Epizod 14

235 23 0
                                    

  Dwudziesty czwarty grudnia. Co za urocza data szkoda tylko, że spędzam ten wyjątkowy dzień w szpitalu. Siedziałam, w poczekalni czekając aż lekarze pozwolą mi zobaczyć Lauren. Serce pękało mi za każdym razem, kiedy pamięcią wracałam do piątkowego wieczoru. Leży tu już trzeci dzień a ja trzeci dzień z rzędu zajmuje łóżko obok niej. Pomimo iż wiem, że jest, w dobrych rękach to po prostu boję się ją zostawić samą. Czekałam jeszcze jakieś piętnaście minut, po czym lekarz pozwolił mi się z nią zobaczyć. Do pokoju wpadłam jak burza, rzucając jej się na szyje, lecz ona nie odwzajemniła mojego uścisku jak zawsze. Zmartwiona spojrzałam na jej twarz, po której spływały łzy.

-Wszystko popsułam Camila- Wyszeptała, poprawiając się na łóżku- Rozumiesz wszystko.

-Co takiego popsułaś Lauren- Krzyknęłam, odsuwając się od niej- Gadasz głupoty- Dodałam próbując nawiązać z nią kontakt wzrokowy.

-Dziś wigilia a ja leżę tutaj, zamiast spędzić ten dzień wyjątkową osobą w domu- Powiedziała to wszystko na jednym tchu- Myślałam, że mnie dziś wypiszą a oni, że nie. A kiedy spytałam się, dlaczego to powiedział mi, że dziś nie robią wypisów. Pieprzonych wypisów- Krzyczała dziewczyna na tyle głośno, że chyba cały oddział to słyszał.

-Kochanie spokojnie- Rzekłam, gładząc ją po policzku- To nic takiego. Na prawdę- Mówiąc, to patrzyłam jej prosto w oczy. W oczy, które nie okazywały nic- Ważne, że tobie się nic nie stało- Dodałam, siadając na krześle obok łóżka.

-Teraz tak mówisz.

A może święta przyjdą do ciebie- Powiedziałam, podnosząc się momentalnie na równe nogi- Zadzwonię, do Davida może nie będzie miał żadnych planów. W końcu go poznasz- Dodałam po chwili myślenia.

Nie czekając, na żadną reakcje Lauren wybiegłam z sali całując ją krótko w usta. Za pierwszy cel uznałam udanie się do Davida. Przyjemnie było by spędzić z nim święta pomyślałam wchodząc do autobusu jadącego w stronę jego domu. Droga minęła mi dość szybko na rozmyślaniu co i gdzie kupić. Czy kupować na szybko jakieś prezenty, czy po prostu to sobie odpuścić. Stałam, pod jego drzwiami pukając kilkakrotnie, zanim ktoś łaskawie mi otworzył.

-Camila- Spytał chłopak, patrząc się na mnie ze zdziwieniem- Nie powinnaś być teraz u Lauren- Dodał po chwili.

-Słuchaj, nie mam czasu na miłe rozmowy przy herbatce i odpowiadanie na twoje aktualne pytania- Odpowiedziałam uśmiechając się do niego głupkowato- Masz jakieś plany na dziś- Spytałam szybko, zanim z jego ust zdążyły wydobyć się jakieś słowa.

-Nie mam- Odpowiedziałam przyglądając mi się podejrzanie.

-To super- Krzyknęłam klaszcząc w ręce- Ubieraj się wyjaśnię ci wszystko po drodze.

Czekałam, na Davida jakieś piętnaście minut nim szybkim krokiem ruszyliśmy do pobliskiego super marketu. Po drodze opowiedziałam, mu co dokładnie planuje, a chłopak ewidentnie ucieszył się z mojego pomysłu. W sumie co się dziwić na jego miejscu też nie chciałabym siedzieć sama w domu w ten wyjątkowy dzień. Byliśmy, już w sklepie nawzajem wypełniając wózek po brzegi. Ludzie w sklepie patrzyli się na nas jak na jakichś idiotów, kiedy razem pchaliśmy nasze zdobycze. Wiedziałam, że te święta i tak nie będą idealne, ale chciałam je uczynić delikatnie lepszymi. Czekanie przy kasie minęło nam o dziwo szybko i również szybko zjawiliśmy się u Lauren w szpitalu. Wchodząc, przez szklane drzwi do jej pokoju zobaczyliśmy jak dziewczyna leżała odwrócona do nas plecami cicho pośpiewując jakieś świąteczne piosenki.

-Kochanie jesteśmy- Powiedziałam, na co dziewczyna zerwała, się na równe nogi przyglądając się nam uważnie. Po jej twarzy przelatywały najróżniejsze emocje od szczęścia, zadowolenia czy ulgi, że w końcu jestem do zdziwienia i dość sporego rozbawienia.

Nie czekaliśmy, nim dziewczyna zdąży wypowiedzieć słowa, że swoich pięknych ust. Powoli a sprawie, zaczęliśmy rozpakowywać nasze torby z jedzeniem, jak i jakąś drobną zastawą. Po twarzy Lauren, jak i Davida widziałam, że oby dwoje cieszą się na to wszystko tak samo, jak ja. Kiedy już skończyliśmy, wyciągać rzeczy z toreb usiedliśmy, przy małym stoliku patrząc się po prostu na siebie. Żadne z nas nie chciało zepsuć tej magicznej chwili jakimkolwiek hałasem.

-Jestem pod wrażeniem- Powiedziała Lauren, przerywając cisze- To wszystko dla mnie- Spytała, nie pewnie patrząc raz na mnie raz na Davida.

- Dziewczyno nie chcesz wiedzieć jakiego ona dostała szału, kiedy tylko weszliśmy do sklepu. Co chwila mówiła tylko "Aby było wszystko idealnie. Musi być dla lauren"-Powiedział David, naśladując ton mojego głosu. Nie minęła sekunda a po jego słowach w całym pomieszczeniu rozbrzmiał na przemiennie głośne śmianie się Lauren z również głośnym robieniem Awwww. A chwile później każde z nas zajęło się jedzeniem tego, co kupiliśmy.

-Powiem ci kotek, że porównując to tutaj do tego, co mi dają, to czuję się jak w jakimś pięciu gwiazdkowym hotelu- Szepnęła dziewczyna, uśmiechając się do mnie.

-Cieszę się, że ci smakuje- Odpowiedziałam, delikatnie całując ją w usta.- A tobie David jak smakuje- Przeniosłam wzrok na chłopaka, który pakował wszystko na raz do buzi. W odpowiedzi dostałam tylko szybkie pokiwanie głową i jego piękny uśmiech.....

I tak właśnie miną nam ten idealny wieczór. Patrzę na ten wspaniały obrazek i wiem, że nie zamieniłabym go na nic innego. Najlepszy przyjaciel i moje cudowna dziewczyna no i oczywiście ja. Tego właśnie potrzebowałam w swoim życiu. Właśnie tego cholernego uczucia, które towarzyszy mi za każdym razem jak jestem z którymś z nich....  

---------------------------------------------------------------------------
Dawno nie dawałem nic od siebie dodatkowego wiec proszę o to rozdział wigilijny! Mam nadzieje, że się podobał! Jak tak to proszę o jakiś odzew z waszej strony! 
Ps Mam tu jakiś fanów teen wofla ? Chętnie coś napiszę związanego z nim!  

russebuss|| CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz