Mój brat chyba do reszty oszalał - wrzeszczałam wręcz wewnątrz siebie. Cały wjazd był zapełniony autami, mnóstwo ludzi, którzy znajdowali się nawet przed domem, również głośną muzykę można było usłyszeć nawet w aucie.
- No to niezła impreza. - odezwała się, siedząca obok mnie Laura. Wszystkie byłyśmy w szoku, patrząc na to, co dzieje się w moim domu.
Zaparkowałam jak najbliżej się dało, bo wjazd był zapchany innymi autami. Wszystkie w trójkę wysiadłyśmy z samochodu i skierowałyśmy się wprost do mojego domu. Już nawet przed wejściem musiałyśmy się przepychać, aby dotrzeć do środka.
- Idę poszukać Noah. - odwróciłam się i poinformowałam moje przyjaciółki, które kiwnęły głową, a potem się rozdzieliłyśmy. One poszły swoją drogą, a ja swoją. Dobrze wiedziałam, gdzie będzie mój brat.
Cała wkurzona, przepychałam się przez tłum ludzi, aż wreszcie dotarłam do kanapy, gdzie rozłożeni byli chłopacy z alkoholem w ręce. Noah siedział sobie spokojnie, śmiejąc się i popijając alkohol i nawet nie wiedział, że ja stoję na wprost niego.
- Noah! - ryknęłam na cały głos tak, że skupiłam uwagę ludzi wokół siebie, którzy zaczęli się dziwnie na mnie gapić, ale olałam ich i skierowałam się bliżej w stronę brata. Gdy akurat spojrzał w moją stronę, jego głupi uśmieszek zszedł z twarzy, a pojawiło się zaskoczenie.
- Co ty tu robisz? Miało cię nie być. - odezwał się, niezadowolony, że tu jestem. Jego koledzy również spojrzeli w moją stronę zdziwieni tak jak mój brat.
- Przyjechałam sprawdzić, czy nasz dom jest w całości, ale najwidoczniej nie jest. - odparłam cała wkurzona. Czułam jak krew wewnątrz mnie się gotuje.
- Sprawdziłaś to już możesz jechać. - odparł i odwrócił się, aby znów rozmawiać i upijać się ze swoimi kolegami.
Spojrzałam na nich wszystkich. Erick był pochłonięty dziewczyną, która na nim siedziała, Carol prawie zasypiał na fotelu, ale mimo to wciąż popijał alkohol i rozmawiał z dwiema panienkami, mój brat był wesoły zawsze gdy miał blisko siebie jakikolwiek alkohol, natomiast ten cały Brosh siedział na kanapie z piwem w ręce i przyglądał mi się, a jego wyraz twarzy był surowy, a może nawet bardziej obojętny. No tak, przecież stoję tu jak jakaś sierota.
- O, tu jesteś! Szukałyśmy ciebie. - gdy chciałam odejść akurat natrafiłam na dziewczyny.
- Dziewczynki! - odwróciłyśmy się z powrotem gdy usłyszałyśmy czyiś głos. Należał do Carola. - Zostańcie i napijcie się. No dawajcie. Erick podaj im tam... no. - Carol widocznie miał już sporo wypite, gdyż majaczył, ale Erick wstał i porwał mi Aimee, którą zaprowadził do stolika, gdzie polewany był alkohol. Wepchnął do jej ręki szklankę ze złotą cieczą, która okazała się być whisky. Następnie wręczył kolejną szklankę Laurze, a trzecią mi.
- No napij się, co ci szkodzi. - spojrzałam na Ericka, która gapił się na mnie z uśmieszkiem. Spojrzałam na Aimee, która siedziała obok Carola i rozmawiała z jakąś dziewczyną. Zauważyłam, że zaczęła się śmiać. Laura również była pochłonięta dobrą zabawą, gdyż zniknęła mi z pola widzenia. Zauważyłam ją dopiero nieco dalej, tańczącą z jakimś chłopakiem i w dodatku śmiała się. Widać, że wszyscy się dobrze bawią oprócz mnie.
- No dalej, Mer. Jesteś już dużą dziewczynką. - poganiał mnie brunet, a ja się zgodziłam. Kiwnęłam głową i usiadłam obok brata. Kątem oka zauważyłam, że był zadowolony, bo się uśmiechał i nawet nie wiedział, że na niego patrzę.
