Blondwłosy chłopiec siedział samotnie w przedziale. Twarz miał pokrytą nielicznymi bliznami, które przypominały mu o swoim drugim wcieleniu. Świadomość o pełni, która miała się niedługo odbyć wcale nie poprawiała mu nastroju.
Nagle drzwi na korytarz się otworzyły i do środka wszedł inny chłopak.
-Cześć, mogę się dosiąść? Nigdzie już nie ma miejsc - miał roztrzepane brązowe włosy, które domagały się grzebienia lub szczotki oraz okrągłe okulary na nosie.
- Do mnie? Jesteś pewien? Inni raczej mnie unikają.
- Mogę, czy nie?
- Wchodź.
- Jestem James, a ty? - spytał okularnik.
-Remus Lup...
-Cześć, możemy się dosiąść?
Nowo przybyły miał czarne, długie do ramion włosy, równie ciemne oczy i niesamowicie bladą cerę. Haczykowaty nos Gdyby nie to, że właśnie przemówił, można by pomyśleć że to trup.
-Pewnie wchodź! - zawołał od razu James.- Chyba, że masz coś przeciwko Remus.
-Nie, wejdźcie - powiedział blondyn, gdy drzwi zamknęły się za marchewkowo-włosą dziewczynką.
Gdy wszyscy zajęli miejsca, przedstawili się sobie. Dowiedzieli się wtedy, że okularnik to James Potter, chcący trafić do Gryffindoru.
Siedzący naprzeciwko niego blondyn - Remus Lupin był czarodziejem półkrwi, liczącym na miejsce w domu Roweny Ravenclaw.
Blady chłopak nazywał się Severus Snape. Jego mama była czystokrwistą czarodziejką, a on był półkrwi, przez ojca mugola. Gdy wyraził swoją chęć trafienia do Slytherinu spotkał się z chłodniejszym traktowaniem ze strony Jamesa.
Dziewczynka przedstawiła się jako Lily Evans i powiedziała, że nie wie, gdzie chce spędzić siedem lat nauki w hogwarcie, ale, jeśli jej przyjaciel będzie w domu węża, to ona zrobi wszystko, żeby być tam razem z nim.- Wiesz, że masz małe szanse na dostanie się do tego domu? - zaczął temat Potter.
-Czemu tak tak myślisz, James? - Podjęła Lily.
-Ponieważ jesteś mugolakiem. A założyciel tego domu nie cierpiał takich jak ty. Musiałabyś okazać się adoptowana żeby mieć szanse tam być.
-Czy to prawda Sev? Nie mówiłeś mi o tym.
Severus jednak zignorował swoją przyjaciółkę i spojrzał na Jamesa pełnym pogardy wzrokiem. Widocznie nie podobało mu się, że dziewczynka została poinformowana o tym fakcie.
-Dobra... Robi się trochę nerwowo. To może w coś pogramy? - zaproponował Remus, lecz nie dostał konkretnej odpowiedzi na zadane pytanie.
-Nie dzięki - powiedziawszy to, czarnowłosy wyszedł z przedziału ciągnąc niezadowoloną towarzyszkę ze sobą.
***
Kilka przedziałów dalej siedziało dwóch chłopców.Jeden z nich miał gładko ulizane blond włosy, sprawiające wrażenie białych, jasną cerę i wyglądał na śmiertelnie poważnego, co było niespotykane w tak młodym wieku. Na czarnej szacie nie miał wizerunku żadnego z czterech zwierząt reprezentujących Hogwart, więc od razu można było stwierdzić, że jedzie dopiero na pierwszy rok.
Drugi zaś miał długie do ramion, czarne jak smoła włosy i szare oczy. Podobnie jak towarzysz jechał na pierwszy rok nauki, lecz różniła ich postawa. Czarnowłosy nie wyglądał na osobę dojrzałą - był gotowy do akcji i nie mógł usiedzieć na miejscu ciągle się wiercąc, więc gdy usłyszał pukanie momentalnie był gotów rzucić się przybyszowi na szyję. Na szczęście nie zrobił tego, ponieważ na czas zauważył, że ów przybysz jest... grubszy, od jego innych znajomych. Od razu wiedział z kim ma do czynienia.
-Cześć Syriusz, witaj Lucjuszu - przywitał się pulchny chłopak, stawiając blondyna na drugim miejscu.
-Witaj Peter. Czyżby nie było już wolnych miejsc w całym pociągu? - spytał tak zwany Lucjusz.
-Niestety Malfoy, ale zostały miejsca tylko przy was, albo przy Potterze - odpowiedział mu Peter - a wolałbym ograniczyć kontakty z ludźmi spoza Slytherinu.
-Dobra odpowiedź Petegrew. Możesz usiąść. Tylko nie kupuj całego wózka słodyczy, bo na to już nie starczy nam miejsca.
-Wiecie co? To ja może pójdę się przejść. Wiecie, że nie lubię długo siedzieć w jednym miejscu - powiedział żartobliwie milczący do tego momentu Syriusz.
-Tylko się nie zgub, Black - poradził mu Malfoy.
-O mnie się nie martw, Lucjuszu. Ja sobie dam radę w życiu - gdy tylko padły ostatnie słowa Syriusz mrugnął i zniknął z ich pola widzenia.
Kiedy wyszedł z przedziału poczuł ogromną ulgę. Nigdy nie myślał, że właśnie tak miała wyglądać pierwsza podróż do szkoły. Lucjusz był kuzynem Black'a, jako rówieśnicy wychowywali się razem, ale nie znał go od takiej strony. ,,Przecież Potter wcale nie musi być taki zły. Może jest nawet lepszy od Malfoy'a.'' - myślał Syriusz idąc przejściem. Mimowolnie zaglądał do każdego przedziału, pragnąc zauważyć James'a. Skutecznie.
Już w połowie drugiego wagonu wypatrzył okularnika z jakimś blond-włosym chłopakiem. Chwilę stał przed wejściem zastanawiając się co zrobić - wejść i stracić szanse na spokój w Slytherin'ie, czy odejść niezauważonym? Wybrał drugą opcję.
CZYTASZ
Huncwoci - a gdyby tak...
FanfictionHogwart. Jakże piękne miejsce. Powstaje tu mnóstwo przyjaźni, które trwają nawet kilkadziesiąt lat, mnóstwo miłości, niepodwarzalnej i trwałej jak nic innego, lecz spotykają się tu również wrogowie. O tym będzie ta opowieść. O przyjaźni, miłości...