* Natale - Świąteczny Czas/ Boże Narodzenie (włoski)
* Temps de Noël - Świąteczny Czas (francuski)
*Thilario - Ship Ilaria Vulcano oraz Thomasa Nother.Shot o pewnej parze przyjaciół. O Ilario i Thomasie, którzy pochodzą z książki ''Cieniści'' z mojego profilu. Tę krótką historyjkę dedykuję mojej niuni Wolf_Houling ♥.
Słowniczek włoski:
* Vostra Maestà - Wasza wysokość
*Principe - Książę
*Certo, vostra maestà reale - Oczywiście wasza wysokość
*Buon mondo - Wesołych świat
*grazie - Dziękuję
*cavalli - Konie
♣♣♣
Szedłem przez długi korytarz, który prowadził do moich zamkowych komnat. Mijałem właśnie witraże przedstawiające historię powstania Agatu, gdy przypomniałem sobie o tym, iż nie zaniosłem ojcu części potrzebnych mu dokumentów do dalszej pracy. Zatrzymałem się, machnąłem ręką nie wiadomo właściwie, po co i westchnąłem odwracając się jednocześnie w stronę witrażu przedstawiającego erupcję wulkanu.Dwa dni przed świętami, a ja z ojcem jesteśmy zawaleni robotą. Toż to szkodzi naszemu zdrowiu, ale nikt o tym nie pomyśli, bo jesteśmy rodziną królewską!
Oparłem czoło o zimną powierzchnię kolorowego szkła i wypuściłem ciężko powietrze, przez co na szybie pojawiły się obłoczki pary od mojego oddechu, oczywiście pachnącego mięto w razie gdyby pojawiła się jakaś piękna kobieta w potrzebie.
Usłyszałem jakieś lekkie, ledwo słyszalne kroki. Zerknąłem kątem oka na białowłosego służącego, który właśnie szedł w moją stronę.
– *Vostra Maestà, czy coś się stało? – spytał zmartwionym głosem w moim ojczystym języku, kiedy akurat odwróciłem się do niego przodem.
– Nic.. – Zawahałem się chwile. – Albo może zaniósłbyś mojemu *padre te dokumenty? – Wskazałem na jeden z trzech plików kartek, które położyłem na marmurowym parapecie.
– Oczywiście *principe Ilario. – Przytaknął szybko i z zapałem szarooki, przeczesując jeszcze lekko włosy palcami, aby nie wpadały mu do oczu. Uśmiechnąłem się na ten gest i zadowolony podałem mu wybrane dokumenty dla ojca.
Przynajmniej oszczędzę stopy, dzięki czemu nie będę miał żadnych otarć lub bąblów, a to byłby skandal gdybym ujrzał na mojej nieskazitelnej skórze takie uszkodzenia!
– Król jest u siebie w gabinecie, przypomnij mu jeszcze proszę o tym, że dzisiaj wyjeżdżam do Szafiru na święta - poinstruowałem go i posłałem mu swój jeden z najlepszych uśmiechów, po czym poprawiłem jego czarno-biały uniform.
Raz na dwa lata jeździłem na Święto Zimnego Oddechu Natury do mojego najlepszego przyjaciela księcia Thomasa, a on do mnie. Nikt nigdy nie zgłaszał pretensji, iż spędzaliśmy razem ze sobą ten wyjątkowy czas, gdyż robiliśmy to odkąd byliśmy dziećmi. Jeden rok u niego, jeden u mnie.
Niestety w tym roku była duża szansa, że się trochę spóźnię na oficjalną kolację w stylu francuskim, a to wszystko przez te durne dokumenty i rozliczenie królestwa, które trzeba było później wysłać do Rubinu.
– *Certo, vostra maestà reale – Skłonił mi się w pas, trzymając w mocnym uścisku ważne dokumenty, aby się nie rozsypały i odszedł szybkim krokiem w stronę schodów. Po chwili jego ubrana w czarno-biały uniform sylwetka znikła mi z oczu, a ja zadowolony udałem się do swoich pokoi.
CZYTASZ
One Shoty
De TodoKrótkie, ale czasem też długie, opowiastki. Różna tematyka, różne postacie i wiecie xD Niektóre postacie, będą mieszane i być może powstaną tutaj shipy, które nigdy nie ujrzałyby światłą w prawidłowej książce. Mogą się pojawiać recenzje. #87 miejsce...