Połknęłam całą zawartość cieczy za jednym razem i kazałam nalać kolejną. Siedziałam i myślałam, nawet się nie uśmiechałam ani z nikim nie rozmawiałam. Wszyscy mieli super humor, świetnie się bawili, ale ja jakoś nie mogłam. Gdy zauważyłam pustą butelkę, którą chłopacy w szybkim tempie opróżnili, zebrałam siły, aby się ruszyć z kanapy i pójść do kuchni. Znajdując się już w niej, otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam schłodzoną whisky, za którą od razu się zabrałam. Usiadłam przy wyspie kuchennej i wzięłam pierwszego łyka złotej cieczy, która po chwili rozgrzała moje gardło.
Spojrzałam na salon zapewniony ludźmi, którzy się świetnie bawili. Aimee nadal rozmawiała z ludźmi, a Laura tym razem nie tańczyła tylko siedziała i rozmawiała z jakimś chłopakiem.
- I jednak grzeczna siostrzyczka troszkę się wyluzowała? - odezwał się Noah, który kierował się w moją stronę.
- Odwal się. - nie miałam ochoty na zaczepki z jego strony.
Wstałam i skierowałam się z powrotem do salonu, ale przepychając się przez tłum ludzi, ktoś nagle złapał mnie za nadgarstek.
- Puszczaj! - powiedziałam stanowczym głosem, a przez chwilę nie mogłam ustać na nogach, bo zakręciło mi się w głowie.
- Spokojnie, dziewczynko. - nie widziałam dokładnie jego twarzy, bo coraz bardziej kręciło mi się w głowie, ale czułam jak jego ręce schodzą z pleców na moje biodra i zeszłyby niżej gdyby nie mój brat.
- Mike, co ty odpierdalasz?! - Noah potrząsnął chłopakiem i wbił w niego surowy wzrok.
- Co się dzieje? - teraz Erick wkroczył do akcji, a za nim stanął Brosh.
- Boże, wyluzujcie. Wywalcie go i tyle. - ominęłam ich i skierowałam się na kanapę, na której się położyłam, bo na szczęście była już wolna. Podłożyłam sobie poduszkę pod głowę i zaczęłam patrzeć na sufit, popijając, co jakiś czas. Gdy leżałam przez dobre kilka minut, a moje ramie było położone na moim czole, poczułam, że ktoś zabiera butelkę z mojej ręki. Od razu się ocknęłam i dostrzegłam twarz mojego brata. Chyba był to mój brat, bo widziałam jak przez mgłę, a wciąż kręciło mi się w głowie.
- Już wystarczy. - powiedział spokojnym głosem.
- Nie, nie wystarczy. Zostaw. - usiadłam na kanapie i zaczęłam się z nim szarpać.
- Mer, przestań. Dość już wypiłaś. - zabrał mi butelkę z rąk, bo nie miałam sił, aby ją zatrzymać. - Wstawaj. No dalej. - próbował mnie podnieść, ale upadłam znów na kanapę. Teraz strasznie zachciało mi się spać i nawet już nie słyszałam, co i kto do mnie mówił. Raz widziałam twarz Noah, a gdy za drugim razem otworzyłam oczy na kilka chwil dostrzegłam uśmiechniętego Ericka i tak na zmianę. Chyba obmyślali jak mnie zabrać. Po chwili coś wystrzeliło i aż podskoczyłam na kanapie, ale zaraz znów opadłam na nią, bo jakoś mało mnie obchodziło co to było. Dostrzegłam, że Noah i Erick pobiegli, zostawiając mnie, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, nawet nie wiedząc czemu. Nie minęła nawet chwila, a ja poczułam jak ktoś bierze mnie w swoje silne ramiona i gdzieś zanosi.
- Noah? - wymamrotałam, próbując podnieść głowę, ale na marne. Widziałam tylko zamazaną twarz i dostrzegałam jedynie czarne włosy, a potem zapadłam w sen, lecz usłyszałam jeszcze jedno słowo: - Dobranoc, Mer.
•••
Witam!
Mam nadzieję, że dobrze wyszedł rozdzialik. ☺️
Liczę na gwiazdki i wasze komentarze.
CZYTASZ
Summer
Teen FictionBrosh był tylko kolegą jej brata, na którego nigdy nie zwracała uwagi. Nigdy nie spodziewała się, że ten niepokorny chłopak, któregoś dnia wkradnie się do jej serca, pokaże jej rzeczy, o których wcześniej nie śniła i sprawi, że naprawdę zacznie żyć...