ROZDZIAŁ 6

743 73 23
                                    

     Byłam z siebie strasznie zadowolona. Mój klub coraz bardziej się rozwijał, a Krukoni z dnia na dzień coraz bardziej mnie lubili i podziwiali. Często robili za mnie drobne przysługi lub wyręczali mnie w niektórych sprawach. Może nawet niedługo wprowadzę im coś o Czarnej Magii? Chociaż może nie w tym roku... Mogłoby to być dla nich zbyt dużym szokiem. Jednak miałam już Ravenclaw w garści. Wszyscy byli zawiedzeni, że z powodu Hogsmeade następne spotkanie zostanie odwołane.

      Szłam obecnie z Daphne, Pensy i, ku niezadowoleniu Ślizgonek, z Cho Change do Wielkiej Sali na śniadanie. Rozmawiałyśmy z Cho o słynnych czarodziejskich placówkach. Dziewczyna wiedziała całkiem sporo na ten temat. Pożegnała się ze mną przy wejściu i się rozeszłyśmy.

- To okropne. - burknęła Pansy. - Jak ty ją znosisz?

- Dla dobra sprawy trzeba się poświęcać. - rzuciłam obojętnie i usiadłam obok Draco na swoim standardowym miejscu.

     Przysunęłam do siebie kubek i nalałam do niego herbaty, którą uprzednio sprawdziłam. Szczurek uśmiechnął się pod nosem, ale nie skomentował tego. Wprawdzie jeszcze nie wymyśliłam, jak odpłacę się Weasleyom, ale coś wymyślę. Może nawet pomogą mi w tym Krukoni? Potrząsnęłam głową i zabrałam się za jedzenie, a zaraz po śniadaniu wszyscy, którzy idą do Hogsmeade zgromadzili się do Sali Wejściowej, gdzie Filch sprawdzał nazwiska na długiej liście. Nagle dostrzegłam Pottera, ale nie w kolejce, lecz obok. Miał posępną minę, ale dzielnie uśmiechał się do swoich przyjaciół, udając, że wszystko gra. Podeszłam do niego.

- Co, Potter, zostajesz? - zapytałam kpiąco. - Boisz się przejść obok dementorów?

     Chłopiec obdarzył mnie niemiłym spojrzeniem i obrócił się na pięcie.

- Dwa: dwa! - zawołałam za nim i ustawiłam się na końcu kolejki.

     Hogsmeade było cudownym miejscem. To jedno z tych miasteczek, które jest w 100% zamieszkane przez czarodziejów. Na początku chodziliśmy wszyscy razem, ale to nie wypaliło i w końcu się rozdzieliliśmy. Crabbe i Goyle pognali do cukierni ,,Miodowe Królestwo'', Daphne w towarzystwie Pansy udały się po lakier i zaglądały do pobliskich butików, a ja, Blasie, Theodor i Draco poszliśmy do baru ,,Pod Trzema Miotłami''. Każdy z nas zamówił sobie po kremowym piwie i zaczęliśmy rozmawiać. Rozpoczęło się jak zwykle od Syriusza Blacka, przeszło przez dementorów, Hogwart, Dumbledore'a i zakończyło się na Ministerstwie. Niebezpiecznie szybko zbliżała się pora powrotu do szkoły. Dopiliśmy zawartość swoich kufli i chłopcy złożyli się, żeby zapłacić. Wyszliśmy na zewnątrz i pod opieką profesorów wróciliśmy do zamku.
Zdjęłam z siebie czarną sukienkę i założyłam mundurek szkolny. Potem poszłam razem z innymi Ślizgonami do Wielkiej Sali, gdzie odbywała się uczta z okazji Nocy Duchów. I była to jedna z lepszych uczt i na pewno pierwsza z udanych. Nikt nam nie przerwał, nikt nie wbiegł, wrzeszcząc, że po zamku biega potwór, kiedy wracaliśmy, na żadnej ze ścian nie było widać napisu z ludzkiej krwi, więc uznałam ten dzień za stosunkowo udany.

- Widziałyście minę tej całej Parvati, kiedy na salę weszły mumie? - zaśmiałam się przypominając sobie owo wydarzenie.

     Dziewczyny zawtórowały mi i mimowolnie zauważyłam, że nawet Bulstrode cicho zachichotała.

