❝ Rozdział 4. ❞

211 14 2
                                    

*Perspektywa Olivera*

Staliśmy koło jej domu ,Felicja opowiadała mi o ludziach, którzy nocami chodzą najebani w trzy dupy po tych ulicach. Wiedziałem o kim ona mówi, nie byli mi oni obcy, połowę z nich znałem bardzo dobrze.

Filip - mój przyjaciel z dzieciństwa jest główną atrakcją klubu Star. Praca DJ'ja zmieniła go całkowicie. Wplątał się w złe towarzystwo, przez które miał problemy, a potem ja musiałem naprawiać to co spieprzył.

Chciałem, żeby Fel bezpiecznie dotarła do domu, czułem, że muszę jej pilnować...

Gdy zorientowałem się, że posmutniała, od razu chciałem poprawić jej humor. Uśmiechnęła się, ale wiedziałem, że to nie było szczere. Robiło się już zimno, wiatr wiał coraz mocniej i rozchwiał chmury odsłoniając niebo. Wtedy to ujrzałem, jej oczy. Zabłysnęły niczym dwie wielkie gwiazdy. Były przepiękne. Nie mogłem się jej oprzeć. Choć wiedziałem, że znamy się dopiero 2 dni, to nie mogłem powstrzymać się od posmakowania jej ust. Pocałowałem ją. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułem. Oczarowała mnie, zapewne nawet nieświadomie. Pragnołem jej całej. Ale wiedziałem, że nie mogę sobie pozwolić na nic więcej niż ten skromny pocałunek.

Przynajmniej teraz.

*Perspektywa Fel*

Oliver

Oliver

Oliver

Czemu ciągle o nim myślę?

Dlaczego pocałował akurat mnie? 

Nie mógł tego zrobić Lenie?

Kurwa...

Niedziela.

To będzie leniwy dzien. Telewizja, popcorn, telefon, komp.

Nie mam zamiaru dzis wychodzić...

Jeszcze spotkam pana pocałuję-cie-w-usta-i-sobie-pojde-a-ty-miej-mętlik-w-głowie-i-przyjmij-to-na-klate... - mówiłam do siebie marszcząc brwi i schowając twarz w dłoniach, gdyż poczułam ciepło na policzkach.

Wejde najpierw na kompa i sprawdze pocztę. 1 nieodebrana wiadomość od... Oh, kto by pomyślał:

leniuchlana: "Hej, mała ;* I jak tam? Olivierek Cie odprowadził? Coś sie zadziało? <3 Chcę szczegółów! :D"

Lana zboku... od razu wyobraża sobie niewiadomo co... Co ona sobie o mnie myśli? - kontynuowałam nie zważając już na słowa jakie wypowiadałam w swoich myślach - Że pójdę z nim drugiego dnia do łóżka? Albo chociażby, że od razu zacznę się z nim całować? - przerwałam zarzenowana. Podniosłam lewą dłoń i pacnęłam sie w czoło.

idiotka ze mnie - pomyślałam.

*Perspektywa Olivera*

Szedłem wzdłóż ulicy, przy której znajdował się dom Felicji. Chciałem ją odwiedzić i przeprosić za wczorajsze zajście. Dzwoniłem do niej, lecz nie odbierała, mam nadzieję, że jej do siebie nie zraziłem.

- Idziesz do tej swojej laluni, co? - usłyszałem zza pleców znajomy głos...

- Filip. Czego tu chcesz?

- Ta twoja laleczka mnie ciekawi - serce mi staneło... 

- Znów szukasz kłopotów? 

- Haha, a ty co mi niby możesz zrobić?! - zaśmiał się triumfalnie.

- Tknij ją a sam się przekonasz... 

- Myślisz, że twoje groźby coś zdziałają?

kurwa.

Z wściekłości rzuciłem się na niego... 

Chciałem mu pokazać, że potrafię z nim wygrać, że wybrał sobie do zabaw nie tą dziewczynę co powinien...

Przegrałem.

Choć Filip również dostał kilku siniaków.

Jednak ja ucierpiałem najbardziej.

Nagle zaczął padać deszcz. 

Leżałem na ziemi cały poobijany, patrząc lekko podmrużonymi oczami na byłego przyjaciela, który coś do mnie krzyczał, lecz ja niczego nie słyszałem, byłem ogłuszony i czułem tylko ból. Po jakimś czasie widziałem jak Filip ucieka, a do mnie podbiega Felicja coś krzycząc.

Zemdlałem...

~~~
Wiem, wiem, wieem...! Strasznie którki, przepraszam >.< !
Ale dłuższego juz nie było sensu pisać, bo muszę też coś dać do 5 rozdziału :D xd
Dziękuję, że czytasz moje małe "dzieło" <3.
Besos :*

Deszczowec. {wolno pisane} Where stories live. Discover now