Czuję na twarzy ciepłe promienie słońca przechodzące przez okno oraz słyszę śpiew ptaków. To od razu motywuje mnie, aby wstać, a raczej żeby chociaż otworzyć oczy. Za oknem, mimo wczesnej pory, dostrzegam przepiękną pogodę i wiem, że dziś się ruszę i zrobię coś pożytecznego. A zacznę od ruszenia swojego tyłka z łóżka.
Po ogarnięciu się w miarę, schodzę na dół, aby coś zjeść, gdyż mój brzuch domaga się porządnego śniadania. Gdy zeszłam już ze schodów, zauważyłam coś niepokojącego. A mianowicie w salonie obok kanapy stała skrzynka whisky. Pierwsze, co przyszło mi na myśl to Noah. Wiem, że coś się szykuje. Gdy rozkminiałam, co mój kochany brat znów wymyślił, akurat ktoś wszedł do domu. Był to niejaki Erick.
- O, księżniczka wstała! - olałam jego powitanie i od razu przeszłam do zadawania pytań.
- Gdzie Noah?
- Od samego rana zła? To niezdrowe. - jego cwaniacki uśmieszek jeszcze bardziej mnie wkurzył.
- Zadałam ci pytanie. - odparłam surowo.
- Kupuje więcej alkoholu. - odpowiedział i ominął mnie, aby postawić kolejną skrzynkę obok tamtej, która już sobie stoi przy kanapie.
Po chwili w drzwiach stanął Carol z kolejnym towarem. Ja chyba ich zabiję - pomyślałam.
- Czy wyście oszaleli?! I niby to wszystko wypijecie?! - zaczęłam na nich wrzeszczeć.
Gdy Carol wszedł z kolejną skrzynką, za nim wszedł następny chłopak. Jak się okazało był to Brosh, którego mało kojarzę z nich wszystkich.
- Mer, słońce, wyluzuj. - w końcu raczyli mi odpowiedzieć. Erick rozsiadł się na kanapie i chyba czekał, co mam dalej do powiedzenia.
- Po za tym... - zaczął Carol, który usiadł sobie na fotelu i zaczął kontynuować: - Ty będziesz piła z nami.
Im do reszty poprzewracało się w głowie. Zaraz chyba wpadnę w furię. Znów będzie na mojej głowie sprzątanie domu i uspokajanie sąsiadów, aby nie dzwonili na policję. No i oczywiście Zandra.
- Nie ma mowy. - spojrzałam na nich złowrogo.
Chłopacy tylko zaczęli się do mnie uśmiechać, a więc stwierdziłam, że dam sobie z nimi święty spokój. Weszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko, a następnie wyciągnęłam płatki z komody i sięgnęłam jeszcze po łyżkę do szuflady. Zasiadłam do wyspy kuchennej i nalałam mleka do miseczki, a potem wrzuciłam do niej płatki. Nie zwracałam uwagi na chłopaków, którzy siedzieli sobie na kanapie jak u siebie i którzy byli pochłonięci siedzeniem w telefonie. Jadłam w ciszy i spokoju, a po skończonym śniadaniu, poszłam na górę.
Usłyszałam dzwonek, który oznaczał, że ktoś do mnie dzwoni. W pośpiechu zaczęłam przeszukiwać łóżko, aż w końcu go znalazłam.
- Hallo? - odezwałam się jako pierwsza mimo iż wiedziałam kto dzwoni.
- Jedziemy na miasto dzisiaj? - po drugiej stronie odezwała się moja najlepsza przyjaciółka, Laura.
- Wow, a co się stało, że to proponujesz? - na mojej twarzy zagościł uśmiech. W tym czasie gdy z nią rozmawiałam, zaczęłam również ogarniać pokój.
- Pomyślałam, że możemy spędzić miło czas, a ja i tak nic nie mam w planach. - odparła radośnie, czekając na moją odpowiedź.
- Dobrze wiesz jaka jest odpowiedź. A co na to Aimee?
- Nie dzwoniłam do niej, ale zaraz to zrobię. Pasuje ci godzina piętnasta? - zapytała, a ja w jej głosie wyczuwałam radość.
- Jasne. To do później.
CZYTASZ
Summer
Teen FictionBrosh był tylko kolegą jej brata, na którego nigdy nie zwracała uwagi. Nigdy nie spodziewała się, że ten niepokorny chłopak, któregoś dnia wkradnie się do jej serca, pokaże jej rzeczy, o których wcześniej nie śniła i sprawi, że naprawdę zacznie żyć...