Dziś dwudziesty trzeci maj. Godzina dwudziesta trzecia pięćdziesiąt dziewięć, a ja wciąż zmuszam się do snu. Jutro piątek i chciałabym się wyspać, ale moje myśli uniemożliwiają mi sen. Ostatnio zastanawiam się nad wszystkim. Nad moim życiem. Nad samą sobą. Wydaje mi się, że wszystko jest takie monotonne i tak naprawdę nie korzystam z niego, a mam dopiero siedemnaście lat. Ugh, tak nie ujadę. Wiedziałam i tak, że nie zasnę więc postanowiłam zejść na dół i napić się soku pomarańczowego.
Zeszłam na paluszkach na parter i skierowałam się do kuchni. Włączyłam małe światełka przy kuchennych meblach i gdy chciałam otworzyć lodówkę w celu wyjęcia soku, nagle przypomniało mi się, że w zamrażalce mam sorbet mango z marakują. Mój ulubiony.
Po cichu otworzyłam zamrażalkę i wyjęłam lody, a następnie skierowałam się do stołu. Na szczęście leżały na nim łyżki więc nie musiałam wstawać i iść po nie.
Usiadłam i otworzyłam pudełko, a sekundę później zajadałam się lodami. Były takie smaczne, słodko - kwaśne. Uwielbiałam ten smak. Siedząc i zajadając się jakąś dłuższą chwilę, usłyszałam przekręcający się zamek i otwieranie drzwi. W pierwszej chwili się przestraszyłam, że to złodziej, ale przypomniałam sobie, że do domu nie wrócił Noah - mój brat. Jak zawsze uważa się za mądrego i tak dorosłego, ale tak naprawdę jest głąbem, moim zdaniem. Mimo że ma te dwadzieścia lat, zachowuje się jak bachor, który wiecznie mnie denerwuje i naszą siostrę.
Przerwałam jedzenie na chwilę i wpatrywałam się przed siebie, aby po chwili go zobaczyć. Wszedł cicho i zauważając mnie, zdziwił się. No tak, bo powinnam przecież spać - pomyślałam. Zdziwiło mnie bardziej to, że nie był sam, bo po chwili weszli za nim jego koledzy. Dostrzegłam Neal'a, Ericka oraz Carola. I jeszcze jednego, ale jakoś rzadko go widywałam. Zapomniałam nawet jak się nazywa. Bob? Brayan? Ehh... Brosh! No tak. Tak ma na imię. Z mojego rozmyślania wyrwał mnie głos brata.
- Ty jeszcze nie śpisz? - zapytał, patrząc na mnie ze swoim głupim uśmieszkiem. Nienawidziłam go czasem, a czasem oznaczało często.
- A co? Mam pięć lat? - odparłam oschle, patrząc na niego. Uniósł do góry brwi, słysząc moją odpowiedź.
Nie odpowiedział mi, lecz on, jak i jego koledzy rozsiedli się na kanapie i włączyli telewizor. Była północ, a oni udawali jakby było popołudnie. Zwariowali do reszty! Gdy chciałam wstać i do nich podejść, zabierając im pilota, nagle uświadomiłam sobie, że jestem ubrana w T-shirt o rozmiarze XL i krótkie szorty, no i byłam bez stanika, bo lepiej śpi mi się bez niego. Jeśli natomiast miałabym wyjść z tego pomieszczenia i skierować się do swojego pokoju to również bym ich mijała, a oni za pewnie gapiliby się na mój tyłek. Żadne rozwiązanie nie było dobre, a ja chciałam mieć spokój więc postanowiłam, że do nich podejdę. Miałam nadzieję, że jak będę lekko pochylona to nie będzie widać moich piersi.
Wstałam z obrotowego krzesła i podeszłam do nich, stając nad moim bratem.
- Co ty, do cholery, robisz?! - zapytałam go cichym tonem, patrząc na niego złowrogo. Spojrzał na mnie jakby nie chciał i odpowiedział: - Oglądam z kolegami film jak nie widzisz. Skoro jesteś na nogach to przynieś nam piwo z lodówki, a potem pomaszeruj do pokoju spać.
Jego odpowiedź mnie jeszcze bardziej rozzłościła. Za kogo się uważał żeby mnie tak traktować?
- Zandra godzinę temu wróciła z pracy. Jest wykończona lataniem więc może zaprosisz swoich kolegów kiedy indziej, o normalnej porze?! - zapytałam, czując jak krew się we mnie gotuje. - Albo jak wolisz idź z nimi i wróć nad ranem. - dodałam, uśmiechając się sztucznie.
- Idź spać, siostrzyczko. A Zandra odpocznie. Będziemy cichutko. - odparł znudzony. Myślałam, że go rozstrzelę.
- Może uszanujesz to, że ona ciężko pracuje? I mieszkamy u niej jakbyś zapomniał! - krzyknęłam trochę za głośno, wbijając gniewne spojrzenie w niego.
- Zamknij się już, proszę! - warknął na mnie. O nie! Miarka się przebrała. Schyliłam się po pilota i wyłączyłam przyciskiem telewizor, a następnie skrzyżowałam ręce na piersi, patrząc na niego. Dopiero po chwili ogarnął, co zrobiłam.
- Oddaj tego pilota! - wyszeptał groźnie. Jego koledzy od dłuższego czasu oglądali ten teatrzyk i śmiali się chwilami. Noah, wiedząc, że nie oddam mu tego pilota, chwycił mnie za ramię i przybliżył do siebie, wyrywając go, lecz ja nie dawałam za wygraną. Szamotaliśmy się dłuższą chwilę do czasu, gdy wyrwał mi go, a ja wpadłam na ich kolana, tracąc równowagę. Podniosłam głowę i ujrzałam wzrok tego całego Brosh'a. Siedział jako jedyny na fotelu i był niewzruszony. Przyglądał mi się, a dokładniej, wpatrywał się w moje oczy, a ja w jego. Miał obojętny wyraz twarzy, zero uśmiechu, zero jakiejkolwiek reakcji.
- Boże, jak chciałaś zrobić mi loda to mogłaś mówić! - odezwał się rozbawiony Erick, a ja dopiero teraz się ocknęłam. Leżałam głową na jego kolanach. Od razu pozbierałam się i wstałam, patrząc na nich wszystkich.
- Ktoś tu nie ma stanika. - tym razem odezwał się Carol z głupim uśmieszkiem. Boże i po co mi to było?!
- Możesz sobie pomarzyć, Erick! - prawie krzyknęłam, przybierając znów poważną minę. - Tak samo ty, Carol! - dodałam, wskazując chłopaka. Miałam tylko ochotę pójść spać.
Oni tylko zaczęli się chichrać, nawet mój brat. On nigdy nie stanie w mojej obronie. Kretyn jeden.
- Miłych snów, Mer! - krzyknął Erick, a po nim Carol, gdy ja kierowałam się w stronę swojego pokoju. Miałam dość ich i tego wieczoru, a raczej nocy. Zandra na pewno słyszała wszystko, bo ma pokój obok salonu.
Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi i wskoczyłam do łóżka, przykrywając się pod samą szyję kołdrą. Sen wciąż nie przyszedł, a we mnie wciąż przeważała złość. No i on. Zdziwiłam się, że się nie śmiał ani nic, ale on właśnie jest taki inny. Jakby dziwny. Eh, nie warto zawracać sobie tym głowy. Jutro piątek, co oznacza mniej lekcji niż w innych dniach tygodnia oraz kawusia z moimi najlepszymi przyjaciółkami. Te rozmyślanie uspokoiło moje nerwy, a ja wreszcie mogłam zasnąć spokojnie.
•••
Witam was w moim nowym opowiadaniu! 💕
Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu!
Miłego czytania!📖
CZYTASZ
Summer
Teen FictionBrosh był tylko kolegą jej brata, na którego nigdy nie zwracała uwagi. Nigdy nie spodziewała się, że ten niepokorny chłopak, któregoś dnia wkradnie się do jej serca, pokaże jej rzeczy, o których wcześniej nie śniła i sprawi, że naprawdę zacznie żyć...