2 miesiące później
POV Alice
Dzienne treningi wyglądały mniej więcej tak: walka z proxy, jakieś ćwiczenia i nagłe ataki żebym była na wszystko przygotowana. W rezydencji nic specjalnego się nie działo, w sylwestra się schlaliśmy, Jack i Jill poszli do pokoju w trakcie imprezy {Spokojnie, w mojej książce ta parka nie jest rodzeństwem, a raczej Jill ma takie podejście do Jacka jak Jane do Jeffa}, więc no tak ciekawie. Aktualnie razem z Maskym czekamy na Tobiego i Hoodiego, gdzie geniusze postanowili wpierdzielić ostre kebaby i właśnie ich pali drugi raz {badum tssssss}.
Po pięciu minutach pojawił się Brian a po kolejnych dwóch Toby. Ech nawet nie chce mi się liczyć ile oni tam siedzieli. Najlepsze że ja z nimi jadłam te kebaby .-. Ale ja jestę mondra i kupiłam łagodnego.
Po chwili do pokoju wszedł Operator.
- Witam, witam serdecznie wszystkich tu zebranych, ale każdy wie po co się tu zebraliśmy, prawda?
*Niepokojąca cisza bo nikt nie wie o co chodzi*
- Więc skoro nikt nie wie to wam powiem!
*Oklaski ku*wa. No geniusz.*
- Alice czy zechcesz zostać moją proxy? - spytał Slender gdy skończyliśmy sarkastycznie klaskać.
- Tak. - Odpowiedziałam czując że i mnie ciśnie do kibla.
- A więc super, bo mam dla was misję, a dla ciebie próbę.
- Lus, a mogę iść pierw do toalety?
- Jeśli będziesz siedziała tyle co ta dwójka to nie.
- To tylko chwila. - Odpowiedziałam po czym wybiegłam z pokoju.
*15 minut później {Co? Myślałeś że będę ci o przeżyciach kiblowych pisać?}*
Weszłam do pokoju gdzie tajemniczo pojawił się Ben.
- Oke już jestem.
- Zauważyłem, siadaj i słuchaj.
- Okok.
- To mniej więcej tak: pojedziecie do Salem. Najpierw do Salem. Jest tam dziewczynka, tzw. "Matrix". Postarajcie się ją złapać w...
- Co ku*wa?! Po ch*j ja mam po Matrix jechać jak ona może mnie kontrolować?! - wrzasnął Ben na cały pokój z tym swoim nerwem w tych czarnych gałach.
- Ben, nie przerywaj mi. Kończąc, postarajcie się ją złapać w miejscu bez elektryczności, lub po prostu takim gdzie nie ma kabli. Ben, ty dostaniesz komputerową siatkę którą masz na nią zarzucić, i coś w rodzaju trucizny. Macie tu akta, jest tam gdzie dokładnie macie jej szukać, jak wygląda itp. Czas na wyruszenie w drogę macie do jutra o poranku.
Slender zniknął a my zaczeliśmy się pakować, tymczasem Brian przeglądał akta.
Po chwili nie mógł przestać się śmiać.
- Te a tobie co? - spytał wyraźnie zdenerwowany Ben.
- Ta dziewczynka ma 11 lat a ty się jej boisz?! - krzyknął przez śmiech przez co i jak śmiechłam.
CZYTASZ
Can I trust you?
Fanfiction16 letnia dziewczyna której źycie zmieni się o 180° po tym co zrobi. Jak potoczą się jej dalsze losy? Polecam. Magda Gejzer. Książka ma skuteczną dawkę raka, ostrzegam.