=9=

2K 119 70
                                    

*pov ty*
Gdy weszłam do swojego pokoju runęłam na łóżko. Leżąc twarzą w pościeli usłyszałam pukanie. Sebastian?

-Proszę...-Wydukałam.

-Wszysyko w porzadku? Nie przyszlaś na kolację.-Podniosłam się do pionu.

-Ohh Claude, to ty. Nie, wszystko w porzadku miło że się mną opiekujesz.-Odparłam a on usiadł obok mnie na łóżku.

-Kocham Cię więc się troszczę.-Powiedział kładąc dłoń na moim policzku. CHWILA! CO?!

-Claude wybacz, ale nie możemy.

-Kochasz Sebastiana prawda?-Zapytał smutnym głosem. Cholera, zawsze coś się

-Ehh to nie tak. Za krótko go chyba znam. Iii

-W takim razie zostań ze mną, zabiorę Cię stąd od niego jeżeli powiesz choćby słowo.

-Claude... Nie oto chodzi.

*Pov Sebastian*
Nagle w środku nocy usłyszałem przerażliwy krzyk.

-Se-SEBASTIAN!

Przecież to krzyk (t/i), jak popażony wbiegłem do jej pokoju z najgorszymi przypuszczeniami. Tak tez było. Gdy wszedłem do pokoju a razczej wleciałem z drzwiami gdyż te były zamknięte. Zobaczyłem coś co wybiło mnie z jakich kolwiek hamulców. Claude siedział już na niej i zatykając jej buzie ręką starał się rozerwać bluzkę. Nie wiem w którym momencie straciłem nad sobą kontrolę.

*pov narrator*
Michaelis złapał Okularnika za kark po czym z lekkością pocisnął nim o ścianę w taki sposób że ten przy okazji rozbił twoją tolaetkę. Wściekły nie mal płonął. Dywan po jego nogami palił się a on sam zadawał się wpaść w jakiś trans. Bił mezczyzne tak długo aż ten przestał reagować i błagał tylko o litość. Ty z przerażeniem patrzyłaś na to wszystko nie mogąc z siebie nic wydusić. Zalana łzami nie wiedziałaś co robić. Claude był blisko oddania ostatniego tchenia gdy Sebastian zacisnął na jego gardle dłoń. Mężczyzna miał opuszczona głowę. To co nim kierowało nie pozwalało na to żeby spojrzeć w twarz przyszłej ofiary.

-Sebastian!-Wrzasnęłaś a Mężczyzna wybudził się jak by z snu. Jego oczy znów przybrały nornalny kolor. Puścił złotookiego który nie mógł złapać oddechu.

*kilka godzin później*
Po Claudzie w willi nie było śladu. Leżałaś w łóżku w ciąż przerażona że ten wróci. Bałaś sie zasnąć. Owinięta w koc podniosłaś się z łóżka i poszłaś do wiadomego miejsca czyli pokoju Sebastiana. Zapukałaś lecz nie było odpowiedzi. Weszłaś bardzo ostrożnie żeby nie obudzić śpiącego.

-Po co przyszłaś?-Zapytał ponury głos.

-Boję się spać sama...Mogła bym dzisiejszą noc z tobą spędzić? Obiecuję że nie poczujesz że jestem. Poprostu przy tobie czuję się bezpieczniej.

*Pov Sebastian*
Czy to dobry moment żeby się pogodzić? Myślałem że to wszystko będzie inaczej wyglądać ale cóż...

-Chodź, nie bój się już. Nie ma go tu.-Odparłem ciepłym głosem uchylając kołdrę co wywołało uśmiech na jej twarzy.

-Dziękuję!-Pisknęła.

Leżeliśmy już z piętnaście minut. Była do mnie odwrócona plecami więc nie wiem czy spała. Eh, przekleństwo gigantycznych łóżek! Miedzy nami jest taka przestrzeń że serio nie czuje jak by była.

-Sebastian...Śpisz?

-Nie, cos sie stało?-Zapytałem a ona przeturlała się bliżej mnie.

-Przepraszam za to wtedy. Ale podeszła do mnie kobieta i ehh. Powiedziała że Cię zna. Że jestem dla ciebie tylko kolejnym zwierzatkiem.

-Oh skarbie, jak mogłaś w coś tak głupiego uwierzyć. Nie jesteś dla mnie zwierzakiem.

-W takim razie kim dla ciebie jestem?

-Przy kumplach powiedziałeś mi że jestem twoją dziewczyna a nigdy tak naprawdę nie usłyszałam od ciebie nic.

-Ummm, eh...Pokochałem Cię to prawda. Ale, ale...Mam na swoją odronę że. Uff, nie mam nic na swoją obronę. Poprostu Cię kocham. A prawda jest taka że bałem ci się przyznać do tego gdyż twoja reakcja na to była dla mnie straszniejsza niż stoczenie bitwy z całym światem. Rozumiem jeżeli wiesz...Nic do mnie nie czujesz.

-Gdy bym nic do ciebie nie czuła nie dała bym ci mojej jedynej rzeczy po mamie. Nie troszczyła bym się o ciebie. Nie jestem zła lecz osobiście mam Cię za mniej dorosłego niż wcześniej.

-Huh? Co chcesz przez to powiedzieć?

-Że też cie kocham. Że też coś do ciebie czuję. Wiem że się boisz że kiedyś spojrzę na ciebie inaczej ale, cóż. Chcę poznać prawdziwego ciebie niż zachwycać się twoją sztucznością. Wiem że jesteś panem tego wszystkiego oraz demonem. Ale trudno. I tak Cię kocham.-Odparła zakładając mi włosy za ucho. Czy to się dzieje naprawdę? Czy nawet demon założył na kawałek nieba. Czuje się tak spokojnie teraz...Ona, ona mnie kocha. Kocha mnie!

-Obiecujesz że mnie nigdy nie zostawisz?

-Obiecuję, obiecuję na mały paluszek.

-Huh?-W tym momencie chwyciła moją dłoń i wystawiła najmniejszy z palcy i zahaczyła o swój.

-Na mały paluszek.-Powtórzyła a ja z całych sił przytuliłem ją do siebie. Byłem tak cholernie szczęśliwy. W pierwszym momencie i ona była zdziwiona moim zachowaniem ale potem oplotła mnie nogami.

-Dziękuję...Dałaś mi w tym momencie więcej niż wszyscy inni razem wzięci przez moje dotychczasowe istnieje.

-Hah, uroczy jesteś...

-Tylko przy tobie robię się taki miękki. Nahh, nawet nie wiedziałem że mam serce.

-Masz, zawsze miałeś tylko nie koniecznie musiałeś umieć go użyć.

-Chciał bym żebyś zawsze patrzyła na mnie w ten sposób jak teraz i tu.

-Yosh...-Odparłaś wyplątując się z jego objęć. Podsunęłaś się do góry w taki sposób że głową Michaelisa była przy dwojej brodzie. Gładziąc kurczoczarne włosy czułaś ulgę i bezpieczeństwo.

-Wybacz mi to wszystko co zrobiłem...

-Huh?

-Tak wiele razy Cię krzywdziłem. Zaczniemy wszystko od nowa?

-Sebastian, mówisz jak byś zrobił coś okropnego. Jest już dobrze. Nie bój się. Chodźmy spać...

-Hah, jak zwykłe kochana i wyrozumiała. Dobranoc.

-Dobranoc demonku.-Odparłaś a Mężczyzna pokrył się na dobranoc rumieńcami.

✨ Wracam! Wracam z pier#@!em... XD dziękuję wszystkim za wsparcie!
HAYAKO WON'T END✨

"Demon"-Sebastian Michaelis x Reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz