=2= Pomoge ci

604 46 47
                                    

Katsuki wrócił do domu, bezszelestnie wcisnął się do środka. Zmęczony wyrobił się przed czasem w którym obiecał Victorowi że wróci. W korytarzu nie było światła gdyż żarówka się spaliła, panowały egipsie ciemności. Chłopak ściągnął buty i miał nadzieję że podłoży się choćby na chwilę.

-Tak Chris, tak jak umawialiśmy. Nie ma go, przecież ci mówiłem że zostawił mnie w domu żebym się jeszcze bardziej nie rozchorował. Mhmm ta "kochany" mam go dość. W tym roku mam w planach wymyślić wymówkę że mama jest chora i w ogóle ckliwa historyjka. Mówiłem ci że coś zrobię żebyśmy te święta spedzili razem... Trenuje go tylko po to żeby media się nie przyjebały.

Ciało chłopaka przeszył dreszcz a serce zostało przecięte na wskroś. Ból... Tak tylko można opisać to co czuł. Zgaszony otworzył drzwi a następnie nimi trzasnął jak by dopiero teraz przekroczył prog mieszkania. Ruszył przed siebie, Nikiforov od razu zakończył rozmowę. Yuri tępym wzorkiem szedł w strone schodów które prowadziły na górę. Zatrzymał sie jedynie na chwile, patrząc na rosjanina kątem oka by następnie dojść do pokoju gościnnego. Zamknął się w nim biorąc ze sobą laptopa, ladowarke, telefon i picie. Wszystko położył na łóżku. Wziął krzesełko i usiadł przed oknem. Łza kręciła mu się w oku gdy widział gromady ludzi niosących prezenty dla najbliższych.

-Znów czuję jak tracę wszystko i zostaje sam.

Brunet długo siedział próbując się uspokoić. Nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Jeszcze dłużej siedział szukając człowieka który uratuje dziadka Plisetskiego. Wykończony chłopak zapadł w sen wraz z laptopem. Ilość połączeń jakie wykonał była bliska sumie tych które wykonał w ciągu 3 lat.

Następnego dnia obudził go chłód, wczoraj zapomniał zamknąć okno. Podkrążone powieki od płaczu i braku snu wyglądały okropnie. Brązwooki nie był tak mocno zmęczony fizycznie jak psychicznie. Nie chciał coraz bardziej żyć. Nie chciał w to wszystko brnąć. W końcu jesteśmy tylko ludzmi. Nasze ciało kruche niczym lód,czasami pęka a życie zakończą swój bieg.

Tygodnie mijały, Japończyk nie dawał nic po sobie poznać. Przyjaciele,rodzina a nawet Victor i Yurio... Nikt nie podejrzewał że z łyżwiarzem może coś się dziać. Był wieczór gdy Yuri słyszał kolejną rozmowę. Chłopak założył buty, wziął łyżwy po czym opuścił dom. Zakładając słuchawki na uszy obrał sobie jasny cel, odciąć się od ludzi. Popijając kawę w kubku termicznym. Pomimo że miał wspomniałe auto wolał jeździć komunikacją miejską. Brunet wszedł do gmachu lodowiska. Zapłacił po czym wszedł do szatni. Usiadł na ławce przed szfkami. Popatrzył na swoje ztyrane ręce i stopy. Robił dla wielu osób więcej niż mógł. Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć że z chłopakiem dzieje coś złego. Do szatni wszedł Yurio, Katsuki już wczoraj napisał sms o tym że znalazł się chirurg który podejmie się wyzwania.

-Hey, dzięki że załatwiłeś operacje.-wycedził przez zęby, "miłym" głosem.
-Nie ma za co.-Odparł obojętnie mijając w drzwiach blondyna. Nawet nie zdobył się na to żeby wyjąć słuchawki. Plisetsky nawet nie wiedział co powiedzieć, pierwszy raz widział Japończyka w takim stanie. Ta obojętność z jego strony go zdumiewała.
-Ej! Poczekaj!-Chłopak nawet nie zwolnił kroku.-Powiedziałem poczekaj!

Katsuki szedł niczym żywy zombie. Pół przytomny od braku snu, stresu i nerwów. Blondyn szarpnął za ramie bruneta a ten odwrócił się w jego stronę.
-Mówię do ciebie!
-Huh?
-Ty mi tu nie huhuj! Co jest z Tobą? Ćpałeś?!
-Nie,nie. To tylko zmęczenie systemu. Nie przejmuj się mną. Zrobię trening i zaraz znikne ci z oczu.
-O jakim ty treningu pierdolisz?! Ledwie trzymasz się na tych swoich krzywych nogach!
-Nie. Nie...-Katsuki zmęczony jak nigdy opadł na blondyna. Ten go złapał i nim zdążył co kolwiek z siebie wydusic ten już spał. Rosjanin nie wiele myśląc wziął śpiącego na plecy i zabrał do taksówki a następnie do domu.
Blondyn cudem wtaszczył Yuriego do domu i ułożył wygodnie na sofie w salonie.

Kilka godzin później brunet otworzył oczy, ciepły miekki kocyk w panterkę dawał mu ciepło i miłe uczucie. Rozejrzał się sennymi oczami po mieszkaniu. Plusetsky położył na stoliku przed sofą herbatę oraz kanapki.

-Nareszcie wstałeś śpiąca królewno.
-Przepraszam za kłopot. Zaraz...zaraz sobie pójdę.-Odparł zaspanym i zrezygnowanym głosem.
-Ooo nie głąbiu! Powiedz co się stało!
-Nic, naprawdę nic.
-Weź nie rób z siebie męczennika który ma zawsze pod górkę bo chce ci pomóc.
-Chodzi o Victora...-Powiedział zwieszając głowę. Jego oczy robiły się już szklane. Wciąż pamiętał tamtą i wiele innych podobnych z ostatniego czasu.
-Oho słucham, co tamten siwy cymbał odstawił?
-On...On mnie okłamał że jest chory i zdradza mnie z Chrisem od dłuższego czasu z tego co udało mi się wywnioskować.
-Pewnie ci się zdaje...-Rzekł bagatelizując sprawę.
-NIE ZDAJE MI SIĘ DO CHOLERY!-Wrzasnął uraniając kolejna fale łez podnosząc przy tym głowę. Zacisnął mocno żeby by jakoś utrzymać się w pionie. Nigdy nie krzyczał w obecności rosjanina. Biedny brunet aż dygotał. Plisetsky siedział zdziwiony z otworzonymi ustami.-Pamiętam jak mówił! Jak mówił że opuści mnie w te święta po to żeby spędzić je z nim!

Zielonooki nie wiedział nawet co zrobić z sobą a co dopiero z brunetem. Nigdy go nie widział w takim stanie. Tak rozpaczonego, tak zdryzgotanego...

-Posłuchaj pro... znaczy Yuri. Nie płacz już...-Powiedział siadając obok Katsukiego. Okrył go kocem który spadł mu z pleców. Wyjął chusteczkę po czym otarł nią łzy na policzkach i brodzie chłopaka, ten obrócił twraz w jego strone po czym spojrzał głęboko w zielone oczy. Na policzkach obydwojga pojawiły się lekkie rumieńce.
-D-Dlaczego mi pomagasz?
-Bo dzięki tobie mój dziadek ma szansę żyć. Traktowałem Cię jak śmiecia a ty pomogłeś mi gdy najbardziej tego potrzebowałem. Nawet rodzina mnie opuściła a ty nie. Okay,przyznaje że jestem wyszczekanym chamem ale...ale zawsze umiem się odwdzięczyć jeszcze z nawiązką. Nie płacz już...Nie warto...
-Ehh i tak nie zmieni to faktu że zostałem sam.-Odparł a jego oczy napełniły się łzami.

Plisetsky zrobił to co nauczył go dziadek. Przytulił chłopaka do siebie, jedną ręką gładził jego plecy, drugą zaś włożył w delikatne kosmki włosów.

-Nie jesteś sam. Pomogę ci tak jak ty zrobiłeś to ze mną.-Rzekł ciepłym głosem. Katsuki nie wiedział co z sobą zrobić. Przerażony bał się ruszyć. Czekał aż rosjanin zbije go. Lecz ta chwila nigdy nie nastała. Blondyn jedynie bardziej przytulił do siebie swojego kolege.
-Dzi-Dzi-Dziekuje Yurio...-Wyszeptał zaciskając ręce na placach chłopaka.
-Zostajesz dziś u mnie. Bo znając twoje szczęście znów Cię coś pizgnie.
-Skoro prosisz.
-Ja rozkazuje ci.
-Ehhh Już myślałem że będziesz wiecznie miły.
-Tulisz sie? To tul.-Burknął zakłopotany gdyż nie chciał by Japończyk zauważył jego zarumienienie.

"True Love"-Katsuki x PlisetskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz