1

1.6K 59 20
                                    


To ja Nick, wracam z nowym opowiadaniem i nową okładką jak zwykle od mojego kochanego kolegi Infariego , który jest leniem i mu się nie chce pisać swojego opowiadania oraz wolał drugą wersje tej okładki. W każdym razie ukracając, witam, to ja Nick

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Pamiętaj Harry przede wszystkim nie ufaj dyrektorowi. Jestem na granicy śmierci, więc jego zaklęcia już mnie nie więżą. Słuchaj musisz iść po pomoc do Voldemorta. Te niby ataki śmierciożerców to sprawa Dropsa. Kocham cię- Harry otworzył oczy, łapiąc spazmatycznie powietrze. Kolejny raz przyśnił mu sie ten sen. Zastanawiał się nad sensem tego. Mój największy wróg miałby mi pomóc? No i jeszcze Drops. Osoba którą traktował jak dziadka, miałaby być zła?

-Złaź na dół zrobić śniadanie- Usłyszał krzyk wuja i westchnął. Ubrał się w ciuchy po swoim większym kuzynie, czerwoną bluzę i jakieś brązowe spodnie. Wziął kolejny wdech od razu idąc do kuchni. Przygotował jajecznice i podał swojej "rodzinie". Sam nie miał na co liczyć, zje coś gdy dom będzie pusty.

-Chłopcze wychodzimy, ty sprzątasz dom, będziemy wieczorem- Powiedział Vernon i poszedł się szykować razem ze swoim synem i żoną. Gdy wyszli Harry odetchnął. Zebrał naczynia i włożył je do zlewu. Już miał się zabrać za sprzątanie, ale coś go tknęło. Przez cale wakacje jego przyjaciele nie dali znaku życia. Potrzebował wsparcia, gdy Syri odszedł, a co dostał? Pracę, krzyki, gnębienia. Był o krok od zabicia się, ale jednak tego nie zrobił. Słyszał wtedy głos swoich rodziców, którzy mówili, że musi żyć. I tak oto teraz kończy mycie podłóg. Miał kontynuować dalej prace, ale wpadł na pewien szalony pomysł. Wygrzebał kawałek pergaminu na którym naskrobał "Wiem wszystko, musimy się spotkać". Przywiązał list do nóżki Hedwigi.

-Do Voldemorta- Szepnął i wypuścił sowę z domu, ostatni raz zerkając jak znika w oddali. Odwrócił się i wrócił do sprzątania. Nie skończył jeszcze, a usłyszał jak ktoś wchodzi do domu. Spanikował, bo wiedział, że wuja go ukarze. Wszedł do salonu, ale zobaczył osobę której kompletnie się nie spodziewał.

-Spakuj się, idziesz ze mną- Zimny głos wydobył się z ust mistrza eliksirów. Czarne, tłuste włosy, haczykowaty nos, i te szaty w kolorze mroku.

-Pan profesor? Co pan tu robi?- To pytanie padło automatycznie ze strony chłopaka.

-Potter, nie zadawaj głupich pytań tylko rób co mówię- Harry szybko udał się do swojego pokoju. Nie musiał za bardzo się pakować, kufer już był gotowy. Wziął też klatkę Hedwigi, miał nadzieje ze wróci. Rozejrzał się jeszcze raz po sypialni by po chwili zejść na dół. Podszedł do nauczyciela, a ten tylko chwycił go za ramię, a Harry poczuł nieprzyjemne uczucie. Gdy profesor go puścił, oparł ręce na kolanach, pochylając się do przodu. Spazmatycznie łapał oddechy, a gdy już nie chciało mu się wymiotować, wyprostował się i Rozejrzał. Stał na jakimś pustkowiu, a przed nim wznosił się ogromny zamek z czarnego kamienia. Ruszył za profesorem, oglądając wnętrze zamczyska. Na ścianach wisiały obrazy, czy pochodnie, były tez zbroje, czy kandelabry. Było prawie jak w Hogwarcie, no właśnie prawie. W przeciwieństwie do szkoły magii, tutaj było pusto. Wreszcie dotarli do jakiś drzwi, które otworzyły się gdy nauczyciel w nie zapukał. Nakazał Potterowi wejść do środka, a sam zniknął gdzieś z jego walizkami. Chłopak wszedł do środka i spojrzał na osobę wewnątrz. Młody mężczyzna, z ciemnymi lokami na głowie, dobrze zbudowany siedział za biurkiem uśmiechając się.

-A! Harry nareszcie- Miły dla ucha głos rozniósł się po pokoju-Tak wiem, pewnie spodziewałeś się, że wyglądam inaczej, jednak odpowiedzi poznasz jutro. Jest już późno, powinieneś odpocząć- Pstryknął palcami, a obraz przed oczami Harrego zaczął się rozmazywać. Po chwili wylądował w jakimś pokoju z łóżkiem i szafą. Nie wiedział co o tym myśleć, wiec po prostu zrzucił z siebie ubrania, i rzucił się na łóżko od razu zasypiając.

Harry Potter - ZdradaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz