🔺2🔺

214 30 17
                                    

- Nie ruszaj się! Już biegnę! Leż tam! - krzyczał James z drugiego końca hali sportowej.

- I tak bym nie wstawał! - ryknął Thomas trzymając się za nogę w okolicach kostki.

- I super! - krzyknął niższy.

Jefferson zwijał się z bólu na podłodze i jęczał z powodu bolącej kostki, którą już zdążyła spuchnąć. Madison nie miał zamiaru dłużej słuchać płaczu swojego przyjaciela więc od razu gdy do niego dobiegł to klęknął i zarzucił sobie jego rękę na swój kark.

- Prosze pana, ja go odprowadzę do pielęgniarki. - powiedział Madison poprawiając rękę Jefferdona.

- Dobrze.

Jimmy poszedł do gabinetu pielęgniarki, który krył się pod numerem 290. Co jakiś czas chłopcy musieli się zatrzymać by zorientować się gdzie dokładnie są, ponieważ ta szkoła nie należała do najmniejszych.

- Czekaj, zatrzymaj się. - stknął Thomas. - Kurwa... Ale boli...

- Nie powinieneś stawać na tej nodze...

- Zawołaj pigułę, to jej gabinet.

- Czuję się obrażona przez twoje słowa mały. - powiedziała z zasjoczenia kobieta w białym fartuchu. Thomas i James szybko spojrzeli na kobietę. - Co się stało chłopcy?

- Na w-fie jakiś cymbał kopnął Thomasa w kostkę i to tak mocno mocno.

- Oh.. - kobieta zrobiła smutną minę po czym wzięła Jeffersona do swojego gabinetu. - Ty też chodź..

James powoli wszedł za kobietą. Odsunął się gdzieś żeby jej nie przeszkadzać i patrzył jak pielęgniarka zajmuje się kostką jego przyjaciela. Thomas patrzył cały czas na Jimmyego by widzieć jak reaguje na całą sytuację. Mina Madisona mówiła wiele, martwił się. Cholernie się martwił.

- Długo to potrwa? - spytał James patrząc przez ramię kobiety, która już usztywniła kostkę wyższego.

- Skończyłam. - powiedziała szybko.

James uśmiechnął się i podziękował w imieniu swoim i Jeffersona. Pielęgniarka z uśmiechem odprawiła ich do internatu. Oczywiście każdy krok był ogromnym wyzwaniem, ponieważ z początku Thomas syczał gdy stawał prawą nogą, ale potem już go nie bolało więc mogli przyspieszyć tempa.

Thomas wszedł do pokoju i od razu skierował się na łóżko. Padł na nie i po chwili zasnął. Madison od razu poszedł w ślady przyjaciela i również zasnął.

James otworzył oczy i spojrzał pod siebie. Thomas patrzył na niego i delikatnie unosił jego ciało. Madison nie wiedział co się dzieje, ale wiedział, że mu się to podoba. Podobał mu się ten przyjemny ból i uczucie pełności.

- Oh, Thomas! - jęknął niższy.

Jefferson uśmiechnął się krótko i wpił w usta niższego, który odwzajemnił ten dziki pocałunek. Całowali się przez dłuższą chwilę. W końcu gdy Madisonowi zbrakło powietrza postanowił się oderwać i zaciągnąć powietrzem.

- Kocham cię Jimmy..... - po tych słowach wymówionych przez Thomasa James poczuł w sobie gorąco i wydał z siebie krzyk.

- Ja ciebie też kocham Thomas.... - sapnął Madison opadając na wyższego i tonąc w jego objęciach.

Jefferson z uśmiechem cmoknął Jimmyego w czółko. Niższy wtulił się w większe ciało i zamknął oczka.

Po około godzinie James się obudził, ponieważ miał zły sen. Chłopak wstał i spojrzał na łóżko Thomasa. Było puste więc Madison automatycznie się wystraszył i zaczął go szukać. Znalazł go w pierwszym miejscu, do którego zajrzał, mianowicie w łazience. Thomas stał przed prysznicem. Miał na sobie tylko czarne bokserki, które po chwili zdjął. Jimmy patrzył na ciało Jeffersona z lekkim rumieńcem na policzkach.

- Czemu tak na mnie patrzysz? - odezwał się po chwili Thomas.

- T-ty mnie widzisz?!

- Tak geniuszu, a tak konkretnie to widzę twoje odbicie. - powiedział wyższy chichocząc.

- Nie przeszkadza ci to, że widzę cię kompletnie nagiego?

- Nie, przecież twoja nagość nie różni się tak bardzo od mojej co nie?

- Fakt....

Thomas zaśmiał się cicho i zaproponował Jamesowi wspólny prysznic, oczywiście Madison się zgodził. Przecież to nic złego, prawda?

Po około godzinie chłopcy wyszli spod prysznica i zaczęli się wycierać. James nie mógł się powstrzymać i strzelił Jeffersonowi mokrym ręcznikiem w tyłek. Thomas pisnął i odskoczył łapiąc się za zaatakowane pośladki.

- Za jaaakieee grzeechy?! - wypiszczał wyższy.

Madison zaczął się dusić ze śmiechu, a Jefferson szybko złapał za bokserki i je założył by uchronić swoje pośladki od dalszego katowania mokrym ręcznikiem. James nie przestawał się śmiać z przyjaciela, który stał przodem do niego z tyłkiem mocno przyciśniętym do ściany. Niższy spojrzał na niego i zobaczył obraz ze swojego snu, nie mógł się powstrzymać i zbliżył się do Jeffersona. Był tak blisko, ta chwila zwątpienia... Czy dobrze robi? Czy nie zepsuje tego co udało mu się zdobyć przez te kilka dni znajomości? Czy jeśli coś pójdzie nie tak to czy będzie tego żałował? Otóż nie. Nie będzie tego żałował.

- Jimmy, coś nie tak? - spytał lekko zdezorientowany Jefferson.

Madison przemilczał to pytanie i złączył ich usta w namiętnym pocałunku, który był gorący jak ich policzki w tym momencie.

Oh Thomas, czy to, że znamy się tak krótko coś zmienia? Czy odwzajemniasz moje uczucie? Po tym pocałunku byłem w kropce....

Boyfriend Friend End 🔺JeffMads🔺Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz