Prolog

969 67 7
                                    

Ktoś podszedł do mojej celi. Usłyszałam zgrzyt zawiasów i ciężki oddech. Otworzyłam oczy i usiadłam na moim łóżku.

- Wstawaj, Lastwind. Twój wyrok się skończył. Wychodzisz - powiedział strażnik i rzucił mi jakąś torbę. Były w niej moje ciuchy, ale inne niż te, które miałam, gdy mnie tu przywieźli. Czyli ktoś po mnie przyjechał.

Gdy facet wyszedł, założyłam szybko ciuchy. Gdy ściągnęłam buty, które miałam na stopach od roku poczułam ulgę, zamiast nich założyłam czerwone trampki, które były w torbie. Zawołałam strażnika. Ten wziął mnie za ramię, wyprowadził z celi i poprowadził do wyjścia. Tam zostałam ostatni raz przeszukana, pobrali odciski palców i zostałam doprowadzona do "recepcji", bo jak inaczej mogę nazwać miejsce, gdzie wszystko się zaczyna? Tam czekał na mnie wysoki facet o długich, czarnych włosach i równie ciemnych oczach. Ja go znam... O cholera. Syriusz Black. Gdyby nie ja, nie wyszedłby z Azkabanu te dwa lata temu. Nim Harry tam trafił... Stop, Carter, nie rozpędzaj się. Bądź szczęśliwą do bólu nastolatką, która w końcu odzyskała wolność.

- Twój opiekun wziął już twoje rzeczy z depozytu - powiedział kwaśno strażnik i puścił moje ramię.

Podeszłam do Syriusza. Był znacznie wyższy ode mnie. Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem, który chcąc nie chcąc odwzajemniłam. Wziął mnie za ramię, trzymany w ręku plecak - jak się domyślam, zawierający moje rzeczy z depozytu - zarzucił na ramię i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

Pierwsze wyjście otworzył nam mój znienawidzony strażnik, drugie natomiast mój ulubiony strażnik.

- Trzymaj się, Steve, Tommy odzyska przytomność, wierzę w to - powiedziałam, klepiąc go po ramieniu ręką owiniętą w bandaż. Tak, bandaż. Łyżki są wybitnie niebezpiecznie, wiecie? Prawie przebiło mi rękę, gdy Janet się zamachnęła.
Janet to jedna z tych, co odsiaduje dożywocie, choć ma szansę na zwolnienie. Raz miała zły dzień i się po prostu na mnie rzuciła ze złamaną łyżką, na szczęście strażnikom udało się ją odciągnąć, a mnie szybko zabrano na skrzydło medyczne, gdzie opatrzono mi rękę, z której wyciągnięto łyżkę. Do dziś jakoś nie za dobrze się czuję, widząc człowieka jedzącego łyżką. Chyba to początek liamofobii*.

Dobra, ale wyszliśmy i skierowaliśmy się na mały parking znajdujący się obok. Tam podeszliśmy do czerwonego cabrioleta impala. Piękny samochód, a ciemna, skórzana tapicerka tylko dodawała mu stylu. Syriusz w milczeniu wrzucił plecak na tylne siedzenie i usiedliśmy w samochodzie - on za kierownicą, ja na miejscu pasażera - i ruszyliśmy w stronę Londynu, jak zgaduję.

Mężczyzna jechał szybko, nie zwracając uwagi na ograniczenia prędkości.

- Oh, Juliet, dobrze, że cię tu nie ma - mruknęłam, przypominając sobie starą znajomą, która miała amaksofobię, jeszcze wsiąść do samochodu wsiadłaby, ale jechać z taką prędkością... Musiałabym ją chyba w bagażniku przewieść, by nie widziała licznika. Zaśmiałam się na tą myśl, jednak po chwili zrobiło mi się smutno na myśl, że dzień przed moim aresztowaniem byłam na jej pogrzebie.

Black spojrzał na mnie kątem oka i lekko się uśmiechnął. Mam nadzieję, że pozwoli mi ze sobą zamieszkać, nie chcę wracać do domu rodzinnego.

^^^^^

*liamofobia - strach przed łyżkami. Nie, nie wymyśliłam tego.

A cabriolet impala to piękne auto, polecam.

Witam!

Oto tak bardzo oczekiwany prequel "Ucznia z Azkabanu"! Mam nadzieję, że się spodoba. A tytuł jest świetny. Wybitnie pasuje tematycznie do tytułu części 1 :')

Xerise X

Czerwone trampki || HP »𝚘𝚗 𝚑𝚒𝚊𝚝𝚞𝚜«Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz