Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam się szybko ogarnąć. Po niecałych piętnastu minutach byłam już gotowa do wyjścia z domu. Nie wiem, czemu to robię. Idę do szkoły tylko dlatego, że poprosił mnie o to, zupełnie nie znamy mi chłopak. Gratuluje inteligencji Olivio. Mimo wszystko może on ma rację? Może powinnam mieć ich wszystkich gdzieś? Dobra muszę się wziąć w garść, pójdę tam i przetrwam, znowu.
***
Już miałam przejść przez bramę, która odgradzała mnie teraz od szkoły, kiedy naszły mnie kolejne obawy. Czemu muszę być aż tak beznadziejna i bać się iść do głupiej szkoły?!
Kiedy chciałam się cofnąć, w stronę domu zobaczyłam, że idzie za mną elita. I tyle byłoby z odwrotu do domu. Nie myśląc więcej, czym prędzej udałam się do budynku szkolnego, po czym zaszyłam się w bibliotece, gdzie chciałam przetrwać, chociażby do dzwonka na lekcje.
***
Gdy usłyszałam ostatni na dziś dzwonek, czym prędzej wstałam z ławki i szybkim krokiem wyszłam z klasy. Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Przez wszystkie przerwy siedziałam w bibliotece, dzięki czemu uniknęłam przykrych niespodzianek.
Jako że nic nie popsuło dziś mojego humoru, z uśmiechem na ustach skierowałam się w stronę szafki, żeby wyciągnąć z niej bluzę. Na dworze powoli zaczynało padać, a niebo przysłoniły ciemne chmury. Niedobrze. Tak to moja następna cholerna wada do kolekcji. Boję się burzy. Szybko założyłam na siebie bluzę i wyszłam przed szkołę. Nie zdążyłam przekroczyć bramę szkoły, a już zaczęło lać.
W myślach już wymieniłem chyba każde znane mi przekleństwo. Włożyłam ręce w kieszenie bluzy i skierowałam się w stronę domu. Nie przeszłam nawet paru kroków, gdy poczułam, jak ktoś mną szarpnął.
Proszę tylko nie to.
-Patrzcie, patrzcie nasza księżniczka, wyszła bez pożegnania -powiedziała Allison do swoich dwóch goryli ze szkoły.
-Czego ty ode mnie chcesz żmijo? - warknęłam, chcąc udawać, że się nie boję, tak jak radził mi Dylan. Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej, bo już poczułam mocne szczypanie na policzku, zrobiłam parę kroków w tył, po czym dołożyłem rękę do piekącego miejsca, w tle już słyszałam śmiech kolegów tej suki.
-Myślisz, że możesz się tak do mnie odzywać dziwko?! Odezwij się do mnie jeszcze raz, a obiecuje, że skończy się to dla Ciebie gorzej -powiedziała, po czym odwróciła się na pięcie I skierowała się w kierunku samochodu.
Mimo wszystko nie byłam zaskoczona tym, że mnie uderzyła, to nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Jestem na siebie zła za to, że uwierzyłam jakiemuś gościowi, że może być lepiej. Jestem tak strasznie naiwna.
CZYTASZ
Gdy się dowiesz... | Dylan O'Brien
FanfictionPomyśleć, że głupia pomyłka może zmienić wszystko...