Zapraszamna snapa: h_rise
Grudzień, gdy się obudziłam tradycyjnie nie było śniegu. Za to pizgadło zimnem nie do zniesienia. Pełna optymizmu iż jest przerwa świąteczna, zeszłam na dół do kuchni. Była godzina dziewiąta. Mój młodszy brat spał a mama robiła mi grzanki. Kochana kobieta, co jak co ale rodzice są jedynymi osobami na świecie które kocham ponad wszystko.
-(t/i) mogła byś iść do biblioteki? Dziś Pani Ewa otwarła i sama rozumiesz. Wypożycz mi przy okazji kilka książek.
-Dobrze, nie ma sprawy. Swoją drogą przyjaciółką wpada do mnie na sylwestra, będziesz mieć coś przeciwko?
-Ta sama co wcześniej?
-Zgadza sie.
-W takim razie niech przyjeżdża. Wydaje się być normalna.-Odparła radosnym głosem. Dobry humor? Chyba tak. Aż dziwne.Ubrałam kurtkę, szalik, rękawiczki i jeszcze jedne rękawiczki. Kurwa jak zimno. A PONOĆ MAMY KLIMAT UMIARKOWANY! Wciąż pełna optymizmu ruszyłam w stronę ulicy. Ślisko...Ślisko jak nigdy. No nic, jakoś może tam dotrę.
-Dzień Dobry!-Krzyknęłam widząc w oddali koleżankę mojej mamy. Machając wesoło ręką szłam przed siebie.
-Dziecko uważaj!-Wrzasnęła a ja spojrzałam przed siebie. Samochodem rzucało. Chwilę potem usłyszałam trzask. Potem nie było już nic...
Gdy otworzyłam ponownie oczy, nie czułam bólu ani zimna. Wszędzie jest biało. Ktoś ciągnie mnie po ziemi...To jakiś mężczyzna z srebrnymi włosami i kosą. Co tu się odpierdala? Jak to jakiś pierdolony żart to zabije jego twórcę. W końcu tajemnicza postać puściła mnie. Ja podpierając się próbowałam doprowadzić się do pionu.
-Kim jesteś?-Zapytałam zachrypniętym głosem.
-Shinigami, Undertaker. Leż tu.-Czym? Kim ty kurwa jesteś? Boże moja głowa. Podbiegł do mnie czerwonowłosy mężczyzna z okularami na nosie, wyglądał trochę jak kobieta.
-Mrrr jaka śliczna! Ahh obyś była wartościowa.-Rzekł przytulając się do mojej piersi. Moje zażenowanie sięgnęło zenitu. Nie lubię gdy ktoś nie znajomy mnie dotyka.
-Grell! Spokój!-Powiedział brunet z lekko "ulizanymi włosami". Ubrany był w czarny garnitur oraz koszule.
-Ohh Will, zawsze jesteś taki stanowczy! Wiesz jak mnie rozpalić.
-Gdzie ja jestem? Kim pan jest? Jest Pan ogrodnikiem?-Moje pytania ewidentnie rozłościło zielonookiego. Dygotał cały a żyła na jego czole mówiła wiele.
-Will, Shinigami podobnie jak Grell. Nie jestem ogrodnikiem. Dlaczego tak myślałaś?
-Ma pan Podcinaczkę do jabłek w ręku.-Obhaśniłam wskazując palcem. Rozśmieszyłam widocznie tym tego całego Grella gdyż zaczął on z śmiechu tarzać się po podłodze.
-Ugh, już mi się tłumaczyć nie chce. Zacznijmy sąd.
-S-S-Sąd?! To jakiś pierdolony żart! Żart! Żart! Nie mogę umrzeć! Moja rodzina...-Wybełkotałam.Nagle pojawiły się wolnostojące drzwi bo czemu nie. Z jednych biła białą aura. Miały złote zdobienia, były wykonane z jasnego drewna. Drugie były ogromne, potężne wrota podobne do tych które opisywał nam nauczyciel na historii. Nosiły one nazwę wrót do Tartaru. Wykonane z czarnego drewna okryte czarną mgłą. Boję się! Boże przecież ja umre...A nie chuja, ja już jestem "martwa" PONOĆ. Wstałam i stanęłam obok Willa. Grell ulotnił się gdyż został wezwany do kolejnego zlecenia. Z jasnych drzwi wyszła piękna kobieta o jasnych włosach, mlecznej karnacji. Miała na plecach parę pięknych, majestatycznych skrzydeł. Biła od niej przyjemna aura. William pchnął mnie na ziemie. Upadłam, leżałam centralnie przed nim i tym drugim Shinigami. Gdy aniął rozwinął ogromny zwój, czarne drzwi otwierały się z hukiem, chłód jaki przez nie wpadł sprawiał że dostałam gęsiej skórki. To już po mnie...Super! YAY! Podeszły do mnie dwie postacie. Dwaj mężczyźni o czarnych włosach. Jeden z nich miał okulary i piękne złote oczy drugi zas nie co dłuższe włosy i oczy koloru krwi. Złotooki złapał mój podbródek, w moich oczach zebrały się łzy. Drobne krople spłyneły po policzkach.
-Czuje twój cudowny zapach. Będziesz pyszna.-wyszeptał a ja zacisnęlam zęby i powieki.
-I widzisz co zrobiłeś Calude?-Syknąl ostro czerwonooki. Widać że mężczyźni nie pałali do siebie miłością.
-Sebastian...-Wycedził przez zęby. Więc ten z oksami to Claude a ten bez Sebastian. Najs, przynajmniej imiona mają fajne. Nie zginę z rąk np Janusza.
-Koniec tej Farsy!-Krzyknął stanowoczo aniął ocierajac moje łzy. Widać że jest kimś ważnym w "niebie". Ehh nigdy nie byłam pobożnym człowiekiem więc wiem jaki będzie werdykt.
-Ohh Gabrielu spokojnie.-Rzekł Claude a mnie oblał zimny deszcz. Undertaker uderzył rękojeścią i podłoże. Wszyscy stali się poważni. Moje ciało samo się podniosło. Nie mam nad nim zadnej kontroli.
-Zacznijmy!Claude czytał moje grzechy a kolejne łańcuchy pętały moje ciało ciągnąć mnie w dół. Czarne...Ciężkie...Pokryte smołą.
Gabriel chwycił zwój i czytał kolejne dobre uczynki za które pojawiały się również pojawiały się łańcuchy lecz one ciągnęły mnie ku górze. Niektóre czarne łancuchy pękały inne zostawały. Białowłosa czytała i czytała. Unosiłam się ku górze. Lecz nagłe zwój zakończył się.-To koniec?-Zapytał Sebastian uśmiechając się pod nosem.
-Tak.-Odparła z pogarda patrząc na demona.
-NIGDY-DO-KOŃCA-NIE-WIERZYŁA-W-BOGA.-Powiedział wyraziście. Jestem w dupie.
-Równowaga.-Rzekł Undertaker.
-Co w takim razie? Ten z góry nim przyjedzie znów minie dwa tysiące lat.-Odparła skrzydlata postać zamyślajac się. Boje się, boje się jak skurwysyn. Przecież ten w okularach chce mnie wpierdolić jak SUSHI!
-Oddaj ją nam. I tak ci na niej nie zależy. Jest tysiące takich dusz jak ona. A wy w niebie chcecie tylko tych idealnych. Chyba nie chcesz by ojciec się wkurzył.-Powiedział Sebastian a ja co trochę patrzyłam to na Gabi to na Sebastiana i Calude. Z łzami w oczach popatrzyła na Willa modląc się w głębi duszy. Nie wiedziałam że znam jakieś modlitwy.
-Żeby skończyła jak poprzednie?
-Nie skończy.
-Jaka mam mieć pewność? Nie jest ani dobra ani zła. Dlaczego ma trafiać do piekła?
Właśnie!-Wyrwałam zdesperowana. Tak bardzo się boje. Co z moimi rodzicami? Przyjaciółmi. Boje się...
-Claude będzie ci towarzyszył przez tydzień a (t/i) będzie że mną. Uczciwa wymiana.
-Nie zgadzam się.-Rzekł Calude.
-Nie zapominaj dzięki komu tu jesteś!-Rzekł twardym demoniczym głosem, złapał dłonią za gardło okularnika i zaczął zacisnąć ją stopniowo. Ten nie mógł się wyłonić z uścisku. Szkarłate oczy płoneły piekielnym ogniem. Sebastian jest naprawdę taki potężny? Jak ja mam z nim przeżyć tydzien?! Nie duś go! On nieustannie unosił go ku górze aż ten przestał dotykać palcami podłoża
-Nie duś go!-Wrzasnęłam niechcący przeobrażając myśli w słowa. On patrzy na mnie z takim cholernym zdziwieniem. Sama nie wierzę w to co powiedziałam.
-Chciał Cię zabić a ty go bronisz?-Zapytał, po czym opuścił Calude na ziemie. Złotooki patrząc na mnie kątem oka masował szyję.
-Niechaj będzie.-Odparł Calude.
-Ale wciąż ja sie nie zgodziłam!-Wtrącił anioł.
-W takim razie zabije Clauda.
-Nie!-Jezu czemu ja jestem taka głupia. Teraz na mur kurwa beton będę w piekle. Zajebiście. CUT MIUT OŻESZKI KURWA!
-Bronisz tak słabego demona? To żałosne.-Odparł z pogardą Sebastian.
-Dusza sama się zgodziła. Więc niechaj będzie. Nie wiem jak ja z demona zrobię anioła.-Odparła. W sumie ma rację. ALE TO JA BĘDĘ ŻYĆ PRZEZ RESZTĘ CZASU Z DEMONEM!Łańcuchy znikły a ja opadłam na ziemie. Nadgarstki tak bardzo bolały... Nagle zaczął zbliżać się do mnie Sebastian. Ja mimowolnie zaczęłam odpychać się nogami i jechać na tyłku.
-Nie bój się mnie.-Rzekł ciepłym, całkiem innym głosem. Stał na wprost mnie. Nagle zjawił się Grell pomógł mi wstawać.
-Spodobałaś mu się.-Szepnął mi do ucha na tyle głośno bym zrozumiała i na tylę cicho abym tylko ja usłyszałam wiadomość. Demon wyciągnął do mnie swoją dłoń mając drugą schowaną za siebie. Dał sygnał że nie mam się czego bać i chwycić jego rękę. Drżącą dłonią położyłam swoją na jego. Była ciepła i delikatna. Nie wydawała się taki groźny. Był piekielne przystojnym. Czerwone oczy wcale go nie szpeciły lecz madawały seksapilu, a delikatny uśmiech i roztargane włosy ułożone w artystyczny nie ład słodkości. O CZYM JA GADAM! TO PAN PIEKIEŁ! Ughh to tylko siedem dni. Muszę dać radę! Muszę się pilnować i nie ufać mu! Brr...✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨
Opowieść będzie powstawać pomału gdyż mam zamiar się do niej przyłożyć. :3 pozdrawiam.
CZYTASZ
"Demon"-Sebastian Michaelis x Reader
FanfictionUmarłaś,lecz twoja dusza nie jest ani dobra. Trafiasz do piekielnej rezydencji. Jak długo tam przeżyjesz? Czy Sebastian będzie istatnie tym złym?