Dwudziesty czwarty grudnia. Co za urocza data szkoda tylko, że spędzam ten wyjątkowy dzień w szpitalu. Siedziałam, w poczekalni czekając aż lekarze pozwolą mi zobaczyć Lauren. Serce pękało mi za każdym razem, kiedy pamięcią wracałam do piątkowego wieczoru. Leży tu już trzeci dzień a ja trzeci dzień z rzędu zajmuje łóżko obok niej. Pomimo iż wiem, że jest, w dobrych rękach to po prostu boję się ją zostawić samą. Czekałam jeszcze jakieś piętnaście minut, po czym lekarz pozwolił mi się z nią zobaczyć. Do pokoju wpadłam jak burza, rzucając jej się na szyje, lecz ona nie odwzajemniła mojego uścisku jak zawsze. Zmartwiona spojrzałam na jej twarz, po której spływały łzy.
-Wszystko popsułam Camila- Wyszeptała, poprawiając się na łóżku- Rozumiesz wszystko.
-Co takiego popsułaś Lauren- Krzyknęłam, odsuwając się od niej- Gadasz głupoty- Dodałam próbując nawiązać z nią kontakt wzrokowy.
-Dziś wigilia a ja leżę tutaj, zamiast spędzić ten dzień wyjątkową osobą w domu- Powiedziała to wszystko na jednym tchu- Myślałam, że mnie dziś wypiszą a oni, że nie. A kiedy spytałam się, dlaczego to powiedział mi, że dziś nie robią wypisów. Pieprzonych wypisów- Krzyczała dziewczyna na tyle głośno, że chyba cały oddział to słyszał.
-Kochanie spokojnie- Rzekłam, gładząc ją po policzku- To nic takiego. Na prawdę- Mówiąc, to patrzyłam jej prosto w oczy. W oczy, które nie okazywały nic- Ważne, że tobie się nic nie stało- Dodałam, siadając na krześle obok łóżka.
-Teraz tak mówisz.
A może święta przyjdą do ciebie- Powiedziałam, podnosząc się momentalnie na równe nogi- Zadzwonię, do Davida może nie będzie miał żadnych planów. W końcu go poznasz- Dodałam po chwili myślenia.
Nie czekając, na żadną reakcje Lauren wybiegłam z sali całując ją krótko w usta. Za pierwszy cel uznałam udanie się do Davida. Przyjemnie było by spędzić z nim święta pomyślałam wchodząc do autobusu jadącego w stronę jego domu. Droga minęła mi dość szybko na rozmyślaniu co i gdzie kupić. Czy kupować na szybko jakieś prezenty, czy po prostu to sobie odpuścić. Stałam, pod jego drzwiami pukając kilkakrotnie, zanim ktoś łaskawie mi otworzył.
-Camila- Spytał chłopak, patrząc się na mnie ze zdziwieniem- Nie powinnaś być teraz u Lauren- Dodał po chwili.
-Słuchaj, nie mam czasu na miłe rozmowy przy herbatce i odpowiadanie na twoje aktualne pytania- Odpowiedziałam uśmiechając się do niego głupkowato- Masz jakieś plany na dziś- Spytałam szybko, zanim z jego ust zdążyły wydobyć się jakieś słowa.
-Nie mam- Odpowiedziałam przyglądając mi się podejrzanie.
-To super- Krzyknęłam klaszcząc w ręce- Ubieraj się wyjaśnię ci wszystko po drodze.
Czekałam, na Davida jakieś piętnaście minut nim szybkim krokiem ruszyliśmy do pobliskiego super marketu. Po drodze opowiedziałam, mu co dokładnie planuje, a chłopak ewidentnie ucieszył się z mojego pomysłu. W sumie co się dziwić na jego miejscu też nie chciałabym siedzieć sama w domu w ten wyjątkowy dzień. Byliśmy, już w sklepie nawzajem wypełniając wózek po brzegi. Ludzie w sklepie patrzyli się na nas jak na jakichś idiotów, kiedy razem pchaliśmy nasze zdobycze. Wiedziałam, że te święta i tak nie będą idealne, ale chciałam je uczynić delikatnie lepszymi. Czekanie przy kasie minęło nam o dziwo szybko i również szybko zjawiliśmy się u Lauren w szpitalu. Wchodząc, przez szklane drzwi do jej pokoju zobaczyliśmy jak dziewczyna leżała odwrócona do nas plecami cicho pośpiewując jakieś świąteczne piosenki.
-Kochanie jesteśmy- Powiedziałam, na co dziewczyna zerwała, się na równe nogi przyglądając się nam uważnie. Po jej twarzy przelatywały najróżniejsze emocje od szczęścia, zadowolenia czy ulgi, że w końcu jestem do zdziwienia i dość sporego rozbawienia.
Nie czekaliśmy, nim dziewczyna zdąży wypowiedzieć słowa, że swoich pięknych ust. Powoli a sprawie, zaczęliśmy rozpakowywać nasze torby z jedzeniem, jak i jakąś drobną zastawą. Po twarzy Lauren, jak i Davida widziałam, że oby dwoje cieszą się na to wszystko tak samo, jak ja. Kiedy już skończyliśmy, wyciągać rzeczy z toreb usiedliśmy, przy małym stoliku patrząc się po prostu na siebie. Żadne z nas nie chciało zepsuć tej magicznej chwili jakimkolwiek hałasem.
-Jestem pod wrażeniem- Powiedziała Lauren, przerywając cisze- To wszystko dla mnie- Spytała, nie pewnie patrząc raz na mnie raz na Davida.
- Dziewczyno nie chcesz wiedzieć jakiego ona dostała szału, kiedy tylko weszliśmy do sklepu. Co chwila mówiła tylko "Aby było wszystko idealnie. Musi być dla lauren"-Powiedział David, naśladując ton mojego głosu. Nie minęła sekunda a po jego słowach w całym pomieszczeniu rozbrzmiał na przemiennie głośne śmianie się Lauren z również głośnym robieniem Awwww. A chwile później każde z nas zajęło się jedzeniem tego, co kupiliśmy.
-Powiem ci kotek, że porównując to tutaj do tego, co mi dają, to czuję się jak w jakimś pięciu gwiazdkowym hotelu- Szepnęła dziewczyna, uśmiechając się do mnie.
-Cieszę się, że ci smakuje- Odpowiedziałam, delikatnie całując ją w usta.- A tobie David jak smakuje- Przeniosłam wzrok na chłopaka, który pakował wszystko na raz do buzi. W odpowiedzi dostałam tylko szybkie pokiwanie głową i jego piękny uśmiech.....
I tak właśnie miną nam ten idealny wieczór. Patrzę na ten wspaniały obrazek i wiem, że nie zamieniłabym go na nic innego. Najlepszy przyjaciel i moje cudowna dziewczyna no i oczywiście ja. Tego właśnie potrzebowałam w swoim życiu. Właśnie tego cholernego uczucia, które towarzyszy mi za każdym razem jak jestem z którymś z nich....
---------------------------------------------------------------------------
Dawno nie dawałem nic od siebie dodatkowego wiec proszę o to rozdział wigilijny! Mam nadzieje, że się podobał! Jak tak to proszę o jakiś odzew z waszej strony!
Ps Mam tu jakiś fanów teen wofla ? Chętnie coś napiszę związanego z nim!
CZYTASZ
russebuss|| Camren
Krótkie OpowiadaniaNiby ta sama placówka edukacyjna już trzy lata. Lecz teraz zrozumiałam co jest jej ciemniejsza stroną liceum. Po prostu pierwsza klasa, zero znajomych. Zaczynasz całkowicie od nowa. Masz czyste konto. Lecz najtrudniejsze jeszcze przed tobą. Wybra...