- A pamiętacie... - zaczęła Daphne, ale nie dane jej było skończyć, bo do naszego pokoju wbiegła prefekt.

- Szybko! - zawołała w progu, po czym zarumieniła się, widząc, do kogo weszła. - Snape każe nam szybko iść do Wielkiej Sali.

- A po co? - spytałam zirytowana, ale strasznie ciekawa.

     Dziewczyna miała śmiertelnie poważną i wystraszoną minę. To nie było całkiem normalne, bo to przecież Ślizgonka, ona powinna mieć nerwy ze stali i idealną maskę.

- Syriusz Black był w Hogwarcie.

     Okay. Rozumiem jej punkt widzenia. Wszystkie wstałyśmy i w milczeniu, ubrane w piżamy udałyśmy się do Wielkiej Sali. Nie było w niej stołów, a po całej podłodze poukładane zostały śpiwory. Poszłam w stronę miejsca, gdzie zazwyczaj stał stół Ślizgonów i rozpoznałam parę twarzy z Domu Węża. Bez słowa ułożyłam się obok Draco, a blisko nas przysunęła się Pansy. Prefekci bezskutecznie próbowali nas uciszyć, jednak nikt nie potrafił tak po prostu zamilknąć i usnąć wiedząc, że w zamku był Syriusz Black, a może nadal tu jest? Nawet Ślizgoni snuli teorie, jak Black mógł się tu dostać omijając dementorów. Jednak światło zostało zgaszone, a rozmowy w miarę czasu milkły i w Wielkiej Sali zrobiło się cicho, jak nigdy. Nie mogłam zasnąć. Szczerze, to można nawet powiedzieć, że bałam się zasnąć. Bałam się, że Black wróci tu i poderżnie mi gardło, kiedy wszyscy będą spali. Patrzyłam w górę na zaczarowany sufit. Była dzisiaj piękna i gwieździsta noc, ona uspokajała. A może to Dumbledore tak ją zaczarował, żeby nikt się nie martwił? Na pewno nie będzie należał do jednych z tych osób, które będą płakać na moim pogrzebie. On tylko na to czeka. Głupi Starzec. Mała dziewczynka we mnie szeptała, że chce do ojca, do bezpiecznej Rezydencji Riddle'ów, do domu... Zmiażdżyłam ją. Dlaczego, na Salazara, reaguję tak emocjonalnie?
    
     Dementorzy.

     Czuję ich nawet stąd, chociaż nie powinnam. Usłyszałam głosy. Dyrektor rozmawiał z prefektem. Poczułam, jak oczy mi się zamykają. Szybko je otworzyłam. Nie zasnę, nie dzisiaj, nie teraz. Do Sali wszedł Snape.

- To pan, dyrektorze? - zapytał cicho. - Przeszukaliśmy całe trzecie piętro. Tam go nie ma. A Filch obszedł podziemie, tam też go nie znalazł.

- A wieża astronomiczna? Pokój profesor Trelawney? Sowiarnia?

- Byliśmy wszędzie...

     Sprawdzili cały zamek. Nie ma go. Znowu przymknęłam oczy. Otworzyłam je gwałtownie. A co jak się gdzieś schował? Co, jak gdzieś nie sprawdzili? Co, jak on tu siedzi pod zaklęciem kameleona, tuż obok i patrzy?

     Poczułam, jak coś ściska mnie za dłoń. Odwróciłam się gwałtownie. Moją dłoń trzymał Draco. Miał zamknięte oczy, a o jego klatkę piersiową opierała się Pansy. Niedaleko leżała Daphne i przytulała do siebie Astorie. Mała też trzymała rękę Draco. Dziwne uczucie zagościło w mojej klatce piersiowej i nagle, niewytłumaczalnie poczułam się bezpieczna.

     Usnęłam.

***

Cześć, Robaki. Prace powoli posuwają się na przód, a za rozdział dziękujcie Kuro_magunoria , która truła mi o tym, aż sama się mentalnie nie kopnęłam i nie wstawiłam rozdziału.

A tak po za tym, znacie jakieś fajne opowiadanie o Tomie Riddle'u, które nie jest romansem? Mile widziane również opowiadania o mrocznym Harrym.

Świetlik w mroku - Słabostki duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz