6

611 41 8
                                    


Kolejny dzień dla większości uczniów zaczął się normalnie, ale nie dla czworo ślizgonów. Harry obudził się wcześnie, tak by nikt go nie przyłapał, gdy opuszczał komnaty swojego nauczyciela. Jakoś udało mu się prześlizgnąć do pokoju wspólnego Slytherinu, a z stamtąd do pokoju. Szybko zabrał ubrania i zamknął się w łazience, korzystając z tego, że reszta jeszcze spała. Gdy to miał za sobą, postanowił pójść do biblioteki, mając nadzieje ,że Pani Pince go nie wykastruje, za przychodzenie o takiej porze. 

-Dzień Dobry- Posłał jej swój najlepszy uśmiech, który i tak nie wyszedł tak dobrze jak miał, przez odcisk ręki na policzku. Niby miał maści, które usunęłyby ten ślad, jednak Harry tego nie chciał. Był ciekawy jak zareaguje Aiden, czy te słowa były prawdziwe, czy to przez alkohol? Na takich przemyśleniach spędził trochę czasu, więc gdy skończył musiał już iść na śniadanie. Usiadł sam przy stole swojego domu i zaczął skubać tosty. Raz jego wzrok powędrował do stołu nauczycielskiego, a tam napotkał uśmiech Pana Moore. Odwzajemnił go, a potem wrócił wzrokiem do swojego jedzenia. Jednak po chwili znów coś mu przeszkodziło, a raczej ktoś. Hermiona, rzuciła mu się na szyję, zasypując go pytaniami, gdzie był i co robił.

-Hermiona daj chłopakowi odetchnąć- Tutaj udzielił się Draco, posyłając uśmiech chłopakowi.

-Spokojnie Hermi, spałem u... a wiecie co? To nie jest ważne- Uśmiechnął się do dziewczyny, chcąc ją uspokoić.

-Jak to nie jest ważne- Głos dziewczyny podniósł się o parę decybeli. Następnie jej wzrok spoczął na policzku chłopaka-Aiden?- A gdy otrzymała twierdzące skinięcie głową pokręciła głową- Jestem ciekawa gdzie jest nasza zguba?- Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź, gdyż ślizgon właśnie przekroczył próg Wielkiej Sali. Harry miał nadzieję, że to co wczoraj się wydarzyło było wynikiem alkoholu, jednak gdy spotkał się z tym obrzydzonym wzrokiem drugiego chłopaka, jego nadzieja rozwiała się, niczym dmuchawce na wietrze. Aiden nawet nie podszedł do nich, tylko usiadł obok jakiejś ślizgonki, którą wziął na kolana i wpił się w jej usta.

-Spadam, mamy teraz zielarstwo- Harry wstał i szybko skierował się ku wyjściu z Wielkiej Sali. Czy na prawdę musiał zakochać się w kimś, kto będzie tylko go krzywdził. Jednak zatrzymał się w wejściu, gdyż usłyszał krzyki rudzielca. Zaczął skakać w miejscu, próbując odpędzić się od pająków, których na prawdę nie było. Chłopak zanotował sobie, że musi pogratulować Draco i Hermionie, jednak teraz czym prędzej ruszył do szklarni, nie chciał patrzeć na Aidena dłużej  niż to potrzebne. Po drodze spotkał wielu uczniów pędzących na zajęcia, jednak nie zajmował sobie tym głowy. W końcu dotarł do cieplarni i wszedł do środka. Po jakiś pięciu minutach dotarła reszta uczniów. Dziękował też Bogom, że Aiden nie wybrał zielarsstwa do owutemów, dzieki czemu nie musiał na niego patrzeć.

-Dzień Dobry uczniowie, witam was w cieplarni numer 5. Dzisiaj będziemy zajmować się Jadowitymi Tentakulami- Wreszcie dotarła profesor Sprout, od razu przechodząc do rzeczy- Ktoś może chce zacząć?

-Jest to niebezpieczna roślina, jest to gigant bez oczu, z kłami, chociaż kształt ma tendencje do zmian, ma dużo liści i silnie trujące pędy. Prócz gryzienia, niektóre mogą strzelać spiczastymi zarodkowymi pociskami i żywią się chropiankami- Hermiona odpowiedziała, nawet nie podnosząc ręki.

-Dobrze Panno Granger- Najwidoczniej jednak, Profesor nie przejęła się tym zbytnio- Załóżcie rękawice i przytnijcie kilka jadowitych pędów. Bądźcie ostrożni, użyjcie nożyc do tego. Gdy macie rękawice, nic się nie powinno stać, ale gdyby jednak, niezwłocznie do mnie podejdźcie, ich jad jest śmiertelny jeśli w szybkim czasie nie poda się antidotum. Wszyscy uczniowie zaczęli rozchodzić się do swoich stanowisk, w tym Harry który akurat skończył na przeciw Aidena, oczywiście ten nawet na niego nie spojrzał. Spojrzał więc na roślinę i zabrał się do pracy, a mianowicie zadanie polegało na ucięciu dwóch łodyg. Ślizgon wziął do ręki różdżkę i wycelował w Tentakulę-Diffindo- Jedna łodyżka odleciała, a po chwili zrobił to samo z drugą. Zgłosił wykonanie zadania Pani Profesor, która zabrała je, a Harry znów spojrzał na Aidena. Oczywiście ten nadal nie zwracał uwagi na Harrego tylko był wciągnięty w rozmowę z tą samą ślizgonką. Harry nawet nie poczuł gdy coś ugryzł go w nadgarstek, gdyż sciągnął jedną rękawicę zbyt blisko Tentakuli. Nawet by się nie połapał co się stało gdyby nie to, że po prostu wyłożył się jak długi na ziemii, prawie jak martwy.

Harry Potter - ZdradaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz