Cedzak w zasadzie

34 0 1
                                    

Ochoczo wspinam się na pod górę, obserwując wokół resztę turystów. Klimczok to jednak bardzo popularne miejsce o tej porze roku. Czemu się dziwić. W końcu sam zdecydowałem się dzisiaj na tę, a nie trudniejszą wyprawę ze względu na otaczający upał. Przeczesuję z dezaprobatą grzywkę. Pojedyncze kropelki potu spływają mi po czole, błyszcząc w słońcu. Wchodzę do schroniska. Może tam będzie chociaż trochę zimniej. Nie myliłem się. Pomieszczenie jest ciemne i beznamiętne. Ściany pokryte grubą warstwą drewna izolują gorąco słonecznego dnia, nadając monumentalny wydźwięk całości. Z irytacją stwierdzam, że nie ma żadnego wolnego miejsca. Wiedziałem, że to zły pomysł, wybierać się w góry w środku sezonu. Już myślałem, by zawrócić, gdy nagle zauważam jedyne wolne miejsce na ławce obok młodego chłopaka. Ów chłopak, na oko w moim wieku, siedzi spokojnie przy ścianie i wcina lunch. Ubrany w czarny T-shirt i długie spodnie moro.

-Można?-pytam niewinnie. On podnosi powoli wzrok na moją twarz.

-Eee Tak-odpowiada cicho, zmieszany. Siadam obok niego. Teraz doskonale widzę jego twarz. Ma proste, ciemne włosy, zaczesane na prawą stronę, a duże, brązowe oczy zdobią mu klasyczne okulary. Chyba już gdzieś go widziałem...

-Co?-przełyka kęs, po czym patrzy na mnie zdziwiony. Cholera. Wyjdę na dziwaka, jak będę się tak w niego wpatrywał.

-My się znamy chyba, tak?-odpowiadam, nie spuszczając z niego wzroku. Nic nie poradzę. Jest fascynujący. On jednak odchyla głowę o 20 stopni na znak, że nie rozumie o co mi chodzi.

-Gdzie pracujesz?- pyta zaciekawiony. Jego usta są bardzo wąskie... Ciekawe dlaczego zamiast myśleć nad odpowiedzią na jego pytanie, zwracam uwagę na to jak wygląda.

-Jestem nauczycielem w 1LO-odpowiadam szybko, by nie wyjść na oderwanego od rzeczywistości.

-W Żywcu?

-Tak.

-W takim razie możliwe-wzrusza ramionami.- Zaczynam tam od września. Nie od początku... Ale kiedyś tam...-bierze do ust kolejny gryz kanapki. Ja kiwam głową. Czyli teraz niezręczna cisza, tak? Nawet nie spytałeś jak mam na imię i czego uczę. Co ja mówię? Sam o to nie spytałem! Ja to jednak głupi jestem.

-Czekaj!-jakby go olśniło. O co ci chodzi?-Ty mi pokazywałeś drogę do dyrektora...

-Faktycznie!-klepię się po głowie. Pamiętam cię, stary. Nie wiedziałeś gdzie jest gabinet dyrektora, a ja akurat przechodziłem.

-Co za przypadek, że ciągle na siebie wpadamy, prawda?-śmieję się, ale on niestety nie odwzajemnia mojego śmiechu, a jedynie lekko się uśmiecha. Kaszlę nerwowo, by zmienić temat.

-Skąd jesteś?

-Z Żywca-odpowiada.-a ty?

-To samo-pstrykam palcami. Co za płodna rozmowa...

 -Bartek-ryzykuję i podaję mu dłoń.

-Sławomir-odpowiada i odwzajemnia gest.

***

-Mogę ci zadać osobiste pytanie?-pytam.

-Czemu nie?-wzrusza ramionami, zamykając lodówkę. 

-Dlaczego zaczynasz w szkole dopiero teraz?

Sławek zatrzymał się na chwilę i rozmyślił.

-Dużo się działo-zaczął.-Najpierw szkoła wojskowa, przez pracę w Anglii, a na studiach historycznych kończąc.

Kiwam głową, a on podaje mi ciemne piwo, które wcześniej chłodziło się w lodówce. Tak świętujemy zakończenie wakacji- u niego w mieszkaniu, przy alkoholu. 

Wrzaski z PaszczyWhere stories live. Discover now