=6=

505 47 21
                                    

Jak się okazało Jurio ma poważnie uszkodzony bark. Lekarz miał na zbyciu stabilizator. Złożył go rosjaninowi a ten z niezadowoleniem podziękował. Para opuściła gabinet, udali się do apteki aby zakupić rzeczy z recepty po czym w milczeniu wrócili do domu. Bieg w deszczu był średnim pomysłem ze strony Yuriego. Chłopak czuł się teraz jak by go czołgiem przejechali. Nie chciał dawać cokolwiek po sobie poznać by nie niepokoić Juriego. Gdy wrócili Katsuki od razu zrobił dwie herbaty odraz zabrał się za obiad. Podczas krojenia składników usłyszał dźwięk odpinanych rzepów. Wziął ściereczkę z blatu po czym otarł nią dłonie i ruszył w stronę blondyna.

-Możesz mi wytłumaczyć co robisz?-Zapytał groźnie stajac za Plisetskym. Żyła na jego czole mówiła wiele lecz mrocznego wyglądu nie dopełniały okulary i nóż w ręku! O nie! Był to rozmowy fartuszek! Rosjanin nie wiedział co zrobić, czy śmiać się czy uciekać czy włączyć tryb nastolatki z PMS «napięcie przed miesiączkowe»
-Yyy Yuri. Za ile obiad?-Zapytał urawdowany szczerząc się jak nigdy.
-Musisz w tym chodzić zrozum.-Odparł, zmęczony nie co chorobą poprawił rzepy po czym delikatne ucałował blade czółko rosjanina.
-Nie boli mnie już ramie.
-Jurio! Musisz w tym chodzić! Ramie masz tak mocno uszkodzone że będziesz chodził na rehabilitację. Wiem że kłamiesz! A skurwysyna który ci to zrobił osobiście oskóruje!-Japończykowi ewidentnie brakło nerwów, pierwszy raz podniósł głos w domu Plisetskiego. Zielonooki nie wiedział co zrobić ze sobą, był zdumiony postawą chłopaka. Pokronie usiadł na kanapie przed telewizorem po czym oparł dłonie na kolanach. Kucharz mógł wrócić dokończyć dwoje dzieło. Po pół godziny szczęśliwy Katsuki wrócił do salonu i usiadł na kanapie obok Juraśki.

-Proszę.-Rzekł ciepłym głosem.
-Ohh co to? Coś nowego?-Zapytał wąchając posiłek. Pachniał cudownie.
-Mama wysłała mi jakiś przepis. Pierwszy raz go robiłem.
-Zapewne będzie pyszny.
-Heh oby.
-Smacznego Yuri.-Głos Rosjanina z teraz diametralnie różnił się od tego "wtedy". Nie był już tak chłodny,arogancki i nie miły. Wręcz przeciwnie był on ciepły, wypełniony życzliwością. Chłopak tylko przed nielicznymi pokazywał prawdziwe oblicze. Swoją delikatność i kruchość. Jego skamieniałe serduszko coś ruszyło w momencie gdy brunet oddał mu swoją bluzę i do siebie przytulił. To właśnie ten piękny niespodziewany gest utkwił mi w pamięci. Jak kiedyś ktoś napisał:
"Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego"
To piękne że taka miłość ma szansę tutaj zaistnieć. W końcu nikt nie powiedział by że twa odeminne charaktery może coś połączyć.

-Dziękuję Yuri.-Powiedział po skończonym posiłku, podnosząc się z kanapy ucałował policzek ciemnookiego gdy ten miał usta pełne jedzenia. Blondyn zaśmiał się delikatnie gdyż rumieńce w połączeniu z pełnymi policzkami u bruneta wyglądały uroczo.
-Proszę.-Odparł przełykając ogromną porcję jedzenia na raz.

Plisetsky wrócił do salonu z kubkiem wypełnionym cieczą o znajomym zapachu. W oku miał złowieszczy blask. Katsuki nie mógł sobie za chiny przypomnieć co to takiego.
-Myślałeś że ukryjesz swoje przeziębienie?-Zapytał z aroganckim uśmieszkiem.
-Eeemmm...Co? Jakie przeziębienie?
-Pij.-Rzekł twardo podsuwając pod nos kubeczek. Teraz chłopak idealnie sobie przypomniał zapach.
-Kurwa Febrisan...-Powiedział pod nosem o mały włos nie zwracając posiłku który przed chwilą zjadł.
-PIJ.-Powtórzył bardziej natarczywie.
-Nie,nie!
-PIJ TO KATSUDON! Bo ci to osobiście do gardła wleje! Nie mam zamiaru pozwolić żebyś był chory, tym bardziej że śpisz ze mną!-Wykrzyczał siadając przodem na udach Yuriego. Chwycił jego nos by nie czuł zapachu po czym oparł brzeg kubka o jego usta.
-Umm...-Wyjęczał chłopak po czym wziął naczynie pod przymusem i je opróżnił. Zrobiło mu się w pewnym momencie ciemno przed oczami a wnętrzności wywracały się na drugą stronę.
-Brawo.-Rzekł ironicznie sarkastycznym głosem.

Wstał i chwycił bruneta za dłoń zasygnalizował że ten ma iść za nim. Gdy zaczęli tylko iść w stronę pokoju Japończyk pociągnął Juriego do siebie, ten nim się obejrzał już wylądował na rekach Katsudona.

-Ale nogi mam zdrowe.-Rzekł zmieszany, chłopak okropnie się rumienił. Starał się cały fakt mocno ukryć patrząc w inną stronę i krzyżują ręce na piersi udając oburzonego.
-Wiem, mój mini tygrysie.-Odparł ciepłym i męskim głosem.

Chwile potem weszli oby dawaj byli już na górze, złożył blondyna na łóżku sam zaś podszedł do okna i opuścił rolety do połowy. Ściągnął koszulkę pokazując muskularne ciało, położył się obok Juriego patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się ciepło na co młodszy chłopak zareagował skrzywieniem i rumieńcem. Japończyk położył dłoń na gorącym policzku.

-Yuri...

-Tak?

-Mogę cię o coś zapytać?

-Właśnie to zrobiłeś.-Odparł żartobliwie. 

-Ugh, mówię poważnie!-Rzekł oburzony.

-Mów już gwiazdko.

-Czy ty...-Zaczął dusić przez siebie

-Tak?

-Czy ty...nie...tęsknisz za Victorem?-Zapytał odwracając wzrok. Yuri  uśmiechnął się ponownie do chłopaka. Cały dzień zastanawiał się co trapi młodego rosjanina. Wreszcie zagadka rozwikłana

-To cię tak martwiło od kilku dni?

-Nie martwi, po prostu jestem ciekawy.-Odparł zapatrując się w czekoladowe oczy.

-Wiesz, był mi kimś bardzo bliskim. Kochałem go, przez bardzo długi czas nie widziałem świata po za nim.-Odparł chłopak a zielone oczy pokryły się łzami.

-Rozumiem...-Odparł prawie bez dźwiecznie.

-I na tym się sparzyłem. Miałem klapki na oczach nie widząc tego jak on doprawia mi rogi. Poznałem ciebie z innej strony, może zawsze byliśmy sobie pisani tylko czas chciał zobaczyć czy naprawdę powinniśmy być ze sobą oraz to jak wiele potrafimy dla siebie zrobić nienawidząc się wzajemnie. No bo w końcu jeżeli nienawidząc się byliśmy w stanie przenieść góry to pomyśl ile możemy kochając się.-Dopowiedział przybliżając się do Plisetskiego i obejmując go ręką. Ich serce biły zgodny, ten sam rytm. 

-Ty...Ty mnie kochasz?-Zapytał nie pewnie drżącym głosem.

-Nie wiem czy to w stu procentach jest miłość ale...Czuję coś do ciebie czego nie opiszę słowami, jesteś mi bliski, już nigdy nie będziesz obojętny. Chciał bym codziennie zasypiać i budzić się przy tobie. Wskoczył bym za tobą nawet w ogień mini tygrysie.

-Yuri...-Wyszeptał oszołomiony potęgą słów które padły dosłownie kilka sekund temu.

Katsuki czuł coś innego do blondyna niż do Victora. Coś silniejszego? Coś trwalszego? Coś co miało przeżyć więcej? Ujął w dłoń delikatny podbródek po czym zblizył swoje wargi do warg Juriego. Były takie delikatne i słodkie. Pocałunek nie był długi i romantyczny, był zwyczajny. Przepełniony szczerym uczuciem. Po słodkiej chwili Katsuki znów dał się porwać temu blaskowi cudownych kocich oczu. 

-Nie tęsknie za Victorem, zrywając z nim kontakt zyskałem coś ważniejszego, cenniejszego. Coś co od bardzo bardzo dawna miałem tuż przed noskiem.-Rzekł kładąc palec wskazujący na nosie młodszego-Musiałem tylko ściągnąć stare okulary by to zauważyć...

-Nową wadę wzroku?-Zapytał.

-Ciebie głuptasie.  

"True Love"-Katsuki x PlisetskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz