pov ty
Wstałam nieco wcześniej od Sebastiana. Leżałam w takiej samej pozie jak zasnęłam. Aż dziwne, zwykle rozkopuje łóżko. Spał, nigdy nie widziałam go śpiącego tak spokojnie. Kątem oka zerknęłam na okno. Kilka promieni światła przedzierało się przez rolety. Nigdy nie przepuszczałabym, że moje nudne życie zmieni się aż tak mocno w tak krótkim czasie.pov Sebastian
Obudziło mnie delikatne głaskanie moich włosów. Nie sądziłem, że ona wciąż tu będzie. Przecież wiedziała, że może dziś odejść. Nigdy nawet nie marzyłem, że obudzę się w ramionach kogoś kto będzie mnie kochać. Gdy otworzyłem oczy, ona patrzyła się w okno. Wyglądała tak spokojnie. Czuję się dziwnie silny i bezpieczny. Pachnie jak latte makiato.-Good morning baby.-Wyszeptała po czym ucałowała mnie delikatnie w usta.
-W-Wszystko w porządku?
-Hah, tak. Czyżby ktoś tak potężny jak ty był przyzwyczajony do ciosów o różnej sile, a do delikatności,miłości i spokoju już nie?
-Nie bardzo, ale pozwól mi tego doświadczać częściej.
-Dobrze...A teraz jeszcze nie wstawaj.-Odparła znów bawiąc się moimi włosami.
-Kocham Cię...
-Ja ciebie też, dlatego też chcę, aby ta idealna chwila trwała jak najdłużej.
-Mamy czas aż do apokalipsy hah...
-Mam pytanie śmieszku...
-Tak?
-Jesteś w stanie uczynić mnie demonem?
-PGFFU! CO?!-Wydusiłem dławiąc się powietrzem.-SKĄD TAKI POMYSŁ?! N-Nie da się!
-Da się, nie kłam. Claude mówił.
-Ten chuj skrobie sobie...
-Coś mówiłeś?
-Nie nic! Kochanie nie zrobię ci tego.
-Sebascian, wiesz jaka jest sytuacja. Wiesz, że w razie zagrożenia będę chciała ci pomóc.
-Kochanie to nie twoja wojna. Jeżeli dojdzie do czegoś, ukryje Cię na ziemi.
-Dlaczego nie chcesz, żebym ci pomogła?!
-Eh...Nie ważne.
-Powiedz!
-Rytuał przejścia jest dość trudny. Potrzeba dwóch demonów o potężnej mocy, plus ehh albo umrzesz przy tym, albo zmienisz się w "zero".
-Huh? "Zero"? Co to?
-To strzyga, potwór siła przerastający nawet MNIE. Niszczyciel świata. Nie ma duszy, uczuć. Zabija i pożera wszystko. Jeżeli byś się w coś takiego zmieniła...Musiałbym Cię zabić.
-Ale...
-Żadnych ale! Nie spieprzę wszystkiego teraz, gdy wszystko się układa. Za mocno cię kocham!-Powiedziałem głośnym tonem po czym podniosłem się z łóżka.
Siedziałem na jego brzegu i przez chwile przeszła mi myśl co wtedy gdybym istotnie musiał ją zabić. Podczas moich rozmyślań ona podeszła do mnie od tylu i dosłownie położyła się na moich plecach jak kot. Jej ręce zwisały, a broda opierała się na barku. Złapałem ją za nadgarstki po czym pochyliłem się do przodu.
-Sebascian! Spadnę.
-Hah, spokojnie trzymam Cię.-Rzuciłem radośnie.
-Awu, menda.-Wymruczała pod nosem po czym pocałowała mnie w policzek, gdy już się wyprostowałem.
-Może troszkę...
-Skoro tak wygląda sprawa, chcę żebyś wiedział, że gdyby zaczęło się coś dziać. Zostaje z tobą i ty nie masz w tej sprawę nic do powiedzenia.
-Ale...
-Nie! Powiedziałam, zostaje. I jeżeli już, to zginiemy razem albo przeżyjemy razem.
-Wiesz, że jesteś uparta?
-Wiem, ale za to też mnie kochasz. HAHA
pov ty
Gdy jedliśmy śniadanie telefon Sebastiana zadzwonił, a on ciężko wzdychnął. Rozmowa nie trwała za długo, lecz gdy wrócił nie było widać ani grama szczęścia po nim.-Wszystko w porządku kochanie?-Zapytałam, a on usiadł obok mnie.
-Muszę Cię zostawić na kilka godzin skarbie.-Powiedział smutny.
-Coś się stało?
-Impranova, ponoć coś się dzieję. Jako pan tego wszystkiego muszę zażegnać konflikt. Sama rozumiesz...
-Pojadę w takim razie z tobą.
-Kochanie to tylko kilka godzin, spokojnie.
-Czyli nie weźmiesz mnie z sobą?-Zapytałam prawie, że płaczącym głosem, aby wzbudzić litość.
-Zostaniesz w domu, niebawem się zjawię. Dam ci swój telefon w razie czego zadzwonisz do Gasto, gdybyś się bała. Jak wrócę kupimy ci twój. Dobrze?
-Ehh. Nie pozostaje mi nic innego niż powiedzieć "dobrze" chociaż wiesz, że chce iść z tobą. Obiecaj, że będziesz na siebie uważał.
-Dobrze, już dobrze skarbie.-Odparł po czym pocałował mnie w czoło. Przytuliłam się do niego tak mocno jak tylko potrafiłam.
Pożegnałam Sebastiana po czym poszłam po Mao. Leżała spokojnie w formie kociaka na krzesełku. Biedny Sebastian, tak wiele jest na jego głowie. Nie sądziłam, że coś do niego poczuję. A tu proszę. Los jest dziwny. Wzięłam się za swoje ćwiczenia. Minęła godzina, dwie, trzy...Cztery. Zdążyłam poćwiczyć, umyć się, ubrać, umalować, uporządkować papiery Sebastiana oraz zrobić kolację. Dalej go nie ma. Dzwonię po Gasto.
(Pierwszy sygnał...Drugi sygnał...)
-Halo?
-Halo Gasto? Tutaj (t/i).
-Hey hey, Co tam?
-Sebastian...Nie wiesz gdzie on jest? Boję się o niego. Proszę czy mógłbyś...
Nim skończyłam zdanie usłyszałam dzwonek do drzwi. Przez judasza zobaczyłam, że to Gasto. Miałam świeczki w oczach. Otwarłam drzwi po czym zaprosiłam go do środka.
-Jakim cudem tak szybko?
-Umm, miałem ci coś przekazać i cóż akurat zadzwoniłaś, gdy byłem na ostatniej prostej do ciebie.
Chłopak wręczył mi list. Myślałam, że to jakieś zaproszenie, lecz jego zawartość wybiła mnie z nóg.
-Kiedy go otrzymałeś i od kogo?-Przed godziną od Angeli.
pov Gasto
Dziewczyna była wyraźnie wkurwiona, gdy przeczytała, że pojmali Sebastiana. Mam dwie wersje albo ona puści cale niebo i piekło z dymem jeżeli nie odzyska Sebastiana, alboooo...Okaże się ciotą i będziemy w dupie. Choć z każdej dupy da się wyjść jakkolwiek to brzmi. Gorzej chyba jak się jej włączy tryb mordu jak wtedy w Klubie.-Gasto...
-Tak?
-Dzwoń po Claude, Jacka i resztę. Wpadniemy z odpowiedziami.
-TERAZ?!
-Teraz.
-Jest pora kolacyjna, to jest największa i najstarsza w piekle fortyfikacja. Nie otworzą ci drzwi, gdy zapukasz.
-W takim razie wejdziemy razem z drzwiami.
-Oni nas zabiją. Wiesz ilu mają żołnierzy?! Legenda głosi, że gdy jeden żołnierz wystrzeli jednorazowo po jednym strzale to ich fala przysłoni słońce.
-TO CHUJ! Będziemy walczyć po ciemku! Dzwoń po nich, a ja zaraz wracam.
CZYTASZ
"Demon"-Sebastian Michaelis x Reader
FanfictionUmarłaś,lecz twoja dusza nie jest ani dobra. Trafiasz do piekielnej rezydencji. Jak długo tam przeżyjesz? Czy Sebastian będzie istatnie tym złym?