Rozdział 7

172 29 5
                                    

Ian POV:

- Kurwa! Dlaczego ta zapalniczka nie działa wtedy, kiedy powinna?!- Wściekły, rzuciłem ten bezużyteczny przedmiot, w stronę najbliższego kosza. Poczułem mrowienie na ręce, więc spojrzałem w stronę tatuażu. Dixie poruszyła się niespokojnie na mojej ręce, wiedząc, że nie może się ujawnić w miejscu publicznym.- Spokojnie mała, już nie będę palił.- Nie wiem czemu, ale zawsze denerwuje się, kiedy palę. Staram się tego unikać, ale kiedy się stresuję, tak jak teraz, to nie mogę się powstrzymać. 

Nie rozumiem, dlaczego Clary tak bardzo lubi Aleksa, przecież jest nieodpowiedzialny, przez niego możemy zawalić całą misję, już lepiej poradziłbym sobie sam. Spieprzałem nerwowo na zegarek. Miał wejść tylko na pięć minut, a siedzi tam już dobre dwadzieścia. Wiedziałem, że to głupi pomysł, aby tam szedł, ale nie, on oczywiście musiał postawić na swoim. Idiota. 

Właśnie dlatego zawsze działam sam, żadnych zobowiązań i kłopotów, a teraz, kiedy przydzieli mi partnera, muszę na niego czekać, bo inaczej złamie rozkazy, chociaż...w sumie to on pierwszy to zrobił, nie wykonując polecenia natychmiastowego udania się na misję, więc...wcale nie muszę na niego czekać. Świetnie, niech on sobie tam siedzi, a ja poradzę sobie sam. 

Poszedłem w ustronne miejsce, tak, aby nikt mnie nie zauważył i ignorując ruchy Dixie, przeniosłem się w miejsce docelowe. 

Abigail POV:

- Słucham?! Jak to się zwolniłeś? Dlaczego?- Spojrzałam na niego zszokowana.

- Abigail, przecież, po tym wszystkim, co się ostatnio stało, ty też na pewno nie będziesz chciała być już strażniczką i ja to doskonale rozumiem, ten "zawód" jest zbyt niebezpieczny, mogłaś przez to zginąć i właśnie przez to zrozumiałem, jak głupi byłem, ciągle się narażając. 

- Głupi, to ty jesteś teraz. Pomyśl ile ludzi na świcie ma taki dar jak ty, jeśli każdy ze strażników myślałby w taki sam sposób, to tacy ludzie jak Christian, pozostaliby bezkarni, bo nikt niedbały rady ich powstrzymać. 

- Ale Abi...

- Nie, jeśli chcesz odejść, trudno, twoja strata, ale ja nie zamierzam tego robić.- Nie rozumiem jego decyzji, ale cóż, do niczego go przecież zmusić nie mogę.  

- Ale Abigail, przecież ty prawie umarłaś! Jak możesz tak lekko podchodzić do tej sprawy, przecież...- Nie dokończył, gdyż do sali wbiegł zdyszany Aleks. 

- Matt, musisz mi pomóc, ten idiota, Ian, sam udał się na misję.

Strażniczka Czasu 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz