=11=

1.8K 106 35
                                    

*pov narrator*
Karoca zaprzęgana w cztery czarne jak smoła wierzchowce o płomennych grzywach i koptyach. To właśnie tym dojechałaś do miejsca gdzie przetrzymywali Sebastiana. Nie mieściło ci się z głowie jak tak poteżny demon mógł zostać pokonany, Claude otworzył ci drzwi powozu i podał dłoń. Odziany był w cudowny czarny frak oraz białą jak śnieg koszula. Ty zaś miałaś ciężką długa falbaniastą wiktoriańską suknie koloru czerni. Same falbany były w kolorze zgniłej zieleni, zaś halka która delikatnie wystawała biała. Na zgrabne dłonie nasunieto ci długie rękawiczki, palec zdobił duży srebrny pierścień, a głowę kapelusz koloru sukni na którym było pełno róż w zimnym odcieniu zielni. Wszystko co umiałaś nauczył cie Claude. Mogłaś liczyć tylko na siebie. Wiedziałaś że nie wyjdziesz stamtąd żywa. Taniec śmierci jaki za chwilę miał się rozpocząć miał raz na zawsze zakończyć twój żywot. Nie miałaś zamiaru wychodzić bez Sebastiana, zrobił dla ciebie wiele a ty chciałaś spłacić długi. 

-Claude...

-Tak?

-Nigdy o nic cię nie prosiłam  a mówiłeś że masz u mnie dług pamiętasz?

-Tak.

-Weźmiesz Sebastiana i wyjdziesz gdy zrobi się gorąco. Dobrze?

-Yes,  your highness.

Przyspieszyłaś kroku, Faustus szedł tuż za tobą niosąc trzy miecze. Dłońmi pchnęłaś ogromne drewniane wrota i wkroczyłaś do środka w którym była absolutna cisza. Zabójczą ciszę przerywał tylko stukot obcasów. Angel, Madam Red, królowa Brytanii oraz wielu innych. Wśród nich poniżony, pobity i skuty żarzącymi się łańcuchami Sebastian. Każdy jego ruch sprawiał że łańcuch podgrzewał się do niemożliwej temperatury.

-Well,Well,Well... Kogóż my tu mamy?-Zapytała starsza kobieta z koroną na głowie.

-(t/i)!!!-Wrzasnął Sebastian po czym szarpnął z całej siły za krępujące jego ruchy żelazo.

-Silence!*cisza*

-Spokojnie.-Rzekł anioł do starszej.-Nie spodziewałam się że odważysz się tu przyjść. Nie odbierz to jako pochwały, jesteś głupcem skoro tu przybyłaś! Ten plugawy demon nigdy nie zdechnie! Zaś ty!? Jesteś tylko ścierem które zaraz odda ostatnie tchnienie.

W milczeniu wzięłaś dwa z trzech mieczów od Claude po czym dałaś kilka kroków do przodu. Rzuciłaś nimi na ziemie, bronie skrzyżowały się a to popatrzyłaś pogardliwie na skrzydlatą bestie która niegdyś była synonimem dobra.

-To dla was, abyście mieli się czym bronić. Nie podniosę ręki na kogoś bezbronnego.

-Ha-Ha-HA! Proszę dziecko nie śmiesz mnie! Choć nie... Chwileczkę, stara walka w dobrym stylu? Dlaczego by nie. Ale najpierw zmierzysz się z nimi...-Rzuciła z wyższością wskazując na wyskiego postawnego meżczyznę. Odrazu rozpoznałaś w nim morderce którego nie tak dawno ścigali.

Nożownik schował swój oręż do pokrowca, czuł się na siłach widząc ciebie. Szedł powoli, dziarskim krokiem był coraz bliżej.

-"Kiedy koniec jest już blisko,A przez ziemię spłonęło niebo"...-nuciłaś pod nosem  

-Ohh dziecko, ciebie wcale nie powinno tu być. To nie twoja wojna, odejdź spokojnie do światła zamiast bronić Sebastiana.  

-"Teraz żałuj bo wszystko się skończyło"Nie drwij ze mnie.-Odparłaś rzucając się na przeciwnika z mieczem w ręku.

Nagle wszystko stanęło wraz z tobą, trzymałaś czubek ostrza przy szyi bruneta. Twoje ręce drżały.

-Dalej! Zabij go! Czyżby brakowało siły zrobić pchniecie w przód? Pamiętaj, jeżeli zabijesz kogoś nigdy stąd nie wyjdziesz!

"Demon"-Sebastian Michaelis x Reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz