Thomas dyszał po przerwaniu pocałunku, nie docierało do niego to co właśnie się stało. Nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciel z pokoju właśnie go pocałował. Choć tak jakby teraz na to spojrzeć to było nawet przyjemne, ciepło ust Jamesa na ustach Thomasa. Jefferson musiał przyznać, że ten pocałunek był magiczny. Nie dowierzając jeszcze do końca temu co się stało wyższy przejechał dwoma palcami po swoich ustach, następnie oblizał wargi i spojrzał w oczy niższego od siebie chłopaka.
- Jimmy.....
- Wiem... Nie chcesz mnie znać...
Jefferson wywrócił oczami i wpił się w usta Madisona. Niższy od razu oddał pocałunek i przycisnął wyższego swoimi biodrami, lecz nie to pokazywało o dominacji. Thomas dobrze wiedział jak jednym prostym gestem pokazać dominację. Wystarczyło objąć swojego kochanka w pasie, tak też Thomas zrobił. Objął Madisona w pasie i kontynuował pocałunek. James był taki zadowolony. Właśnie całował się kompletnie nagi z półnagim, boskim chłopakiem. Marzenia się spełniają jak widać.
- Kocham cię Jimmy... - szepnął przez pocałunek Jefferson.
- Ja ciebie też Tommy. - Madison chciał po chwili od wypowiedzenia tych słów oderwać się od Thomasa, ale nie było mu to dane.
- Nie przerywaj... Nie chcę zostawać bez twoich ust.... Są takie słodkie... Daj mi się nimi delektować.... - szeptał Thomas. - Chce ich smakować każdego dnia... Chce je czuć gdy się budzę i gdy zasypiam.....
- Oh Thomas....
Jefferson uśmiechnął się i oderwał od Madisona, który zaczął dyszeć. To była ta chwila gdy chłopak czuł potężna odwagę. Był gotów zapytać Thomasa o dwie ważne w tej chwili rzeczy.
- Teraz wszystko będzie prostrze...... - szepnął Jefferson.
- Tommy.....?
- Tak?
- Czy zostaniesz moim chłopakiem? - spytał niepewnie niższy.
- Myślę, że już nim zostałem skarbie....
- A czy chciałbyś uczcić nasz związek seksem....?
Thomas nie odpowiedział tylko przeszedł z Madisonem do łóżka. James uśmiechnął się do siebie i popchnął wyższego na łóżko. Już wtedy Jeffersonowi zapaliła się czerwona lampka, chłopak usiadł i się wyprostował po czym spojrzał na Jamesa marszcząc brwi. Jimmy usiadł na kolanach wyższego i wpił mu się w usta. Thomas odwzajemnił pocałunek i złapał pośladki niższego, a następnie je lekko ścisnął. Madison mruknął w usta wyższego i stwierdził, że już czas.
Madison wygiął się i jęknął, że jest bliski dojścia, ale nie dane było mu wytrysnąć białą cieczą. Jefferson do tego nie dopuścił zaciskająć dłoń u dołu jego męskości. James sapnął i odrzucił głowę dając przy tym Thomasowi dostęp do swojej jeszcze dziewiczo czystej szyi. Oczywiście Jefferson po chwilce przyssał się do niej i zostawił po sobie ślad, którym była spora malinka.
- C-co to? - jęknął niższy.
- To dowód na to, że masz już chłopaka..... - szepnął Tommy.
Jefferson po chwili puścił członka niższego i doszedł w niego. Z ust Madisona wydobył się głośny jęk pochodzący pod krzyk, a z jego penisa wytrysnęła biała ciecz która wylądowała na jego podbrzuszu, ale też trochę na podbrzuszu górującego chłopaka. James uśmiechnął się, a jego chłopak wyszedł z niego i padł obok od razu na plecy.
- Ubrudziłem nas.... - powiedział cicho James.
Thomas wstał szybko i usiadł na udach niższego, a następnie zbliżył twarz bardzo blisko jego twarzy. Madiaon zaśmiał się cicho i przetarł swoim nosem nos Jeffersona, który wyszczerzył zęby.
- To co, znowu prysznic? - spytał Thomas.
- Z tobą zawsze. - zachichotał Madiś. - Tylko musisz mnie tam zanieść.
- Oczywiście sir! - zaśmiał się Jefferson po czym szybko wstał i wziął Madisona na ręce, a następnie udał się pod prysznic.
Jest dla mnie wszystkim... Kocha mnie i pokazuje, że jestem dla niego ważny.... Wiem, że jest tym jedynym.....