*Perspektywa Olivera*
Otworzyłem oczy i zorientowałem się, iż jestem w szpitalu. Ledwo mogłem poruszyć jakąkolwiek kończyną. Powoli odzyskiwałem czucie w rękach, a potem w nogach. Poczułem lekki ucisk w mojej prawej dłoni. To była ona. Siedziała obok zapadnięta w sen, lecz czułem jej mocny uścisk. Napewno bardzo się przestraszyła tym zajściem... Że też pozwoliłem sobie by widziała mnie w takim stanie...
Po chwili się obudziła i od razu głęboko spojrzała w moje oczy. Łzy spływały po jej policzkach, lecz na ustach gościł uśmiech. Uniosłem końciki ust, wpatrując się w zapłakane oczy dziewczyny i ścisnąłem jej dłoń, by wiedziała, że nic mi nie jest. Na co ona mnie przytuliła i jąknęła pod nosem "Nigdy więcej mnie tak nie strasz".
W szpitalu leżałem jeszcze przez tydzień. Okazało się, że mam złamaną kostkę u nogi i musięli mnie trochę parzetrzymać. Nienawidzę szpitali... Zawsze dziwnie tam pachnie, a pacjęci to zazwyczaj stare zgredy, które wiecznie narzekają i jęczą, że ich coś boli.
Fel odwiedzała mnie codziennie. Na szczęście szpital jest niedaleko jej szkoły, więc często przychodziła do mnie od razu po zajęciach. Przynosiła mi czasem domowe obiadki lub jakieś słodycze. Całe szczęście, bo szpitalne jedzenie jest obrzydliwe! Każdego dnia opowiadała mi co robiła, a ja śmiałem się z niej momętami by jej troche dokuczyć. Często pytała się o Filipa, lecz ja nie potrafiłem jej powiedzieć prawdy, więc unikałem odpowiedzi. Nie chciałem, by wiedziała o mojej przeszłości oraz byłym przyjacielu, który teraz sprawił mi łomot.
Ze szpitala wychodziłem o kulach. Nigdy wczesniej tego nie robiłem, wiec nie obyło sie bez licznych potknięć, ale Fel nie wydawała sie tym przejmować, bo co chwile wybuchała śmiechem. Wolnymi krokami dotarliśmy do mojego domu. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jest tu pierwszy raz. Ostrożnie weszliśmy po schodach do mojego pokoju, rodzice na szczęście byli w pracy. Gdy tylko dowiedzieli sie, że zostałem pobity to codziennie siedzieli nade mną w szpitalu i praktycznie nie dopuszczali do mnie Felicji. Jednakże udało mi się z nimi dogadać by przychodzili o danych godzinach, dzieki temu mogłem byc z Fel sam na sam i nikt nam już nie przeszkadzał.
- Wszędzie są twoje zdjęcia, rodzice muszą Cie strasznie kochać - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- To dlatego, ze jestem ich jedynym synem. Znaczy.. Teraz już jestem - odwróciła się w moja stronę i spojrzała w oczy.
- To znaczy?
- Miałbym starszą siostrę, lecz niedługo po jej narodzinach, zmarła. Mama strasznie to przeżywała i wpadła w 3-letnią żałobę. Pewnego dnia jednak postanowiła pójść na przód i niedługo po tym urodziłem się ja.
- Przykro mi... Miała chociaż jakieś imie? - wymruczała cicho. Przez chwilę nastała grobowa cisza, ale w końcu zdobyłem się na odpowiedź - Lili. Tak miała na imie - lekko posmutniałem.
- Ładnie - skomplementowała z lekkim uśmiechem spoglądając na wiszący na ścianie rysunek przedstawiający członków rodziny, stojących przed domem, trzymających się za ręce, a nad nimi unoszący sie w powietrzu aniołek z podpisem obok "Lili".
- Narysowałem go gdy się dowiedziałem.
- Niesamowite. Napewno też to bardzo przeżyłeś.
- No wiesz, dla 10-latka jest to w pewnym rodzaju zaskoczenie, ale od razu wiedziałem, że ją kocham - uśmiech przykrył smutne wspomnienia.
- Rozumiem - podeszła do łóżka, na którym leżałem i ostrożnie położyła sie obok mnie. Potem zmieniliśmy temat, aż w końcu po paru minutach usneliśmy.
Gdy sie ocknołem, jej już nie było. A za oknem było już ciemno. Chwyciłem za telefon by sprawdzić godzine i ujrzałem jedną nieprzeczytaną wiadomosc w skrzynce odbiorczej. "Bardzo miło spędzało mi się z Tobą czas przez te ostatnie dni. Wybacz, że tak wyszłam bez słowa, ale nie chciałam, by twoi rodzice nas zastali leżących razem na łóżku haha ;) Zdrowiej mi tam, jutro też Cię odwiedzę, jeśli chcesz, Fel". Poczułem lekki ucisk w żołądku, a na policzkach pojawiły sie ciepłe rumieńce. Chciałem ją jutro zobaczyć. Chciałem żeby przyszła. Od razu odpisałem zapraszając ją do siebie.
Z dołu słychać było rozmowe rodziców. Wrócili. Chciałem zejść się przywitać, lecz złamana noga utrudniła mi to zadanie. Postanowiłem nie ruszać sie z łóżka. Chwyciłem na książkę leżącą obok na stoliku nocnym, otworzyłem na zaznaczonej ostatnio stronie i zniknąłem w świecie fantastyki.
~~~
Wybaczcie, że tak długo nie pisałam, ale wiecie.. szkoła, nauka, brak weny i jeszcze to wredne słońce, przez które większość czasu spędzałam na dworze xd
No cóż.. 5 rozdział już jest ! :D
Zapraszam do komentowania i oceniania :3
Dziękuję, że czytasz moje małe "dzieło" <3.
Besos :*
YOU ARE READING
Deszczowec. {wolno pisane}
Short StoryDwie przyjaciółki. Dwóch nowo poznanych chłopaków. I niespodziewana burza w środku lata. Początek wielkiego romansu czy najgorszego koszmaru? *UWAGA* W KSIĄŻCE WYSTĘPUJE BRUTALNOŚĆ, WULGARYZMY ORAZ SCENY 18+!!! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPO...