- Jedziemy na zakupy?! - Sielankowy poranek przy misce cynamonowych płatków, kończy się momentalnie, gdy w pomieszczeniu rozlega się donośniejsze od strażackiej syreny wycie, mojej ukochanej siostrzyczki.
Wzdrygam się, upuszczając łyżkę z ręki, która z łoskotem wpada do naczynia, a mleko wylewa się i jak na złość pluje mi prosto w twarz. Ono też nie okazuje mi dzisiaj należytego szacunku.
Przymykam oczy, bo już wiem, że ten dzień zapowiada się nieziemsko.
Co prawda, od początku skazany był na porażkę, ale nie zdawałem sobie sprawy z tego jak wielką.
Znowu zapomniałem, by po obudzeniu się wstać prawą nogą i przeczytać jeden z pozytywnych cytatów książki motywacyjnej.
- Czemu mi nic wcześniej nie powiedziałeś? - Dziewczyna nie robi sobie jednak kłopotu na widok zaspanej twarzy, a jeszcze bardziej pochyla się, żeby doprowadzić moje nieszczęsne uszy do krwawienia.
- Chciałem zrobić ci niespodziankę. - Zdanie to wcale nie odbiega od prawdy, bo owszem, zamierzałem zrobić jej niespodziankę, wydostać się z domu wczesnym świtem zanim jeszcze wstanie i zamknąć drzwi na cztery spusty.
Są bowiem dwie rzeczy, których pod żadnym pozorem nie należy łączyć z zakupami świątecznymi i jest nimi karta kredytowa oraz moja starsza siostra.
Kiedy akurat nadarzy się okazja, żeby "upolować" sobie coś nowego z niegroźnej dziewczyny, zmienia się w dziką i agresywną lwicę, która będzie bronić swego łupu jak potomstwa i nie spocznie, dopóki ich nie dostanie.
W całym swoim krótkim życiu zostałem już pięć razy wyrzucony ze sklepu, bo ta wariatka nie potrafiła odstąpić drugiej dziewczynie lakieru do paznokci albo limitowanej kolekcji szminki do ust jakiejś markowej firmy. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby po tym incydencie na sklepie zawiesili jej zdjęcie z informacją, że tej klientki nie obsługują.
A świąteczny okres tylko zaostrza objawy i nasila potrzebę zakupoholizmu, sprawiając, że zaczynam bać się o własne zdrowie.
Bo kto wie czy ze złości nie wydłubie mi oczu łyżką albo nie poderżnie gardła tymi hybrydowymi szponami?
- Już ja dobrze wiem, co chciałeś. Jungkook wszystko mi wyśpiewał! - Wymądrza się, pstrykając mnie palcem w głowę i odchodzi do kuchennego blatu, żeby zrobić sobie tosty.
Na dźwięk wypowiedzianego przez nią imienia, podniesiona przed ułamkiem sekundy łyżka kolejny raz wypada mi z dłoni, tym razem lądując z brzękiem na podłodze.
- Jeon Jungkook? - Odwracam się, żeby przyjrzeć się dziewczynie, która zajęta jest wydłubywaniem dżemu ze słoika nożem.
Czy ta ciemna, ułomna masa w tajemnicy nawiązała porozumienie z moją siostrą i wpakowała mnie w jeszcze większe bagno?
- A znasz innego Jeona Jungkooka? - pyta z ironią w głosie i zaczyna smarować chleb.
Nie rozumiem co ją tak zaskakuje w moim pytaniu. Korea Południowa nie ma znowu tak mało mieszkańców, zawsze może zdarzyć się prawdopodobieństwo poznania innego królika, a nawet trafienia na jego sobowtóra.
- Nie - odpowiadam uczciwie, a ona przykłada sobie rękę do czoła i wzdycha z wycieńczeniem.
Modlę się w duchu, żeby nie była to tylko migrena, zwiastująca początek jej okresu, bo wtedy faktycznie wpadnie w furię i będę mieć kłopoty, ale według prowadzonych przeze mnie ściśle tajnych obliczeń, powinien nastąpić on dopiero w następnym tygodniu.
- To po co się głupio pytasz? - Odkłada nóż na deskę do krojenia i z tostami przysiada się do stolika. Dostrzegłszy moje wyczekiwanie na odpowiedź, wywraca oczami.
CZYTASZ
The Holiday | taekook
FanficTego roku święta Taehyunga będą inne niż dotychczas, a to wszystko za sprawą rodziców chłopaka, którzy wpadają na pomysł wysłania go do dalekiej rodziny. Z dala od domu, zasięgu, w otoczeniu swojego największego wroga, wszystko ulegnie zmianie... ❁...