IV

62 4 0
                                    

Moje i Carolyn śmiechy rozeszły się po klubie, nawet nikt nie zwrócił na nas uwagę ponieważ muzyka była zbyt głośna na to. Podeszliśmy w czwórkę do baru, chłopcy zamówili piwo a my z Carolyn na całego od razu wódkę.

-Zaraz wracam-uśmiechnęłam i zeskoczyłam z stołka.

Poszłam szybko do toalety, zakończyłam ją i wyciągnęłam telefon, małą samarkę, kartę i banknot.

Nie umiem się z tym opanować niestety ja już tak mam...

Ułożyłam kreskę i wciągnęła ją. Po łazience rozległ się stukot do drzwi, szybko to wszystko włożyłam do tylnej kieszeni spodni, przemyłam twarz i jak najszybciej otworzyłam drzwi w nich stanął Mike.

-Serio?-chłopak zamknął drzwi.

-Mike to nie jest takie łatwe po pół roku to odrzucić od tak, zrozumcie to.

Wyszłam z toalety i podeszłam do baru na ciemnym drewnie stało dziesięć kieliszków które miałam wypić z Carolyn.

-Ohooo po pięć widzę-uśmiechnęłam się.

I łyknęłam wszystkie na raz.

-Dlaczego to robisz?

-Co znowu?

-Hymm może takie wciąganie?

-Carolyn to nie jest takie łatwe żeby to od tak rzucić, zrozum!

Wyszłam z klubu a wręcz wybiegłam. Poszłam w stronę przestanku, popatrzyłam na godzinę ymm no to sobie zobaczyłam na czarny ekran.

-Super!!-automatycznie upadłam na kolana i wpadłam w ryk.

Ale dlaczego?

Ja nie umiem przestać po prostu nie umiem kurwa. Na odwyk nie pójdę na pewno. Przestałam płakać i poszłam w stronę domu. Weszłam do parku i przy pierwszej lepszej ławce usiadłam, obok ławki leżała butelka szklana sięgnęłam po nią i rozbiłam o krawężnik.

Siedziałam tak chyba dwadzieścia minut patrząc na szkło po chwili po nie sięgnęłam położyłam obok i ściągnęłam kurtkę plus podwinęłam jeden rękaw bluzy, wzięłam szkło i przejechałam po skórze, krew się sończyła a ja patrzyłam na nią.

-Dlaczego to zrobiłaś?

Popatrzyłam do góry i się przestarzałym.

-Bo nie umiem sobie dać rady to jest trudne Carolyn.

-Kochanie to nie jest rozwiązanie problemu.

Wyrzuciłam szkło i opuściłam rękaw.

-Szukaliśmy ciebie, Mike pojechał do ciebie.

Rozpłakałam się automatycznie.

-Carolyn ja nie umiem przestać, to jest najgorsze gówno jakie może być nawet to mnie już nie bierze nie czuje tej energii co czułam po tym to jest już dla mnie słabe-rozpłakałam się bardziej.

Dziewczyna usiadła obok i mnie przytuliła, płakałam jej w ramię.

Odpuściłyśmy park i poszłyśmy w stronę mojego domu.

-Mike.

Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam auto które się zatrzymało a my poszłyśmy w stronę jego pojazdu.

Wsiadłyśmy. Chłopak odjechał bez słowa.

-Śpisz u mnie-powidział stanowczo.

Popatrzyłam się przelotnie na niego i spuściłam głowę w dół milcząc.

<>

Weszliśmy do jego domu i zastaliśmy pustkę.

-Czy ty naprawdę myślisz że uciekając od nas bez dojścia do porozumienia, ci coś da?-przerwał cieszę.

-Mike...

-Nie Lucy powinnaś z nami o tym pogadać, wyżalić się, po prostu dać sobie pomóc, ale ty...ale ty nam nie dajesz szansy to nas boli-popatrzył mi się w oczy-Prosiłem cię abyś tego nie wciągała ani razu, znam cię jak własną kieszeń, znam każdy twój najmniejszy elementy ciała, wszystko to co cię denerwuje, to co cię podnieca, to czego się boisz, co kochasz, co uwielbiasz, co lubisz, co nie lubisz, twoje marzenia, to wszystko mam tu-wystawił przede mnie swój mały palec u prawej ręki-Zrozum nas, tak jak my rozumieliśmy ciebie przez te pół roku.

Patrzył na mnie, wywiercał we mnie dziury tymi swoimi słodkimi oczami. Trudno mi będzie ale dam im sobie pomóc w końcu oni chcą dla mnie dobrze a nie źle, chcą dla mnie jak najlepiej.

-Pomóżcie mi proszę bo ja nie dam sobie już rady-upadłam na kolana i automatycznie wpadłam w ryk jak malutka dziewczynka, która nie dostała to czego chciała.

A ja w tym momencie chciałam tylko jego, jego przytulenia i buziaka w czoło... Przy nim czuję się bezpiecznie zawsze i wszędzie...

Chłopak podszedł do mnie kucnął, pocałował mnie w czoło i wziął mnie na ręce i położył na łóżko, po chwili poczułam uginający się pode mną materac i obejmująca mnie rękę.

-Skarbie pamiętasz może ognisko z naszymi rodzicami?

-T..tak.

-Ta lalka... Do tej pory tego żałuję z całego serca-westchnął.

"Na, na, na, na, na-patrzę na swoją lalkę która buja się w ręku chłopaka.
-Oddaj mi to-powiedziałam szlochając.
-Ups, wypadła mi.

Ktoś stanął za mną i dotknął mnie palcem w ramię, odwróciłam się i popatrzyłam na średniego wzrostu bruneta który stał tuż za moimi plecami.

-Przepraszam Lucy -klęknął i mnie przytulił-zostańmy przyjaciółmi, dobrze?-chłopak się do mnie uśmiechnął.
-Dobrze Mike-wtuliłam się w pierś chłopaka."

Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie.

-Mike...-chłopak hymnął- Pamiętasz nasze jedenaście lat?

-Oczywiście Lucy... Kto by zapomniał...-poczułam jego uśmiech nad głową-Lalka która się paliła w ognisku, topiła się jak durna ale nasza przysięga dalej trwa... i będzie trwała do końca naszego życia skarbie-dał mi buzi w tył głowy

Kocham to...

I tak mijała sekunda po sekundzie, minuta po minucie, godzina po godzinie...

Chyba go uważam za kogoś więcej niż przyjaciela...

Mike

-Mike...- hymnąłem z uśmiechem na ustach- pamiętasz nasze jedenaście lat?

-Oczywiście Lucy... Kto by zapomniał...-mój uśmiech się powiększył o trzysta sześćdziesiąt stopni-lalka która się paliła w ognisku, topiła się jak durna ale nasza przysięga dalej trwa... i będzie trwała do końca naszego życia skarbie-dałem jej buzi w tył głowy

Kocham te chwile...

I tak mijały te piękny chwilę z piękną kobietą i nie chcę żeby one mijały z kimś innym.

Chyba ją uważam za kogoś więcej niż przyjaciółka...

friend/loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz