka Rexa została na stole w kuchni . Wzięłam jego telefon i zaczęłam szukać kto do niego dzwonił lecz nic nie znalazłam i nagle ktoś wszedł do domu . - Już wróciłeś ? - odłożyłam telefon na wyspę kuchenną i się uśmiechnęłam .
- Niestety nie zostawiłem telefon - wziął go przytulił mnie i wyszedł . Byłam zła i smutna bo chciałam aby był w tym dniu ze mną .
Po maratonie poszliśmy do swoich pokoi i zajrzałam czy Rex nie wrócił gdy my przysnęliśmy  ale nie łóżko było zasłane jak rano nic nie tknięte jakby w ogóle tu nie mieszkał . Udaje się do swojego pokoju i kładę się pod kołdrą ale nie mogę zasnąć , czuje że coś jest nie tak . Drzwi do mojego pokoju się otwierają i stoi w nich smukła postać po której odziedziczyłam sylwetkę i piękne brązowe oczy . Mama usiadła na brzegu mojego łóżka a ja natychmiast przylgnęłam do jej ramienia . Jej oczy zaczerwienione od płaczu nie umknęły mojej uwadze .
- Co się stało ? - pytam spodziewając się najgorszego .
- Dzwonili z policji - przerywa aby zaczerpnąć tchu - znaleźli komórkę , plecak i bluzę Rexa koło baru Evil . Znaleźli bluzę w marnym stanie a plecak był rozerwany podejrzewają porwanie ale nie wiem co Rex mógłby robić w tamtej okolicy . - mówi mi to że łzami ale nie wypływają . Mama pewnie nie chce się rozkleić przy mnie abym ja była dzielna -  pomyślałam .
- Mamo....- zaczynam płakać razem z mamą -.... Napewno go znajdą . NAPEWNO! - mówię tak łamiącym się głosem jakbym próbowała przekonać siebie - Będzie dobrze , damy radę znajdziemy go ...- lecz moje słowa nie są tak pewne jak u mnie w myślach .
                                      
                                         ****
Odkąd mama wyszła siedzę na łóżku modląc się aby to był zły sen . Żeby właśnie w tym momencie wszedł Rex nabijając się że kawał mu się udał i nabrał nas wszystkich . Ale tak się nie dzieje. Nie ma go . Wstaję i nerwowo chodzę po pokoju . Gdzie jesteś Rex ? Daj znać że żyjesz. Nagle zadzwonił mój telefon . Spoglądam na wyświetlacz który pokazuje numer nieznany. Obawiam się kto może dzwonić o tak późnej godzinie , lecz ciekawość przejmuje górę i odbieram . - Halo? - mówię lecz nie słyszę nic poza sapaniem i warczeniem do słuchawki .
-Halo ? - powtarzam ale gdy nie słyszę odpowiedzi rozłączam się i odkładam telefon na szafkę nocną . Staje przy oknie i spoglądam na księżyc który przypomina mi uśmiech Rexa . Idę do łóżka i zasypiam w jego blasku .

Wieczny ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz