V

42 0 0
                                    

Wstałam o szóstej żeby się wyrobić. Mike poszedł wczoraj, a bardziej dzisiaj o pierwszej. Cały czas gadaliśmy, śmialiśmy, on mi dokuczał, ja się denerwowałam i również przypomnieliśmy sobie parę chwil z naszego dzieciństwa, super tak sobie powspominać. Z myśli wyrwał mnie telefon, popatrzyłam na ekran a tam... Nikt inny niż Mike.

—Hymm?

—Wstała pani?

—Yhym, właśnie się ogarniam i ktoś mi przeszkadza—uśmiechnęłam się.

—Upsss... Przepraszam panią.

—Papa!!—rozłączyłam się nie dając chłopakowi dojść do słowa.

Uniosłam się i rozciągnęłam, na samą myśl że już w tym momencie mam wstać to aż mi się smutno robi. Wyrzuciłam kołdrę na bok i wstałam z mojego kochanego łóżeczka, spod niego wyciągnęłam walizkę, podeszłam do szafy i zaczęłam się pakować.

~

—Wszystko masz?—zapytała zasmucona mama.

—Mamooo...Tak wszystko mam i nie smuć się już—przytuliłam ją.

—Ale jak mam się nie smucić skoro moja córka wyjeżdża na miesiąc i jeszcze nie wiadomo co tam się jej może stać.

—Halo sami nam załatwiliście bilety—odeszłam od rodzicieli.

—No bo tam jest nasz dom w którym byliśmy ostatni raz jak miałaś dziesięć lat—machnęła dłonią.

—No właśnie uspokój się będzie dobrze—dałam jej buzi w policzek.

No nie ukrywam miesiąc bez rodziców... Może fajnie bo ich nie będzie ale stęsknię się jak nigdy. Dzwonek do drzwi rozniósł się po całym mieszkaniu.

—O już jest ten gnój—mój tato wyszedł zza ściany.

Ja z mamą zaśmiałyśmy się. Podeszłam do swojej walizki i złapał za nią.

—Mamo naprawdę spokojnie jak coś to będę dzwonić albo ty do mnie dzwoń, tylko nie codziennie bo to kurwicy można dostać—podeszłam do niej i ostatni raz złożyłam na jej policzku pocałunek.

—Dobra córka jak coś to w kontakcie i nie wkurwiaj się bo jeszcze żyłka ci jebnie i będziesz miała Hiszpanie.

Po raz pierwszy słyszę jak moja matka przeklina. O JA PIERDOLE.

Opuściłam dom i wsiadłam do auta mojego ojca.

—Komu w drogę temu zapierdala czas—po tym zdaniu mój ojciec odjechał.

Dzisiaj tak każdy klnie. Czy dzisiaj jest dzień klnięcia na wszystkie sposoby? Bo nie rozumiem...

—Mike!

—Co?!—chłopak odciągnął wzrok z telefonu.

—Wziąłeś wszystko?!

—Tak!

—Musicie się drzeć?!—tato włączył się do naszej "rozmowy".

—No sory chciałam głośniej—skrzywiłam się.

Mój wzrok przykuł widoki za oknem.

~

—Nie wracajcie bo mam was dość. Niemiłej podróży i żebyście dotarli tam w trybie natychmiastowym. Elo—tato zrobił parę kroków w stronę auta.

Ajjj kochający ojciec.

—Ja żartowałem!—podbiegł do nas—Ty pilnuj jej, mam nawet jej włosek z głowy nie spaść, rozumiesz?—pokazał palcem na Mike.

—Spokojnie bo zaboli.

—Co zaboli?—meżczyzna popatrzył się na niego krzywo.

I właśnie w tym momencie strzeliłam mu muke, o tak! Jeden-zero dla mnie!

—Ała?

—Sory—uśmiechnęłam się szeroko.

—Dobra uważajcie na siebie i proszę o jaki kolwiek kontakt z nami—tato złożył mi pocałunek na czole a z Mikem przybił żółwika.

Westchnęłam i zabrałam swoje walizki.

—Długa droga przed nami.

—Ajj bardzo długa—odetchnęłam.

~

–Mike kurwa zostaw mnie!

I właśnie w tym momencie nastała cisza i wszystkie pary oczu jakie mogłyby być w samolocie poleciały na nas.

—Ups...—szepnęłam pod nosem.

—Kurwa wielkie ups—chłopak powtórzył moją czynność.

Popatrzyłam za okno i akurat lądowaliśmy, o tyle dobrze. Jaki wstyd, co ja zrobiłam? Tak, Lucy wydarłaś się na cały samolot.

No kurwa lepiej być nie mogło.

~

—Dlaczego?

—Co dlaczego?

—Dlaczego jestem tak głupia?—zapytałam się leżąc na brzuchu z głową w poduszce.

—Głupia?

Automatycznie podskoczyłam i zaczął mnie piec pośladek. Dziwne co?

—Ała kurwa!

—Co ty tak dzisiaj wyklinasz?—Mike popatrzył się na mnie ze zdziwieniem.

—Mama mnie chyba zaraziła.

—Zajdziemy do apteki żeby leki ci kupić.

—Jakie znowu leki?!—zatrzymałam się i skrzywiłam wzrok na chłopaka.

—Chora jesteś a to bardzo rzadki okaz choroby—uśmiechnął się słodko i poszedł przed siebie, podbiegłam do niego i go walnąłem.

—Jezu jaka ty agresywna jesteś chyba by Ci się lek przydał.

Uśmiechnęłam się pod nosem, przekręciłam klucz w drzwiach i przekroczyłam próg domu.
Nic się nie zmieniło, nawet zakurzone nie jest czyli ktoś sprzątał, kochani rodzice. Mike zrzucił wszystko i pobiegł od razu się położyć a po tym rozbiegł się dzwonek do drzwi. Co jest kurwa?

—O już jest—wyskoczył jak z orbity do drzwi.

—Kto jest?

Chłopak nawet nie raczył mi odpowiedzieć tylko podbiegł do drzwi jak poparzony i je otworzył a w progu stanął... O kurwa!!

—Aaaaaaa—pisnęłam i podbiegłam jak najszybciej do mężczyzny który stał w drzwiach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 28, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

friend/loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz