Witaj, nazywam się Lucivera Marie Alexandra Katherine. Jestem Tehnikiem. Tehnicy bronią, walczą o lepszy świat. Nie wszyscy, większość. Wielu uważa, że jesteśmy zagrożeniem dla ludzi. Tak na szczęście nie jest.Mówią o nas jak o potworach, których zabijamy by wszyscy moglibyśmy przetrwać Wieczną Wojnę. Ja walczę dla siebie, moich bliskich oraz dla Dziewięciu Światów.
Niebieskie oczy kobiety zaświeciły się przepełnione entuzjazmem.
-To... tytan?! -krzyknęła z zachwytu. -Niezwykły okaz! I to mój! -uśmiechnęła się podniecona zdobyczą.
Ogromny, srebrny tytan stał i lustrował świat wokół siebie. Około dwustu metrowy, o posturze chudego człowieka. Nie posiadał ust, nosa, uszu, a za oko służyło mu podłużny, pionowy prostokąt umiejscowiony na środku twarzy. Wewnątrz 'oka' znajdowała się źrenica, która biła jaśniejszą bielą od wewnętrznej części. Istota wydawała dziwne dźwięki, jakby mruczenie, jednak daleko tym dźwiękom było do mruczenia kota. Bardziej metaliczny. Nieprzyjemny. Zimny i obcy. Nad jego głową wisiał kryształ, otoczony jakby dwoma srebrzystymi aureolami. Kryształ także wydawał dziwne dźwięki, jednak te bardziej przypominały brzęczenie. Na plecach miał wyrastające kości, jakby zniszczone skrzydła, skierowane ku dołowi. Jego palce były przyozdobione srebrnymi pierścieniami, które wydłużały jego długie palce, zakończone szpiczastymi paznokciami.
Ciało kobiety zakrył czarny dym, z którego wyłoniła się ubrana w czarny kostium z wycięciem idącym od szyi i kończąc się niskim dekoltem. Jej włosy zmieniły kolor z orzechowego brązu do burgundy. Jej włosy były związane w wysoki kucyk, który sięgał poniżej pośladków. Kosmyk włosów zasłaniał jej prawe oko, które zdobiła blizna zaczynająca się od brwi do szczęki. Jednak jej twarz była zakryta dodatkowo czarną maską, zasłaniającą połowę twarzy. Miała ostrzejsze rysy twarzy, niż wcześniej. Jej dłonie były zakryte czarnymi rękawiczkami, z których wyrastały długie i ostre paznokcie, które bardziej przypominały pazury, a na nogach miała wysokie buty na koturnie.
Przyjęła pozę gotową do walki. W dłoniach z czarnego dymu pojawiły się dwa sztylety z czerwonymi kamieniami. W uszach rozbrzmiała muzyka, którą tylko ona słyszała i nie zagłuszała otoczenia. Lubiła słuchać muzyki podczas pracy, pobudzała ją.
Dosyć raptownie uświadomiła sobie, że przed nią stoi spora grupa nieludzi w zbrojach z przeróżnymi rodzajami broni i materiałami wybuchowymi. Byli widocznie zajęci tytanem. Ich szkaradne twarze wyrażały ekscytacje, jednak i niepokój. Szemrali między sobą, zapewne dlatego, iż tytan był jednym z najpotężniejszych istot.
Sam olbrzym wydawał się mimo wszystko spokojny. Był wyraźnie zainteresowany wysokimi budynkami i drapaczami chmur.Miasto wyglądało jakby opuszczone. Nigdzie nie było ludzi, wyewakuowali się wcześniej z miejsca pojawienia się istoty.
Keir była gotowa do walki. W jej oczach było iskry ekscytacji. Pobudzona muzyką zacisnęła mocno dłonie na rękojeściach sztyletów.
-Hej! Wy tam! Tak, wy! -potwory spojrzały w stronę Keiry, wyraźnie niezadowolone jej obecnością. -Hej paskudy! Przerośnięte jaszczurki! Śmierdzące gady! Ta, wy! Wy! -krzyczała podekscytowana. -Keir przybyła! By... -tu jej głos stał się szaleńczy. - Wyrżnąć was jak padalce, paskudy! -zaśmiała się donośnie.
-Tehnik?! Co?! To tutaj... Nie... Nie tym razem! Zabić! -krzyknął pół demon pół ork, ich dowódca. Miał czarną zbroję, a w rękach dzierżył ogromny topór. Nie posiadał włosów, miał długi, zakrzywiony nos i szkaradne, zaostrzone kły. Jego banda wyglądała podobnie. Keir rozpoznała hybrydy orków, goblinów, demonów niższych klas, ale i potwory czystej krwi.
Czerwonowłosa ruszyła przed siebie, zachęcona szybkimi dźwiękami muzyki, biegła niezwykle szybko.
Pierwszego przeciwnika ominęła zgrabnie, niczym kot, by wbić się sztyletami w gardło jego ziomka, jednak ominięty nie musiał długo czekać na śmierć. Mimo iż próbował się bronić swoją tarczą, a nawet zadać cios, jednak Keir była szybsza. Bez zastanowienia cięła jego twarz, nie zważając na krzyki ofiary. W końcu wbiła broń w jego brzuch i raptownie się odsuwając. Kreatura splunęła krwią upadłszy na kolana, by w końcu bezwładnie osunąć się na asfalt. Reszta zgrai zamarła w bezruchu. Kobieta odwróciła się do nich z obłędem w oczach.
CZYTASZ
Teatr Cieni
FantasyŚwiat pęka w pół. Istoty złe i dobre wydostają się by siać zło, lub przywrócić równowagę. Świat potrzebuje bohatera. Ale czy Wieczna Święta Wojna skazi serca nie tylko potworów? Ponieważ w tej książce będą występować nazwy, istoty itd..., stworzył...